Poronienie to dla rodziców niezwykle bolesne doświadczenie.
Bez względu na to, czy to pierwsza, czy kolejna ciąża, doświadczyli wielkiej straty.
Słoneczne dziecko daje nadzieję i wielkie wsparcie rodzicom w tych trudnych chwilach.
Co znaczy określenie "słoneczne dziecko"?
Pojęcie słoneczne dziecko odnosi się do dziecka urodzonego przed stratą. Mówimy tu zarówno o poronieniu, jak i martwym urodzeniu czy stracie we wczesnym okresie niemowlęcym. Dlaczego słoneczne? Często po stracie rodzice nagle zacząć inaczej patrzeć na to dziecko, które już mają. Samo słońce jest symbolem optymizmu, ale także może symbolizować spokój przed burzą.
- W pierwszą ciążę zaszłam bez problemu. Było spokojnie, bez komplikacji, tak normalnie. Myślałam wtedy, iż każda ciąża zawsze tak wygląda. Gdy po 4 latach dowiedziałam się, iż znowu zostanę mamą, była olbrzymia radość. Niestety trwała ona krótko. W dniu, w którym poroniłam, płakałam całą noc, tuląc się do córki. Ciągle myślałam tylko o tym, iż jak dobrze, iż ją mam. Że inaczej bym oszalała. Że muszę się cieszyć, iż ją mam. Że może nigdy nie będę miała więcej dzieci i muszę nauczyć się doceniać życie, jakie mamy - mówi Monika.
Psychologowie mówią, iż to słoneczne dziecko może pomóc nie tylko przetrwać trudne chwile. Często przypomina to rodzicom, czym jest euforia i skłania do refleksji nad wszelkim dobrem, które mają. Może również dać nadzieję, której po starcie tak bardzo potrzeba. W końcu rodzice mają żywy dowód na to, iż już raz się udało i jest szansa, by kiedyś ponownie wyszło słońce.
Eksperci ostrzegają jednak, iż wobec słonecznego dziecka mogą pojawić się nie tylko dobre emocje. Poczucie winy, uraza czy rozczarowanie także często towarzyszom rodzicom i jest to normalne. Pojawia się również blokada: "Czy w tej sytuacji ogóle ma prawo narzekać na to, co mnie spotkało?".
Przynajmniej masz jedno dziecko
- Momentami czułam, iż nie mogę podzielić się swoją stratą, iż nie mam prawa narzekać czy żalić się publicznie. Wiele kobiet po poronieniu nie ma nic... a ja przecież mam już dziecko. Nieustannie umniejszam swojemu cierpieniu, bojąc się oceniania i przykrych komentarzy - wyznaje pani Monika.
Prawda jest taka, iż żadne dziecko - przeszłe ani przyszłe - nie może zastąpić tego, które się straciło. Bez względu na to, jak jasną i radosną etykietę nadaje takiej sytuacji społeczeństwo. Żyjące dziecko to przecież nie zastępstwo. Strata jest zawsze bolesna.
To moja wina
Wiele osób stara się unikać nieprzyjemnych uczuć, wstydzi się poczucia winy czy smutku. Jednak eksperci zapewniają, iż najlepszym sposobem jest uwolnienie emocji i przyznanie się przede wszystkim przed sobą, co się czuje. Nie ma czegoś takiego jak złe lub dobre odczuwanie straty. Każdy ma prawo do przeżywania silnych emocji. Ważne, by zaopiekować się sobą, być dla siebie miłym, cierpliwym i wyrozumiałym.
Najlepszym sposobem jest mówienie (lub pisanie) i nazwanie oczekiwań, przeczyć i uczuć. Takie terapeutyczne podejście do straty pomaga znormalizować to, co się czuje i zaakceptować swoje emocje. Warto jednocześnie pamiętać, iż żal nie jest liniowy, to raczej sinusoida. Są lepsze i gorsze dni. Spotkania, które pomagają i takie, które ranią.
- Od radości, iż przecież już mamy dziecko, przechodziłam płynnie do poczucia winy, iż córka straciła rodzeństwo, które tak bardzo chciałam jej dać. Potem wracałam do wdzięczności i celebrowania chwil ze starszakiem, by potem ponownie zadręczać się myślami: czy mogłam zrobić coś inaczej, by nie stracić ciąży - wyjaśnia Monika.
Czas leczy rany?
Godzenie się z własnymi emocjami i stratą, bywa długim i niełatwym procesem, ale czasem wymaga pomocy. Niektórzy rodzice włączają w ten proces słoneczne dziecko, przechodząc przez żałobę razem, np. tworząc małe dzieła sztuki, pisząc bajki.