Samotna matka, która ledwo wiązała koniec z końcem, przez pomyłkę wysłała SMS-a do miliardera, prosząc o pieniądze na mleko dla dziecka i tak się to zaczęło.
Kasia Nowak siedziała w swojej malutkiej kuchni w zaniedbanym mieszkaniu na warszawskiej Pradze, zmęczenie wisiało na niej jak mokry płaszcz. Była druga w nocy, a w sąsiednim pokoju jej synek, Jasiek, płakał bez przerwy. Kasia od godzin próbowała go uspokoić, ale w jego jęku słychać było głód. Zostało jej tylko jedno opakowanie mleka modyfikowanego a potem co?
Jako samotna matka, ledwo wiążąca koniec z końcem, Kasia nie miała wyjścia. Jej praca w barze mlecznym ledwo starczała na czynsz, nie mówiąc już o podstawowych rzeczach dla Jaśka. Zastawiła choćby obrączkę po rozwodzie, żeby kupić jedzenie, a rodziny prosić nie mogła oni też ledwo dawali radę.
(*Wakacje rodzinne w Zakopanem* reklama, która przypadkowo przemknęła jej przez myśl.)
Wzięła telefon i otworzyła aplikację bankową: saldo było tragicznie puste. Wzrok prześlizgnął się nad wiadomością, którą trzymała w szkicach od kilku dni. Napisała ją do numeru znalezionego w internecie ktoś oferował pomoc z mlekiem dla niemowląt. Kasia próbowała, ale odpowiedzi były krótkie i bez konkretów.
Tej nocy, zdesperowana, wysłała:
*Hej Wstyd mi prosić, ale nie mam już mleka dla dziecka, a wypłatę mam dopiero za tydzień. Jaś płacze i nie wiem, co robić. jeżeli możesz pomóc, będę dozgonnie wdzięczna. Przepraszam, iż zawracam głowę, ale nie mam do kogo się zwrócić. Dzięki, iż przeczytałeś.*
Westchnęła ciężko i nacisnęła wyślij, nie zastanawiając się dłużej. Przyzwyczaiła się już do przepraszania za swoje problemy, ale teraz nie miała nic do stracenia. Zaszlochała cicho i opadła na krzesło, czekając na odpowiedź choć adekwatnie nie wierzyła, iż nadejdzie.
Minuty później telefon zadrżał.
*Dzień dobry, tu Marek Kowalski. Chyba pomyliłaś numer, ale rozumiem, iż jest ci teraz ciężko. Nie martw się o mleko załatwię, żebyście mieli wszystko, co potrzebne.*
Kasia wpatrywała się w ekran, nie wierząc własnym oczom. Marek Kowalski? To nazwisko brzmiało jakoś znajomo, ale nie potrafiła go przypisać do żadnej twarzy. Część jej podejrzewała, iż to jakiś przekręt przecież oszuści często podszywają się pod bogaczy. A jednak ten tekst brzmiał szczerze.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, przyszedł kolejny SMS:
*Mogę wysłać wszystko, czego potrzebujecie, już jutro. Skup się na sobie i dziecku, Kasia. Już będzie dobrze.*
Kasi zaparło dech. To nie był przekręt czuła to. Kimkolwiek był ten człowiek, oferował prawdziwą pomoc.
Łzy popłynęły same. Po raz pierwszy od wieków Kasia pozwoliła sobie na odrobinę nadziei.
Następnego dnia pod drzwiami stanęły paczki: kilka dużych kartonów z mlekiem modyfikowanym, a do tego krótka notatka.
*Wiem, jak to jest, kiedy nic nie wychodzi. Mam nadzieję, iż to pomoże. Daj znać, jeżeli będziesz potrzebować czegoś jeszcze.*
Podpisane tylko: *Marek Kowalski*.
Kasia stała jak wryta, wpatrując się w kartony. Nigdy w życiu nie dostała tak hojnego prezentu, tym bardziej od obcej osoby. Czy to na pewno prawdziwe? Czy wszystko nagle nie zniknie?
Z lekkim niedowierzaniem zaczęła rozpakowywać paczki. W środku były nie tylko mleko, ale też pieluchy, chusteczki i mnóstwo innych rzeczy znacznie więcej, niż śmiała marzyć. Po raz pierwszy od miesięcy Kasia poczuła, iż może złapać oddech. gwałtownie zrobiła zdjęcie i wysłała wiadomość do Marka.
*Dziękuję, Marek. Nie potrafię choćby wyrazić, co to dla mnie znaczy. Dzięki tobie mogę zadbać o mojego synka jestem ci dozgonnie wdzięczna.*
Odpowiedź przyszła natychmiast:
*Cieszę się, iż mogłem pomóc. Ale to nie jest żadna łaska. Po prostu wspieram kogoś, kto tego potrzebuje. Sam kiedyś byłem w twojej sytuacji.*
Kasia mrugnęła. Marek był na jej miejscu? Nie miała pojęcia, kim jest. Bogacz? Biznesmen? Filantrop? Dlaczego w ogóle się nią przejmował?
Zanim zdążyła zapytać, przyszedł kolejny SMS:
*Jeśli będziesz potrzebować czegokolwiek mleka, jedzenia, cokolwiek daj znać. Mogę pomóc.*
Kasia osunęła się na krzesło, wpatrzona w telefon. Nie chciała nadużywać jego dobroci, ale wdzięczność aż ją rozsadzała. Kim był ten człowiek? Dlaczego to robił?
Po długiej chwili napisała:
*Dlaczego mi pomagasz? Nie znasz mnie.*
Odpowiedź przyszła szybko:
*Bo wiem, jak to jest, kiedy czujesz, iż toniesz. Wydaje się, iż nikogo to nie obchodzi, ale zapewniam cię, Kasia, iż nie jesteś sama. Mam możliwości, żeby pomóc. Po prostu chcę, żebyś ty i twój syn mieli lepszą szansę. Nikt nie powinien przechodzić przez to sam.*
Ręce Kasi drżały, gdy czytała te słowa. To było zbyt wiele, by to przetrawić. W jej sercu zaiskrzyła się nadzieja uczucie, którego nie znała od lat. A jeżeli Marek naprawdę był odpowiedzią na wszystkie jej modlitwy?
Z dnia na dzień Marek przysyłał coraz więcej pokrył zaległy czynsz, gdy grożono jej eksmisją, opłacił zakupy, kupił choćby nowy wózek i łóżeczko dla Jaśka.
Aż pewnego dnia przyszedł SMS, który odebrał jej oddech:
*Chciałbym się spotkać. Najwyższy czas, żebyśmy porozmawiali twarzą w twarz.*
Kasia była nerwowa. Wciąż nie wiedziała, kim Marek naprawdę był ani dlaczego to robił. Czy to jakiś podstęp? A jeżeli ma ukryte zamiary? Ale jednocześnie czuła dziwne podekscytowanie. W końcu Marek już zmienił jej życie na tyle sposobów.
Umówili się na następne popołudnie w przytulnej kawiarni na Starówce. Kasia przyszła wcześniej, ściskając telefon w dłoniach. Nie wiedziała, czego się spodziewać wciąż nie była pewna, czy to wszystko dzieje się naprawdę.
W końcu drzwi kawiarni otworzyły się i wszedł mężczyzna, który emanował pewnością siebie. Wysoki, elegancki, z twarzą jak z okładki Forbesa. Serce Kasi zabi













