Rodzina traktuje mój dom jak all inclusive. Słowa szwagierki to cios poniżej pasa

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Rodzina traktuje moje mieszkanie nad morzem jak darmowe lokum. fot. PIOTR KAMIONKA/REPORTER/EastNews


Czasami bliscy roszczą sobie prawa do własności innych członków rodziny tylko dlatego, iż łączą ich więzy krwi. Z taką sytuacją mierzy się Jola, która napisała do naszej redakcji. Kobieta jest zniesmaczona żądaniami szwagierki.


Mieszkanie nad morzem w spadku po dziadkach


"Pochodzę z Kołobrzegu i mam tam po dziadkach mieszkanie, które wyremontowaliśmy z mężem i je wynajmujemy. To nasz dodatkowy zarobek oprócz pracy na etatach. w tej chwili mieszkamy na Mazowszu i tu jest większość naszej rodziny i bliskich. Sami latem raczej nie jeździmy do tego mieszkania wypoczynkowo (tylko żeby skontrolować między gośćmi, jak wygląda mieszkanie w trakcie wynajmu), korzystamy dopiero po sezonie" – rozpoczyna swój list nasza czytelniczka Jola.

"Czasem jeździmy na przedłużone weekendy wiosną lub jesienią, bo wtedy nad morzem jest wyjątkowo pięknie i przyjemnie pusto. Jednak rodzina i znajomi, którzy mieszkają blisko nas, chętnie korzystaliby z tego, iż posiadamy nad morzem własne lokum. Nie mam z tym zupełnie problemu, żeby na urlop pojechali tam moi teściowie czy brat z żoną i dziećmi. Przeszkodą jest to, iż ich podejście do tematu jest wyjątkowo bezczelne".

Rodzina korzysta z wygodnego lokum


Kobieta przyznaje, iż podejście rodziny sprawia, iż czuje się głupio: "Przez ostatnie tygodnie już kilkakrotnie usłyszałam, iż moglibyśmy rodzinie udostępnić mieszkanie, bo teraz wszystko takie drogie, a to pomogłoby trochę w oszczędzaniu na wakacjach. I oczywiście chętnie udostępnię rodzinie i bliskim mieszkanie, żeby mogli odpocząć nad morzem, ale mam w tej kwestii kilka warunków.

Mieszkanie jest wynajmowane z ogłoszeń, więc nie zawsze jest możliwość przyjechania do niego, jeżeli wcześniej już ktoś zarezerwował pobyt. A ludzie zwykle rezerwacje robią wczesną wiosną, kiedy moja rodzina choćby jeszcze nie myśli o terminie urlopu. Potem są więc sytuacje, iż pytają, czy mogą do nas przyjechać, a terminy są już zajęte i obrażają się na mnie.

Druga sprawa jest taka, iż zarobki z mieszkania pokrywają czesne prywatnych szkół moich dzieci oraz ich wakacyjne wyjazdy, np. kolonie. Potrzebuję więc tych pieniędzy, by zapewnić dzieciom godne warunki rozwoju. Chciałabym, żeby rodzina nie płaciła nam całej kwoty za wynajem, ale wymagam, żeby każdy pokrywał koszty rachunków. Bez tego muszę po prostu dokładać do interesu, a najbliżsi traktują to jak coś obraźliwego".

Jestem skąpa, bo chcę opłat za rachunki?


Jola wspomina szczególnie niemiło niedawną rozmowę ze szwagierką: "Ostatnio z mieszkania na ostatnią chwilę chciała skorzystać szwagierka z dwójką synów w wieku przedszkolnym. Okazało się, iż w terminie, o który pytała, tylko kilka dni mieszkanie jest wolne. Zaproponowałam, iż może wtedy pojechać, a na kolejne dni znaleźć sobie pokój w jakimś pensjonacie niedaleko mieszkania, żeby przeniesienie bagaży nie było uciążliwe.

Zaznaczyłam również, iż chciałabym, żeby zapłacili za wodę, gaz, prąd w czasie korzystania z mieszkania. Usłyszałam od oburzonej szwagierki, iż jestem bezczelna i skąpa, bo to przecież tylko 4 dni pobytu i mogłabym zrobić swoim bratankom wakacyjny prezent. Jestem wściekła, iż stawia się mnie przed dziećmi i rodziną w złym świetle, tylko dlatego, iż chcę dbać o pieniądze dla moich własnych dzieci" – kończy swój list wzburzona czytelniczka.

Idź do oryginalnego materiału