Samotny ojciec

newsempire24.com 6 dni temu

WDOWIEC

Kazimierz zakochał się w Jadwidze jeszcze w szkole podstawowej. Niska, drobna, z mnóstwem rudych piegów na nosie – taką ją zobaczył po raz pierwszy i już w szóstej klasie stracił dla niej głow. Jadwiga była od niego trzy lata młodsza. Uczyła się zawsze na piątkę, była skromna i nieśmiała. A Kazimierz z każdym rokiem przywiązywał się do niej coraz bardziej. Zerkał na nią na przerwach, gdy skakała ze swoimi koleżankami na skakance na szkolnym podwórku. Lekka jak jasny motyl.

Gdy wrócił z wojska, tego samego dnia przyszedł do Jadwigi z bukietem kwiatów, by prosić o jej rękę. Ojciec Jadwigi był surowym, poważnym mężczyzną. Długo rozmawiał z Kazimierzem w osobnej izbie, aż w końcu, z uśmiechem, podał mu dłoń córki.

Wesele było huczne. Wpadli choćby najdalsi krewni. Młodych życzono przez trzy dni. Oczy Jadwigi błyszczały ze szczęścia, a Kazimierz był dumny jak paw. Uważał, iż dostał najlepszą pannę w całej wsi.

Dwa lata później, z pomocą rodziców, Kazimierz postawił dom. Jadwiga fruwała z euforii – na trzy miesiące przed narodzinami pierwszego dziecka mogli się wprowadzić do własnego gniazda.

Urodziła się dziewczynka, nazwali ją Zofia, na cześć babci Jadwigi. Dziecko było zdrowe i silne, ale dla Jadwigi poród okazał się ciężką próbą.

Przez cały rok po urodzeniu córki Jadwiga chodziła blada i wyczerpana. Kazimierz woził ją od lekarza do lekarza, a ci tylko wzruszali ramionami i powtarzali jedno: organizm musi dojść do siebie.

Gdy Zosia skończyła półtora roku, Jadwiga dowiedziała się, iż znów jest w ciąży. Lekarze radzili przerwać – organizm był jeszcze słaby, mogła nie donosić, a choćby gdyby się udało, mogłaby nie przeżyć porodu.

Kazimierz namawiał Jadwigę, by posłuchała doktorów, ale ona była nieugięta.
– Nie zabiję własnego dzieci

Idź do oryginalnego materiału