Słowa kobiety w tramwaju były szokiem. Oberwało mi się z irracjonalnego powodu

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Roszczeniowych podróżnych w komunikacji miejskiej można spotkać wszędzie. fot. Adam Burakowski/REPORTER/EastNews


Zachowanie ludzi w komunikacji miejskiej często dalekie jest od empatii i życzliwości. Napisała do nas młoda mama, którą spotkała przykra sytuacja podczas jazdy tramwajem. Usłyszała niemiłe słowa od innej kobiety tylko dlatego, iż podróżowała z niemowlakiem w wózku.


Jeżdżę z niemowlakiem komunikacją miejską


"Jestem mamą niemowlaka – moja córeczka ma 8 miesięcy. Odkąd mam dziecko, zauważyłam, jak ciężko bywa rodzicom w poruszaniu się po mieście. Kiedy urodziłam, myślałam, iż najgorsze, co może być, to nieprzejezdne i nieodśnieżone chodniki, choćby w centrum dużego miasta. Przez to ciężko się przemieszczać – czy to na spacerze, czy podczas załatwiania różnych spraw" – zaczyna swój list nasza czytelniczka, mama niemowlaka.

"Później okazało się, iż brak możliwości przejazdu to jeszcze nie jest najgorsza rzecz. Najgorsi są ludzie, którzy poruszają się komunikacją miejską. Oczywiście nie wszyscy, ale odkąd jeżdżę autobusami i tramwajami z wózkiem, spotkało mnie tyle opryskliwości, braku wyrozumiałości i życzliwości, iż chyba nigdy wcześniej tego nie doświadczyłam w tak dużej mierze".

Ciasny tramwaj w godzinach szczytu


Kobieta opowiedziała o tym, jak ostatnio przemieszczała się po mieście z dzieckiem w wózku: "Ostatnio pojechałam z córką załatwić kilka urzędowych spraw. Nie miałam możliwości zostawienia jej z kimś innym, więc po prostu zapakowałam wózek prowiantem na kilka godzin i pojechałam autobusem do dwóch urzędów znajdujących się w dość dużej odległości od naszego mieszkania.

Zdaję sobie sprawę, iż małe dzieci, które czasem krzyczą, płaczą i śmieją się, nie są najlepszymi towarzyszami podróży, ale ludziom tak bardzo brakuje empatii, iż to aż przykre. Specjalnie pojechałam załatwiać sprawy przed południem, bo wiedziałam, iż wtedy jest mniejszy ruch, będzie spokojniej również w komunikacji miejskiej. Wizyty w urzędach przeciągnęły się, więc wracałam z córką w czasie, kiedy już niektórzy ludzie wracali z pracy i było dość ciasno w tramwajach i autobusach.

Wsiadłam do tramwaju i uprzejmie przepraszając, przecisnęłam się z wózkiem do miejsca przeznaczonego do postawienia pojazdu. Stanęłam obok małej i starałam się zabawić ją. Przejechałyśmy może trzy przystanki, kiedy wsiadła starsza pani z wózkiem na zakupy, kwiatami i jeszcze jakimś pakunkiem pod pachą".

Matki z wózkami zajmują za dużo miejsca?


Młoda mama przyznała, iż reakcja kobiety na jej wózek ją zaskoczyła: "W autobusie było ciasno, a starsza pani skierowała swoje kroki do siedzenia obok mojego wózka. Nie mogła się zmieścić ze wszystkimi swoimi rzeczami, więc najpierw spojrzała na mnie srogim wzrokiem, jakbym jej to miejsce zabrała. Następnie, gdy nie udało jej się przepchać wózka na wolne miejsce, ze złością powiedziała mi, iż jestem okropna, iż mam tupet blokować miejsca i jeździć komunikacją miejską w godzinach szczytu.

Dodała, iż mogłabym jechać wcześniej, bo i tak tylko siedzę w domu z dzieckiem. Słuchałam tego zaszokowana. Już nie mówię o tym, iż mogłam jechać o tej porze, bo miałam np. wizytę u lekarza. Przecież to nie moja wina, iż tramwaj był przepełniony. Równie dobrze ona mogłaby wsiąść w następny, mniej zapełniony tramwaj. Zrobiło mi się przykro, bo oberwało mi się tylko dlatego, iż przemieszałam się po mieście z wózkiem..." – kończy swój list nasza czytelniczka.

Idź do oryginalnego materiału