Samotna matka w trudnej sytuacji finansowej przez pomyłkę wysłała SMS-a do miliardera, prosząc go o pieniądze na mleko dla dziecka i tak wszystko się zaczęło.
Karolina Kowalska siedziała w ciasnej kuchni swojego zaniedbanego mieszkania na warszawskiej Pradze, zmęczenie ciążyło jej na barkach. Była druga w nocy, a w sąsiednim pokoju jej synek, Tomek, płakał bez przerwy. Karolina od godzin próbowała go uspokoić, ale głód w jego płaczu był oczywisty. Mleko modyfikowane starczało już tylko na ostatnią butelkę a co potem?
Samotna matka, ledwo wiążąca koniec z końcem, Karolina nie widziała wyjścia. Jej praca w barze mlecznym ledwo pokrywała czynsz, nie mówiąc o podstawowych potrzebach Tomka. Zastawiła już obrączkę, żeby kupić jedzenie, a rodziny nie mogła prosić o pomoc oni też ledwo dawali radę.
Sięgnęła po telefon i otworzyła aplikację bankową stan konta był tragicznie niski. Wzrok przesunął się na wiadomość, którą od dni trzymała w szkicach, ale nigdy nie wysłała. Napisała ją do numeru znalezionego w internecie ktoś obiecywał pomoc w zdobyciu mleka dla dzieci. Karolina próbowała, ale otrzymała tylko puste obietnice.
Tej nocy, zdesperowana, napisała:
Dzień dobry Bardzo mi głupio to prosić, ale skończyło mi się mleko dla dziecka, a wypłatę mam dopiero za tydzień. Mój synek płacze i nie wiem, co robić. jeżeli mógłby Pan pomóc, byłabym niezmiernie wdzięczna. Przep















