Moja młodsza siostra ma na imię Kinga. Od zawsze potrafiła przedstawiać się jako ofiara. U niej wszystko jest nie tak, wszystko trudne, wszyscy winni, tylko nie ona. Nie przywykła rozwiązywać problemów – woli czekać, aż ktoś wszystko za nią załatwi, porzucając własne sprawy i pędząc na pomoc. Delikatnie mówiąc, całe życie żyła w przekonaniu, iż “wszyscy jej coś winni”.
Zaraz po studiach Kinga wyszła za mąż. I nie powiem, iż nie miała szczęścia – wręcz bym powiedziała, iż dostała szansę, o której wielu marzy. Jej teściowa, Barbara Nowak, okazała się kobietą o złotym sercu i rozsądku. Miała kawalerkę, którą dostała w spadku po ciotce. Zamiast od razu wynajmować mieszkanie, zgodziła się, aby młodzi tam zamieszkali za darmo. Sama została w swoim dwupokojowym mieszkaniu na obrzeżach Wrocławia. Wszystko po to, by młodzi mogli oszczędzać na swoje lokum. Niestety, takie szlachetne gesty często kończą się niewdzięcznością.
Kinga nie była zbyt pracowita. Z przyjemnością wylegiwała się na kanapie z serialami, kawą i mediami społecznościowimi. Idbicie do pracy po studiach? Po co, skoro można gwałtownie urodzić dziecko i pójść na urlop macierzyński? Tak też zrobiła – rok później już spacerowała z wózkiem, a kolejny rok później jej mąż wnioskował o rozwód i zniknął z ich życia. Praktycznie została sama. I kto ją przygarnął? Oczywiście teściowa.
Barbara znów okazała dobroć – pozwoliła Kindze zostać w mieszkaniu, dopóki ta nie stanie na własne nogi. W jej rozumieniu oznaczało to: znaleźć pracę, odłożyć chociaż na一等 wkład do kredytu, powoli stawać się samodzielną. Ale Kinga przez “żyć, dopóki nie stanę na nogi” rozumiała coś zupełnie innego: odpoczywać, dopóki ktoś jej nie wyrzuci.
Teściowa pomagała, jak mogła: opiekowała się wnukiem, kupowała zabawki, pomagała z zakupami. A Kinga? Zamiast oszczędzać, leciała na wakacje za granicę, kupowała markowe ciuchy, wrzucała w social media zdjęcia nowych torebek i makijaży. Mieszkanie przez cały czas zajmowała za darmo. Jej były mąż, swoją drogą, nie próżnował – wziął kredyt, ożenił się ponownie, ułożył sobie życie. A moja siostra chyba uznała, iż jej wolno nic nie robić – przecęż wszyscy jej coś powinni.
Minęło siedem lat. A Barbara, która od dawna jest już na emeryturze, przypomniała sobie, iż kiedyś planowała wynajmować to mieszkanie, by mieć choćby skromny dochód. Grzecznie poprosiła Kingę, żeby pomyślała o wyprowadzce. I co się stało? Moja siostra urządziła taką scenę, iż niejeden teatr mógłby pozazdrościć toNa szczęście Barbara postawiła sprawę jasno – Kinga dostała miesiąc na znalezienie własnego miejsca i w końcu musiała wziąć odpowiedzialność za swoje życie.