Rodzice w obsesji kontroli dzieci
Dzisiejsi rodzice wiedzą więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Mają dostęp do badań, artykułów, podcastów i ekspertów na wyciągnięcie ręki. Internet, media społecznościowe, fora dla mam i grupy na Facebooku – wszystko to sprawia, iż świadomość zagrożeń i wyzwań, z jakimi może zmierzyć się dziecko, jest ogromna. I właśnie ta wiedza, zamiast dawać spokój, często budzi lęk.
Rodzice boją się dosłownie wszystkiego – potrącenia przez samochód, porwania, hejtu w internecie, zgubienia się w drodze do szkoły. Boją się, iż dziecko zrobi coś bez ich wiedzy, iż coś się wydarzy, a oni nie będą o tym wiedzieć. Efekt? Dzieci są pod stałym nadzorem.
Nie wychodzą same na dwór, bo "czasy są inne". Nie idą same do koleżanki, bo "nigdy nie wiadomo". Odwożone są wszędzie – do szkoły, na zajęcia dodatkowe, na urodziny. Mają zegarki z GPS, telefony z lokalizacją, a choćby buty z aplikacją śledzącą. Nie ma mowy o samodzielności – każde wyjście musi być monitorowane.
Kontrola zawsze i wszędzie
Na Instagramie Magda Piórkowska, która zajmuje się m.in. treściami o neuroedukacji, opublikowała wpis, który poruszył wiele osób. Brzmi on nastepująco: "AirTag w bucie, zegarek z GPS na ręce, lokalizacja w telefonie włączona 24/7... To nie jest troska. To potrzeba kontroli, która wynika często nie z realnego zagrożenia, ale z lęku i niepewności rodzica. Chcemy wiedzieć wszystko – gdzie dziecko jest, z kim, co robi. To nie tylko źle wpływa na relacje, ale i na przyszłość dziecka. Warto powiedzieć to wprost – problem nie leży w dziecku. Problem często leży w rodzicu.
To my mamy trudność z odpuszczeniem kontroli. Z zaufaniem. Z zaakceptowaniem, iż nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć i ochronić. Ale zamiast przepracować ten lęk, zamiast zająć się sobą – przerzucamy to na dziecko. Ono staje się zakładnikiem naszej niepewności. A to ogromny ciężar. Nie chodzi o to, by puścić dziecko samopas. Ale o to, by nie odbierać mu wolności w imię własnych nierozwiązanych emocji. Dziecko nie może nosić na sobie twojego lęku – dosłownie i w przenośni...".
Do postu dołączono zdjęcie najnowszego wynalazku: butów z lokalizacją dla dzieci. Słowa Piórkowskiej trafiają w sedno. Bo problem nie leży tylko w technologiach, ale w emocjach rodziców. W ich trudnościach z odpuszczeniem. W poczuciu, iż "jeśli nie mam kontroli, to coś się stanie". Tyle iż to właśnie brak zaufania i nadmierna kontrola mogą zostawić ślad na całe życie.
Daj im przestrzeń, to zaprocentuje
Dzieci wychowywane w takim lęku uczą się, iż świat jest niebezpieczny, a one same sobie nie poradzą. Że nie mogą ufać własnym decyzjom, bo zawsze ktoś powinien je nadzorować. W dorosłości może to oznaczać trudności z podejmowaniem decyzji, niewielką pewność siebie i ciągłe poczucie, iż bez wsparcia nie dadzą rady.
Oczywiście, nie chodzi o to, by dziecko w wieku 5 lat puścić same na zakupy. Ale 10-latek, który nie może wyjść do kolegi bez aplikacji śledzącej, nie ma szans nauczyć się samodzielności. A przecież właśnie tego chcemy – żeby nasze dzieci radziły sobie w dorosłym życiu. Rodzicielstwo nie polega na tym, by wiedzieć wszystko i od wszystkiego, co złe ustrzec dziecko. Czasem trzeba odpuścić, zaufać, dać przestrzeń. Troska to nie to samo co kontrola. I warto sobie to przypominać – dla dobra naszych dzieci.