Rodzicielskie serce
Bardzo dziękuję za wsparcie, za polubienia, komentarze i zainteresowanie moimi opowiadaniami, subskrypcję, a ogromne DZIĘKI również za wszelkie wpłaty ode mnie i moich pięciu kotów.
Proszę, udostępniajcie opowiadania w mediach społecznościowych, jeżeli się Wam podobają to dla autora wielka radość!
Dlaczego jesteś taka posępna od rana? choćby się nie uśmiechniesz, chodź, zjemy śniadanie.
Mąż wszedł do kuchni ziewając i przecierając oczy wreszcie wolna sobota.
Na kuchence skwierczała jajecznica z boczkiem, a żona zalewała herbatę. Nałożyła mu większość jajecznicy na talerz, dołożyła kromkę chleba i rzuciła krótkie Jedz, no już, widelcem!
Coś nie tak zrobiłem, Małgosiu? zapytał łagodnie Andrzej.
Zrobiliśmy, to raczej my razem źle wychowaliśmy dzieci Małgorzata Krystyna usiadła obok i też zaczęła jeść, choć bez apetytu.
Córka i syn dorośli, sami sobie odmawialiśmy przez te lata, żeby im niczego nie zabrakło Takie były czasy. Wspieraliśmy ich, a kto wesprze nas, choćby zwykłym słowem teraz? Oni ciągle mają problemy to się nudzą, to im pieniędzy brak. I u Dagmary, i u Pawła zawsze jakieś narzekania.
Skąd Ci się to wzięło?
Andrzej już zjadł jajecznicę i z uśmiechem smarował świeży chleb masłem, a na to jeszcze konfiturę.
Ty nie wiesz, bo to do mnie piszą, do matki. Paweł wczoraj chciał iść z rodziną na kręgle znów prosił pożyczyć do wypłaty, odmówiłam, bo się zdenerwowałam. Obraził się. Dagmara z kolei dzwoniła przed nim z karierą wokalistki idzie jej kiepsko, więc ma okropny nastrój. Śpiewać lubi, ale z pracy nie zamierza rezygnować, bo żyć z tego się nie da. No i znów pretensje czemu jej się nie udało. Przecież nie każdy zostaje gwiazdą! A im trudno to pojąć, do normalnej pracy iść nie chce! A pamiętasz, jak się dogadywali? Teraz już niemal nie rozmawiają.
Małgorzata Krystyna odsunęła talerz z wystygłą jajecznicą i upiła łyk herbaty.
Nie przejmuj się tak, wszystko się ułoży. My też mieliśmy swoje młodzieńcze kryzysy, przypomnij sobie próbował pocieszyć żonę Andrzej, ale ona tylko się rozżaliła.
Ty już nie mów, Andrzejku, sam pomyśl! Żyliśmy skromnie i cieszyliśmy się z byle czego! Gdy urodził się Paweł jaka radość. Wózek dostałam od koleżanki, łóżeczko też, ubranka i pieluszki od siostry. Wszystko używane, ale dzieci i tak gwałtownie wyrastają! A my byliśmy szczęśliwi. Jak kupiliśmy starego fiata, to dumni byliśmy, jak paw! I garaż pod blokiem czuliśmy się bogaci. A dla naszych jeżeli chociaż raz nie byli za granicą, to życie nieważne! Czy my ich tego uczyliśmy?
Teraz taki świat, Małgosiu, pokus dużo, a oni młodzi. Zobaczysz, zrozumieją
Byle nie za późno… W pogoni za dobrobytem stracą najważniejsze, a życie ucieka, Andrzeju Patrzę w lustro: to ja już babcia, a Ty dziadek…
Rozmowę przerwał dźwięk telefonu dzwonił Paweł.
No widzisz, znowu coś! Małgorzata Krystyna odebrała i w trakcie rozmowy poważniała, aż nagle zerwała się z miejsca.
Andrzej, ubieraj się szybko, Paweł nasz trafił do szpitala, sąsiad z sali dzwonił!
Co się stało? Andrzej też poderwał się i w pośpiechu sięgał po kurtkę.
Niewyraźnie mówił coś z ręką, szlifierka się rozsypała, przecięła mu dłoń. Próbują ją przyszyć, tylko niech wszystko się uda… Oby nie został bez ręki! No chodź, szybko!
