Misia, blondynka o imieniu Basia, i jej mąż, ciemnowłosy Szymon, kochali się nad życie. Po dwóch latach małżeństwa w Warszawie przyszła na świat ich córeczka.
Poród nie był łatwy maleństwo trochę zaplątało się w pępowinę i nie mogło od razu wyjść na świat. Po narodzinach anestezjolog zabrał noworodka do komory hiperbarycznej, żeby podać dodatkowy tlen. Basia trafiła do innej sali i po dziesięciu godzinach po raz pierwszy zobaczyła dziecko. Gdy otworzyła pieluszkę, na stole leżała mała, ruda dziewczynka z długimi kręconymi włosami.
Czy na pewno nie pomyłka? zapytała niepewnie Basia.
Sto procent pewności, iż to wasz maluch. Matki od razu zabierają dzieci do pokoju, a wasza spędziła chwilę w komorze wyjaśniła pielęgniarka, dodając z uśmiechem chyba mąż też ma takie rude włosy i zniknęła za drzwiami.
Basia patrzyła na dziecko z niedowierzaniem, gdy nagle mała buzia zaczęła robić grymasy w powietrzu, szukając wargi mamy, i wydała donośny płacz, który rozbrzmiał po całym oddziale. Basia nieporadnie próbała ją owinąć, a dziewczynka krzyczała coraz głośniej, dopóki nie przytuliła się do piersi matki.
Kiedy Szymon przyjechał odebrać swoje dziewczynki, tylko pokręcił głową, nie mówiąc nic. W domu zaczęli przeglądać drzewka genealogiczne, dzwonić do rodziców i w końcu odkryli, iż pradziadka ze strony ojca była ognista rude Polka prababcia Zdzisława. Po niej w rodzinie przeważały tylko ciemne włosy, tak jak Szymon.
Po pierwszych kąpielach, gdy Basia suszyła córeczkę i podniosła ją na ręce, Szymon wykrzyknął:
Wygląda jak majowy dmuchawiec! i choć wybrano jej imię Alicja, wszyscy nazywali ją Maią, a rodzice wołali ją po prostu Dmuchawcem.
Maja rosła wesoła, sąsiedzi nazywali ją Śmieszką, a płakała tylko, gdy naprawdę było powód. W cztery lata zdobyła pierwsze piegi na nosie.
Mamo, co to jest? zapytała niewinnie.
To piegi, a anioły je mają. Im ich więcej, tym więcej ludzi będziesz mogła pomóc odpowiedziała Basia, całując ją w policzek. Nie zdawała sobie sprawy, iż Dmuchawiec weźmie te słowa do serca i roztrzyma je po całym życiu.
Na placu zabaw, gdy któryś z dzieciaków zaczął płakać, Maja rzucała zbudowane zamki i biegła pocieszyć smutną buzię, głaszcząc włosy i mówiąc łagodne słowa. Dzieci przestawały płakać, a ona coraz bardziej przekonywała się, iż jest aniołem.
Kiedy inne dzieci widziały w jej rękach piękną lalkę i zaczynały rozpaczliwie wołać o tę samą, Maja podbiegła, oddała swoją ulubioną lalkę i wróciła do domu, by znaleźć ją na miejscu. Nie wiedziała, ile trudu włożyły Basia i mama płaczącej dziewczynki w przekupstwie, kupowaniu lodów i podstępnych wymianach, by lalka wróciła. Maja sądziła, iż tak właśnie działa anielska opieka.
W piątej klasie, wracając ze szkoły, zobaczyła starszego pana potykającego się o rozwiązane sznurowadła. Kiedy mężczyzna schylał się, by je zawiązać, na piątym piętrze okna wyjrzał mały chłopiec i przypadkowo uderzył dużą donicę z ficusem. Doniczka spadła, a Maja, nie zdążając even krzyknąć, podbiegła i mocno odepchnęła starszego. Ten przewrócił się, a Maja wpadła na niego zanim doniczka rozbiła się na kawałki przy ich stopach.
