"Zazwyczaj córka wraca sama do domu. W końcu chodzi już do 4 klasy. Jednak kilka dni temu byłam w okolicy i zaproponowałam jej wspólny spacer. Bardzo to lubiłam, gdy była młodsza. To był taki nasz czas na rozmowę o minionym dniu, bez rozpraszaczy w stylu 'muszę zrobić obiad'. Dziś chodzenie z mamą powoli zaczyna być obciachem, ale jeszcze, póki mogę, to z tego korzystam.
Już w pierwszym tygodniu szkoły córka miała do wykonania mały projekt. Choć zadanie nie było trudne, córka bardzo płakała nad kartką papieru i długo nie mogła nic napisać. Myślę, iż to kwestia tego przeskoczenia z trybu wakacyjnego na szkolny i zmęczenia pierwszymi dniami nauki. Z pozoru proste zadanie sprawiło wiele trudności i kosztowało ją sporo nerwów.
Powiedziałam coś nie tak?
Tego dnia, gdy spacerowałyśmy w kierunku domu, z entuzjazmem oznajmiła, iż pani oceniła już projekty. Nie czekając na ciąg dalszy opowieści, z euforią rzuciłam: 'Tak, widziałam ocenę na Librisie. Tak bardzo ci gratuluję, dumna jestem, bo wiem, ile nerwów cię to kosztowało. Świetnie sobie poradziłaś'. Córka posmutniała, a ja nie bardzo rozumiałam, co się stało.
'Nie znoszę tego Librusa!' – rzuciła ze skwaszoną miną, dodając: 'Bardzo bym chciała sama móc się czymś pochwalić. To nie w porządku, iż o wszystkim wiesz, czasem szybciej niż ja'. Zgłupiałam, bo oczywiście miała rację, ale ja absolutnie nigdy o tym w ten sposób nie myślałam.
Na początku pierwszej klasy Librusa sprawdzałam tylko późnym wieczorem. Ale było kilka sytuacji w stylu: 'proszę przynieść na jutro...', więc zaczęłam sprawdzać go częściej. Nie chcę kontrolować córki, po prostu boję się, iż przegapię jakieś ogłoszenie. Logując się w ciągu dnia, faktycznie dowiaduję się o ocenach, czasem choćby szybciej niż córka.
Zasługują nie tylko na dobre słowo
Ten zawód w jej oczach był przejmujący. Pomyślałam sobie, iż my mieliśmy ten komfort, by się chwalić dobrymi stopniami, ale także mieliśmy czas, by zebrać się na odwagę i powiedzieć również o kiepskiej ocenie.
Obiecałam sobie, iż ograniczę wchodzenie w zakładkę z ocenami do minimum. Tak sobie myślę, iż nasze dzieci po prostu zasługują na naszą szczerą i spontaniczną reakcję. Bez względu, jaka by ona nie była".