Pewna kobieta opisała na platformie Quora sytuację, która spotkała ją podczas wizyty w parku. Autorka postu, Abigail Anna Israel, napisała, iż była tam ze swoimi dwoma synami, którzy wtedy mieli po 5 i 6 lat. "Pamiętam, iż dawałam im przekąski i kibicowałam im, kiedy pokazywali mi swoje wygłupy z cyklu 'patrz, co umiem!'", zaczęła swoją opowieść kobieta. Jak sama zauważa, nie było to nic szczególnego – ot, zwykły dzień w parku.
W pewnym momencie do Abigail podszedł chłopiec wyglądający na rówieśnika jej synów. "Dlaczego jesteś dla nich taka miła?", zapytał ją. Odpowiedziała, iż to dlatego, iż to jej dzieci i iż je kocha. "Czy zawsze jesteś dla nich taka miła?", chciał wiedzieć chłopiec. "Tak, bo jestem ich mamą", powiedziała.
Wtedy chłopiec wyraźnie posmutniał, uścisnął kobietę i pobiegł sobie. "Wciąż się za niego modlę", zakończyła swoją historię Abigail.
Inni rodzice są tacy jak moi
Możemy tylko się domyślać, iż chłopiec na co dzień nie doznawał takiej troski i miłości, jakie zaobserwował u Abigail. A być może był właśnie po kłótni z rodzicami? Tego się nie dowiemy, ale trudno dziwić się autorce posta, iż wciąż myśli o tym spotkaniu.
Dzieci za normę przyjmują to, co obserwują w swoich domach i czego doświadczają od własnych rodziców. Dobitnie mówiła o tym prowadząca rodzinny dom dziecka Barbara Chruślińska: – Pierwsze przesłuchania naszych dzieci: kto cię bił, a kto u was pił, a co pili: wódkę czy wino, a kupowałeś, co kradłeś? – opowiadała.
Przez jej dom przewinęło się ponad 90 dzieci z przemocowych rodzin. Jedne z pierwszych pytań, które zadawały Basi to: – W jakich sytuacjach mnie wujek bije? – Wszystko dlatego, iż innego życia nie znają. – Muszą sobie ten świat zdefiniować na nowo i jak mówię, iż wujek nie bije, to myślą, iż coś jest nie halo z nami – mówiła Basia.
Miła na co dzień czy od święta?
Historia Abigail o smutnym chłopcu z parku przypomniała mi też o innym zdarzeniu. Pamiętam, jak moja córka, wtedy może miała 6 lub 7 lat, poprosiła mnie kiedyś: – A czy mogłabyś do mnie mówić tak miło jak do nich?
Akurat przebywałyśmy z moimi znajomymi, a ja coś powiedziałam do ich dzieci. Coś całkiem zwyczajnego – może zapytałam, jaką bajkę lubią albo jak im się podobało na wakacjach. A może tylko zaproponowałam im coś do picia lub jedzenia? Nie pamiętam.
Pytanie córki uzmysłowiło mi jednak, iż rzeczywiście na co dzień, w pośpiechu i wśród codziennych obowiązków, być może za rzadko znajduję czas, by przystanąć i okazać własnemu dziecku wystarczające zainteresowanie. Na pewno też używam innego tonu, przecież nie muszę zdobywać sympatii własnych dzieci, prawda?
Takie historie jak ta o chłopcu z parku czy – niestety – o mojej córce, mogą nam, rodzicom, pomóc. Bądźmy zwyczajnie mili dla swoich dzieci. Tak na co dzień, zawsze, nie tylko od święta.