"Pracuję w branży IT i w zasadzie od zawsze pracuję zdalnie. Było to świetne rozwiązanie, gdy urodziła się córka, łatwiej było mi godzić godziny pracy i opiekę nad małym dzieckiem. Także brałam mniej zleceń. Gdy córka poszła do przedszkola pół roku temu (udało się ją posłać w połowie roku szkolnego), zaczęłam brać więcej zleceń i pracować w 'normalnych' godzinach. Niestety, we wrześniu córka zaczęła chorować i częściej zostawać w domu.
Nie mam jak wziąć zwolnienia lekarskiego, a brak zleceń to dla mnie brak pieniędzy. Zresztą mam już zlecenia, które wzięłam i po prostu muszę je dokończyć. Jakoś próbuję łączyć pracę zdalną z opieką nad dzieckiem, ale z marnym skutkiem. Przy tylu chorobach, to mam wrażenie, iż wypadałoby w ogóle zrezygnować z pracy. Mąż brał wolne, ale nie może więcej. I o ile wydawało mi się, iż 'jakoś' dajemy radę, to na dokładkę córka zaczęła się mocno buntować.
Nie mam sił
Generalnie ma charakterek. Wiele rzeczy da się z nią obgadać, ale jak się na coś uprze, to nie ma zmiłuj, musi być po jej myśli. Tupie nogą, krzyczy i płacze. Czasem to bardzo męczące i nie wiem, skąd niektórzy rodzice biorą cierpliwość. Chcę, by wyrosła na niezależną, mądrą kobietę, która wie, czego chce. Nie chcę łamać jej charakteru, ale czasem po postu nie mam siły i czasu, by nieustannie tłumaczyć jej to samo. Dodatkowo ostatnio w naszym domu zaczęły padać bardzo niemiłe słowa.
Chora i rozdrażniona córka potrzebuje rozrywki i atencji, ale ja przecież pracuję. Coraz częściej córka się denerwuje i rzuca: 'obiecałaś zabawę', 'kiedy wreszcie skończysz?', 'już skończyłaś?', 'masz głupią pracę', 'nie znoszę cię', 'nie lubię twojej pracy', 'dlaczego znowu nie masz dla mnie czasu', 'kiedy wreszcie skończysz?', 'nie kocham cię', 'nie lubię cię'... Zdania takie pojawiają się co kilka minut, czasem płacze, bywa, iż także krzyczy.
Choć staram się przygotować jej atrakcje, to gdy tylko odpalam komputer, zaczyna się litania potrzeb: 'zdejmij mi grę z szafy', 'poszukaj mojego misia', 'gdzie jest moja ulubiona sukienka', 'mam ochotę na naleśniczki' i oczywiście nie ma mowy o zamiennikach, bo zaraz jest płacz. Córka potrafi testować moje granice jak nikt inny, a mnie momentami zaczyna brakować sił.
Staram się nie denerwować i jej wyjaśniać, dlaczego dorośli muszą pracować, ale ona wciąż odbiera to jak atak na jej małą osóbkę. Czasem nie mam czasu w jej dyskusje i wybuchy, bo muszę pracować. Jestem sfrustrowana, bo mam opóźnienia w pracy i jednocześnie męczy mnie poczucie, iż zaniedbuję dziecko.
A jednak rozumie
W weekend, po bardzo trudnych dwóch tygodniach, zaplanowaliśmy rodzinne wyjście do ZOO i było świetnie. Nagle córka zapytała: 'Mamusiu, czy tata i ty pracujecie i zarabiacie pieniążki, żebyśmy mogli sobie robić takie fajne wycieczki?'. Gdy powiedziałam, iż tak właśnie jest, uśmiechnęła się od ucha do ucha, uściskała mnie i powiedziała: 'To dziękuję ci mamusiu, bo ZOO jest super'.
Pękłam, a łzy popłynęły po moich policzkach. Bardzo tego potrzebowałam, po tym ciężkim maratonie wyrzutów. Staram się jej tyle razy tłumaczyć, iż musimy pracować, ale do tej pory miałam wrażenie, iż nic do niej nie dociera. Myślałam, iż może jest zbyt mała. Jednak to gdzieś tam trafia do tej małej główki.
Pewnie przy następnej chorobie będzie się ponownie złościć i pojawi się rozczarowanie, ale te słowa mnie rozczuliły na maksa. Nie podejrzewałam, iż córka kiedyś doceni to, co dla niej robimy. 3-latki potrafią nieźle zaskoczyć, choć bywają megauparte, to już bardzo mądre i kochane dzieciaki".