Rodzice zaproponowali dziadkom, by kupić dziecku wspólny prezent. "Dobra, ale musi być pod moją choinką"

gazeta.pl 2 godzin temu
Dzieciaki w grudniu są wielokrotnie obsypywane prezentami. Zwłaszcza jeżeli mają dużo krewnych, którym zależy, by sprawić im w tym czasie radość. Niektórzy organizują składkowe upominki, jednak są tacy, którzy albo się na to nie zgadzają, albo... mają w związku z tym zaskakujące wymagania.
Wiele dzieci dostaje na święta moc różnych prezentów. Niektórzy rodzice starają się, by upominki były jak najbardziej wartościowe i nie lądowały po kilku godzinach w kącie czy koszu na śmieci.


REKLAMA


Oboje z mężem mamy bardzo duże rodziny. Wiele osób na szczęście pyta nas, co kupić synom na święta, więc tzw. kurzołapów i zabawek, na które choćby nie raczą zerknąć, nie ma zbyt wiele
- przyznała Ania, mama sześcioletniego Tymka i dziesięcioletniego Henia. - Mimo to i tak tego wszystkiego jest za dużo. Nie zabronię jednak krewnym kupowania upominków świątecznych… - dodała.


Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Zaproponowała wspólny prezent od dziadków
Najdroższe prezenty dzieci naszej czytelniczki dostają co roku od dziadków. W związku z tym kobieta pomyślała, iż może warto zaproponować zrzutkę, by synowie dostali jeden konkretny prezent.
Pomyślałam o czymś większym, np. stole do ping ponga, konsoli czy innej droższej rzeczy, która na pewno ucieszyłaby chłopców i mieściła się w budżecie, który dziadkowie z obu stron przeznaczają na prezenty dla wnuków
- powiedziała. - Aczkolwiek uważam też, iż kwoty, które na to wydają, są zbyt duże, jednak mam wrażenie, iż trwa taka rywalizacja między nimi, kto da lepszy prezent. Kiedyś reagowałam, teraz wzdycham, gdy słyszę pytania typu: "a co dostałeś od tamtych dziadków", "a tamta babcia co ci dała" itp. - dodała.


Rodzice zaproponowali dziadkom zrzutkę na prezent. Odpowiedź ich zaskoczyłaShutterstock, autor: Vidloga Viktoria


Nasza czytelniczka i jej mąż byli przekonani, iż dziadkom spodoba się pomysł wspólnego prezentu, jednak bardzo się mylili. - Teściowa początkowo wydawała się zainteresowana pomysłem, zaczęła choćby snuć wizję, co można byłoby kupić. Jednak w pewnym momencie wypaliła: dobra, ale musi być pod moją choinką. I czar prysł, bo wtedy dotarło do mnie, iż moi rodzice nigdy się na to nie zgodzą. A teściowie nigdy nie ustąpią, by prezent znalazł się u drugich dziadków albo u nas.
"Nie ma jednego mikołaja. Jest nasz, wasz i drugich dziadków"
Ania próbowała przemówić dziadkom do rozsądku, iż przecież dzieci i tak są przekonane, iż to jeden mikołaj przynosi prezenty pod wszystkie choinki. - Wtedy moja teściowa wypaliła, iż to, co mówię, to bzdura i nie ma jednego Mikołaja. "Jest nasz, wasz i drugich dziadków" - powiedziała i nie szło jej przekonać.


Moi rodzice, gdy powiedziałam o pomyśle, zareagowali podobnie, jeszcze się oburzyli, iż teściowa chciała, by prezent był pod jej choinką, tak jakby sami nie mieli takich oczekiwań
- mówiła. - Z mężem przyznaliśmy, iż to jednak walka z wiatrakami i nie ma sensu ich przekonywać. Szkoda, ale najwidoczniej w naszych rodzinach się nie da wprowadzić takich zwyczajów - wspólnego, dobrego prezentu - podsumowała.
Czy w Twojej rodzinie kupuje się wspólne prezenty? A może jest inny zwyczaj świąteczny, np. losuje się kartkę z imieniem osoby, której kupuje się prezent? Napisz: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniam anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału