Samorządowcy biją na alarm. Jesteśmy o krok od krachu w edukacji. "Mniej dzieci idzie do szkół"

gazeta.pl 4 godzin temu
Ponad 80 proc. gmin w Polsce dopłaca do edukacji z własnego budżetu. Dla niektórych są to ogromne koszty, których za chwilę nie będą w stanie unieść. Gdzie zatem leży problem? W demografii. W szkołach uczy się coraz mniej dzieci. Sytuacja jest dość patowa, bo samorządowcy nie chcą zamykać kolejnych placówek, jednak ze względu na rosnące koszty ich utrzymania, balansują na krawędzi zapaści.- Gdyby były zapewnione na odpowiednim poziomie środki, chociaż na wynagrodzenia nauczycieli i kadry niepedagogicznej, to naprawdę mielibyśmy oddech - zaznacza Anna Grygierek, burmistrz Strumienia i wiceprzewodnicząca Śląskiego Związku Gmin i Powiatów w rozmowie z portalsamorzadowy.pl. Przyznaje także, iż system finansowania oświaty nie nadąża za rzeczywistością, a samorządy mają dość. Jednym z ich głównych postulatów jest, aby te najmniejsze szkoły - do 60 uczniów - były bezpośrednio finansowane z budżetu państwa. Czy tak się stanie?
REKLAMA


Zobacz wideo


Ta szkoła jest warta 124 miliony. "Dajemy szanse każdemu, kto chce się u nas uczyć"


Szkoły się wyludniają, a samorządy szukają pieniędzy na ich utrzymanieNiż demograficzny mocno uderza w kieszeń samorządów. Jak podkreśla Grygierek, samorządy, szczególnie te mniejsze, biją na alarm i szukają pomocy. - Już w tej chwili do naszych szkół i przedszkoli trafia mniej dzieci, co wymusza na nas nowe podejście. To bardzo krzywdzące, gdy powielane są zdania, iż gminy chcą likwidować szkoły. To jest nieprawda. Gminy tego nie chcą - zaznacza burmistrz Strumienia.Decyzja o zamknięciu placówki edukacyjnej i przeniesieniu dzieci do większej szkoły nie jest łatwa i jak zaznacza przedstawicielka samorządu, odbywa się to głównie z powodu dramatycznych braków finansowych. - o ile mamy szkołę ośmioklasową, w której jest 25 dzieci, to jest to ogromne obciążenie dla budżetu gminy. Jednym z głównych postulatów samorządów jest, by najmniejsze szkoły - te do 60 uczniów - były bezpośrednio finansowane z budżetu państwa - dodaje.Koniec z konkursami na dyrektorów szkół?Władze samorządu mają również problem z wyborem odpowiednich kandydatów na dyrektorów szkół. Powodem nie są tu kryteria, czy też brak odpowiedniego wykształcenia. - Nie ma zbyt wielu chętnych do obejmowania tych funkcji - twierdzi Anna Grygierek, wskazując, iż zarządzanie placówką edukacyjną to dziś wyzwanie, któremu coraz mniej osób chce lub może sprostać. - Dyrektor dziś to bardziej menedżer i księgowy niż lider edukacyjny. Ma pod sobą ogrom spraw: od zamówień publicznych, przez kontrole sanepidu, po negocjacje z kuratorium i związkami zawodowymi - zaznacza.Pomysłem, by temu zaradzić, jest przedłużenie kadencji dyrektorów bez przeprowadzania nowej rekrutacji. - jeżeli mamy dyrektora z doświadczeniem, zaufaniem społeczności i znajomością realiów placówki, to po co narażać go na niepotrzebny stres i ryzyko rotacji tylko po to, by odhaczyć formalność? - pyta Grygierek.
Idź do oryginalnego materiału