Słowa 3-latki po powrocie z przedszkola to smutna prawda o wychowaniu. Tak uczymy dzieci segregacji

mamadu.pl 5 godzin temu
Dzieci uczą się najwięcej, obserwując dorosłych – i powtarzają ich zachowania, często choćby nieświadomie. To, co mówimy i jak oceniamy innych, gwałtownie staje się dla nich normą. Dlatego warto zastanowić się nad słowami, bo choćby niewinne komentarze mogą uczyć dzieci krzywdzącej segregacji.


Dzieci uczą się najwięcej, obserwując dorosłych


Wychowanie dzieci to trudna praca, którą rodzice wykonują przez wiele lat. Przez wiele lat zbierają też plony tego, co wpajają pociechom i czego je uczą również dzięki własnego zachowania. Bo nie ma co ukrywać, iż dzieci najwięcej uczą się, patrząc na dorosłych, a szczególnie na swoich rodziców.

Obserwują, a następnie powielają ich zachowania, często choćby nieświadomie. Stąd tyle apelów do rodziców, by uczyć dzieci życzliwości, empatii, czynienia dobra czy pomagania dzięki własnego przykładu. Kiedy dziecko na co dzień widzi mamę lub tatę, który jest życzliwy, ono samo też takie będzie.

Nie ważne, czy mówimy o mówieniu sąsiadom "dzień dobry", pomaganiu starszej osobie wnieść zakupy do domu czy ustępowaniu miejsca w komunikacji miejskiej komuś bardziej potrzebującemu. Podobnie jest z negatywnymi zwyczajami, takimi jak obgadywanie, pozwalanie sobie na kąśliwe komentarze czy wytykanie innym np. wyglądu, który wg nich samych nie jest w jakimś kanonie.

Tu jako przykład może świetnie posłużyć wpis z Threads użytkowniczki o nicku niealicja. "Córka powiedziała, iż chłopcy w grupie mówią jej, iż jest brzydka :( Spodziewałam się przemocy rówieśniczej, ale przyznam, iż nie na etapie pierwszego roku przedszkola" – napisała pewna mama.

Jej słowa to smutny przykład na to, iż już 3-latki, które adekwatnie dokładnie nie wiedzą, co oznaczają konkretne słowa, używają ich bez skrępowania, bo takie zdania słyszą na co dzień w domu z ust opiekunów.

Uważaj, co mówisz przy dziecku


Każdy ma prawo do tego, żeby stwierdzić, iż coś (lub ktoś) jest dla niego ładny lub brzydki. Wydaje mi się jednak, iż należałoby uczyć dzieci przede wszystkim, iż to dość indywidualny osąd i to, iż ja uważam coś za ładne, nie oznacza, iż inni też je za takie uważają.

Każdy ma prawo do swojej opinii, ale nie oznacza to też, iż wszystkie takie komentarze należy mówić bezpośrednio osobom, o których tak myślimy. Tu też nie chodzi o to, by zabraniać dziecku wyrażać swoje zdanie. Chodzi o to, by rozmawiać z nim o tym, iż niektóre słowa są niepotrzebne, bo mogą kogoś zranić.

Jako mama zawsze podaję swoim dzieciom przykład: nie mów do kolegów i koleżanek czegoś, czego sam nie chciałbyś od nich usłyszeć. To prosta nauka, która powinna trafić choćby do 3-latka. Zanim coś się powie, warto sobie zadać pytanie: jak sama bym się poczuła/jak sam bym się poczuł, słysząc takie słowa z ust rówieśnika? To nie tylko nauka dobrych manier i życzliwości, ale też wrażliwości i empatii.

Mówienie komuś, iż jest brzydki, nie tylko może adresata słów zranić – pokazuje bowiem też jeszcze jedną rzecz. Mianowicie, jak łatwo wrzucić kogoś do jakiegoś worka, choćby dobrze go nie znając. Powiedzenie mówiące o tym, żeby nie oceniać książki po okładce, nie wzięło się znikąd. Nam wszystkim bardzo łatwo jest powierzchownie oceniać i segregować.

A jeżeli my to robimy z taką łatwością, to dzieciom też przychodzi to lekko, jeżeli podobnie zachowują się ich rodzice. Kiedy następnym razem z pewnością siebie ocenicie kogoś w obecności dziecka jako brzydkiego, zastanówcie się, komu wasz maluch powie później podobne słowa...

Idź do oryginalnego materiału