Ubierali się w pośpiechu wcale nie tacy starzy, ale i nie młodzi już rodzice z twarzami pełnymi troski.
I pobiegli, zapominając o wszystkim, do szpitala, do syna…
Gdy biegli na przystanek, zadzwoniła Dagmara Mamo, przyjdę dziś do Was na obiad, dobrze?
Oczywiście, kochanie! Może już wrócimy do domu wykrzyknęła zdyszana Małgorzata Krystyna i nie czekając na odpowiedź pobiegła dalej za Andrzejem.
W szpitalu od razu ich uspokojono dłoń udało się uratować, ale na razie nie mogą wejść do Pawła.
Jak nie wpuścicie, to poczekam, nie odejdę stąd! Małgorzata Krystyna siadła w holu, Andrzej obok niej.
Nagle do szpitala wbiegła Dagmara, rzuciła się im w ramiona:
Mamo, czemu jesteście tacy przygnębieni? Wszystko dobrze! Paweł wczoraj dorabiał, komuś auto naprawiał, tnęło się coś, przeciął się, już się zszywa rusza palcami. Mamo, nie wyglądaj tak! Nic się nie stało!
Skąd o tym wiesz? zapytała Małgorzata Krystyna.
Przecież my z Pawłem ciągle piszemy do siebie, z jego żoną Olą też! Pomagamy sobie a co?
Myśleliśmy, iż wcale nie rozmawiacie… czemu nic nie mówiliście? dodał Andrzej.
Tato, Wy jesteście zawsze tacy silni, rozsądni, wszystko znacie… więc nie chcemy Was martwić. No i młodo wyglądacie, chcemy, żebyście już żyli trochę dla siebie!
Tak myślicie A ja już myślałam, iż Wam nie zależy… uśmiechnęła się przez łzy Małgorzata Krystyna.
Ależ mamo! Wasze pokolenie to stalowi ludzie. Staramy się być tacy jak Wy, chociaż nie zawsze wychodzi, rozumiecie?
Rodzice uśmiechnęli się, na twarzach mniej niepokoju.
Mamo, tato, jeszcze nie mówiłam dostałam pracę! I śpiewać też mogę, na imprezy mnie zapraszają do przedszkola występowałam, a wczoraj w domu seniora. Oklaskiwali! Jedna starsza pani choćby się rozpłakała powiedziała, iż jej córka też śpiewa, ale zawsze w trasie i matkę oddała do domu opieki… Smutne…
Dagmara nagle objęła rodziców: Bardzo Was kochamy ja i Paweł. Nie myślcie inaczej.
W tym momencie pielęgniarka pozwoliła im wejść do syna na chwilę. Małgorzata Krystyna prawie się rozpłakała, ale Paweł spokojnie powiedział:
Mamo, już po wszystkim. Nie przejmujcie się. Tato, mówiłeś, jak się u Was w garażu szerszenie zalęgły i tak Cię pokąsały, iż mało nie umarłeś bywa różnie. Jak wyjdę, to przyjdźcie do nas na Sylwestra, bo rzadko się widzimy, ciągle tylko gonitwa. Dagmara chyba w końcu przedstawi Wam swojego chłopaka, jeszcze Wam nie zdążyła powiedzieć.
Do domu Małgorzata Krystyna i Andrzej wracali pieszo dla rozprostowania nóg.
Nie tacy już młodzi, ale jeszcze pełni życia rodzice.
Ach, to rodzicielskie serce… Zawsze o dzieciach myśli, zawsze się martwi. Zawsze wydaje się, iż gdzie indziej dzieci są lepsze, posłuszniejsze, wszystko robią jak należy. Jak bardzo chcemy, żeby nasze były wzorem, żeby żyły adekwatnie, słuchały rodziców.
A one mają swoją drogę, nie zawsze łatwą. Ale są dobre… bo są nasze.
Bo miłość rodziców nie domaga się wdzięczności, nie liczy krzywd, nie oczekuje nagród po prostu jest, póki bije serce. Warto o tym pamiętać każdego dnia dla siebie i dla tych, których kochamy.