Pan, zaskoczony, po chwili podniósł się i z wdzięcznością powiedział:
Dziecko, jesteś aniołem, uratowałaś mi życie.
To jeszcze bardziej utwierdziło Maję w przekonaniu, iż jest anielską posłańczynią. Każdej wiosny na jej nosie pojawiało się coraz więcej piegów. Pewnego dnia przed lustrem przyglądała się swoim kręconym, rudzielawym włosom, niebieskim oczom, różowym wargom i nowe piegi rozświetlały nos.
Mamo, gdzie znajdę tyle nieszczęśliwych, które potrzebują pomocy? zapytała poważnie.
Basia, zdziwiona, odpowiedziała:
Coś mnie przegapiłam w tych siedmiu latach, kochanie?
Maja wyjaśniła:
Patrz na mój nos. Im więcej piegów, tym więcej ludzi mam pomóc.
Twoje piegi to pocałunki słońca, które cię kocha dodała Basia, choć nie do końca rozumiała własne słowa.
Może słońce naprawdę mnie całuje, ale pamiętasz, iż mówiłaś, iż jestem aniołem i każdy pieg to człowiek, któremu pomogę podsumowała Maja.
Basia przypomniała sobie, jak odpowiedziała, gdy pierwszy raz pojawiły się piegi, przytuliła córkę i powiedziała:
Dmuchawcu mój, naprawdę jesteś aniołem! i mocniej pocałowała ją w czoło.
Jako nastolatka Maja regularnie pomagała starszym przechodzić przez ulicę, nosiła ich torby, a kiedy w sklepie widziała starszą panią zastanawiającą się, czy kupić mleko czy masło, kupowała oba produkty i oddawała je starszej, rezygnując ze słodkości.
Pewnego dnia, przechodząc przy deptaku, zobaczyła elegancką kobietę w designerskiej sukni, otoczoną tajemniczym zapachem. Kobieta podjeżdżała do lśniącego Lexusa. Maja, niepewna, czy podejść i zapytać o perfumy, w końcu zebrała się na odwagę, chwyciła ją za rękaw i mówiła:
Przepraszam, przepraszam! Nie mogę się powstrzymać, wasz zapach jest niezwykły
Właśnie wtedy usłyszeli szum hamulców i hałas zderzenia. Samochód, którym jechał pijany kierowca, wpadł w Lexusa. Drzwi prowadzącego zderzyły się, a kierownica odłamała się. Kobieta, przerażona, szepnęła do Mai:
Jesteś moim aniołem!
Dorosła Maja spotkała później chłopaka w głębokiej jesieni, gdy deszcz zamienił się w śnieg. Założyła kapelusz z pomponami, ukryła włosy pod czapką i stała przy wejściu do metra, zastanawiając się, czy wsiąść do tramwaju. Zza rogu rozległ się głos:
Przepraszam, czy mogłaby pani wskazać, jak dojechać na ulicę Białowieską?
Odwróciła się i zobaczyła złotego chłopaka: rude, kręcone włosy, piegi lśniące jak wiosna, brązowe oczy. Gdy go zobaczyła, wybuchła śmiechem, który rozbrzmiał w deszczowym powietrzu. On, nieco zakłopotany, również zaczął się śmiać. Śmiali się razem, aż w końcu przeszli pod strużką wody, a w ich sercach rozkwitła ciepła symbioza.
Po dwóch latach urodził im się mały, kręcony, rudy chłopiec nowy Dmuchawiec, kolejny anioł. Gdy miał cztery lata, pojawiły się mu piegi na nosie i zapytał:
Mamo, co to jest?
A Maja odpowiedziała:
To piegi, anioły je mają, a im ich więcej, tym więcej ludzi będziesz mógł pomóc.


![Fani Kevina mylą się w tym jednym pytaniu. Pamiętasz, ile miał rodzeństwa? [QUIZ]](https://m.mamadu.pl/c8568a55fdf32f0274f3b50bf5fb00b3,1920,1080,0,0.webp)









