Rozdarta między dwiema siłami: mama potrzebuje wsparcia, ale mąż stanowczo odmawia.

twojacena.pl 2 miesięcy temu

Między młotem a kowadłem: mama wymaga pomocy, a mąż stanowczo odmawia.

Nazywam się Ewa, mam dwadzieścia dziewięć lat. Od sześciu lat jestem mężatką z Pawłem, razem mamy wspaniałą córeczkę Zosię, która skończyła właśnie cztery lata. Prowadzimy zwyczajne życie młodej rodziny: oboje pracujemy, spłacamy kredyt hipoteczny, liczymy każdy grosz i staramy się ogarnąć codzienność. Od niedawna pracuję zdalnie — dzięki temu mam więcej czasu dla dziecka, a pomaga mi w tym moja mama.

Mama uwielbia swoją wnuczkę — rozpływa się nad nią, zabiera ją do swojego domku na wsi, spaceruje, bawi się z nią. To dla nas ogromne wsparcie. Zosia uwielbia odwiedzać babcię — dla niej to prawdziwa frajda. Ma tam huśtawkę, ogródek, piaskownicę. Ale, jak to bywa z każdą pomocą, i ta ma swoją drugą stronę.

Mama jest energiczna. Na emeryturze, ale nie potrafi usiedzieć bezczynnie. Zawsze coś organizuje, wymyśla. W tym roku, na przykład, postanowiła wybudować altankę na działce. Bez konsultacji z nami zamówiła materiały budowlane i stwierdziła krótko:

— Ewuniu, powiedz Pawłowi, żeby przyjechał pomóc rozładować. Sami nie damy rady.

Skinęłam głową, choć doskonale wiedziałam, co usłyszę w odpowiedzi. Jego stanowisko nie zmieniło się od dwóch lat:

— To działka twojej mamy, Ewa. Niech sobie sama radzi. Nie mam zamiaru tam jeździć. Mam tylko jedno życie i jeden dzień wolny w tygodniu. Leżę wtedy na kanapie i nie zamierzam nikomu pomagać. Koniec!

Rozumiem męża. Naprawdę ciężko pracuje. Czasem choćby w weekendy siedzi przy laptopie, kończąc pilne zlecenia. Pieniądze się przydają — spłacamy kredyt, dziecko rośnie. Z drugiej strony jednak — to przecież moja mama. Tyle razy nam pomagała. Co tydzień zabiera Zosię. Nie wymaga niczego w zamian, nie wtrąca się w nasze życie. A tu nagle — prosi tylko o pomoc w rozładunku desek do altanki. Ale Paweł już powiedział „nie”.

Materiały przywieźli w piątek rano. Mama zadzwoniła w panice — nie miała komu pomóc. Porzuciłam wszystko, wsadziłam Zosię do samochodu i pojechałam. Razem z mamą przenosiłyśmy deski, cement, jakieś belki. Nie mówię już, jak ciężko to było. Potem mama choćby nie mogła się wyprostować. Ale najbardziej bolało ją, iż zięć choćby nie spróbował pomóc.

— Ewa, czy on w ogóle jest mężczyzną? Jak to możliwe? Czy ja prosiłam o remont dachu? Tylko o parę godzin pomocy! — denerwowała się, otrzepując ręce z pyłu.

A ja stałam i milczałam. Było mi wstyd. Przed mamą. Przed sobą. Przed Zosią, która patrzyła na to wszystko i nie rozumiała, dlaczego babcia jest zła, a mama smutna.

Gdy wróciłam do domu, zastałam lodowatą ciszę. Próbowałam rozmawiać, tłumaczyć, iż to nie kaprys, nie głupota — tylko prośba mamy, która zawsze nam pomaga. Ale Paweł tylko machnął ręką:

— Ty w ogóle mnie słuchasz? Ja ciągnę wszystko sam! Nie muszę jej pomagać! To jej działka, jej budowa, jej problemy!

Nie wiem, co teraz robić. Naprawdę jestem między młotem a kowadłem. Z jednej strony – mama, która zawsze jest blisko, która szczerze pomaga, dba o nas. Z drugiej – mąż, zmęczony, zirytowany, przekonany, iż nie ma obowiązku. A mnie rozdziera to serce, bo oboje mają trochę racji.

Kocham Pawła. I jestem wdzięczna mamie. Ale nie rozumiem, dlaczego moja rodzina stała się dla nich polem bitwy. Dlaczego ciągle muszę się tłumaczyć? Dlaczego z prostej prośby robi się awantura, która trzęsie nami cały tydzień?

Jestem zmęczona. Zmęczona byciem buforem. Zmęczona godzeniem, tłumaczeniem, błaganiem. Chcę, żeby mama czuła się doceniona, a mąż — żeby zrozumiał, iż czasem pomoc to nie obowiązek, a zwykły szacunek dla kobiety, która zawsze przy nim jest.

Czasem myślę — może powinnam być twardsza? Albo przeciwnie, bardziej uległa? A może w ogóle nic nie mówić i robić swoje w ciszy? Nie wiem.

Ale wiem jedno — nie chcę, żeby Zosia kiedykolwiek znalazła się w takiej sytuacji. Chcę, żeby żyła w miłości, zrozumieniu i szacunku. I żeby między jej mężem a babcią nie było wojen.

Tylko jak to osiągnąć — to przez cały czas dla mnie zagadka…

Idź do oryginalnego materiału