Słowa syna złamały mi serce. Tak myśli całe pokolenie rozpoczynających szkołę?

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Syn idzie do pierwszej klasy i martwi się początkiem września. fot. Piotr Molecki/East News


Dzieci, które we wrześniu rozpoczną nowy etap edukacji, bardziej stresują się rozpoczęciem roku szkolnego. Tym, którym brakuje pewności siebie, jest wyjątkowo ciężko – nieznana przyszłość czasem je przeraża do tego stopnia, iż płaczą i nie radzą sobie z emocjami. Przeczytajcie opowieść Agaty, której syn bardzo przeżywa początek roku szkolnego.


Syn rozpoczyna szkołę


"Jestem mamą dwójki dzieci: 7-letniego chłopca i 3-letniej dziewczynki. W tym roku wrzesień jest dla nas wyjątkowo trudny: córka zaczyna przedszkole, a starszy syn idzie do 1 klasy. Córka ma silny, przebojowy charakter i jest pewna siebie, więc nie martwię się za bardzo o jej początki w placówce. Ona sama z dużym entuzjazmem mówi o tym, iż będzie przedszkolakiem, cieszy się i nie może doczekać" – rozpoczyna swój list czytelniczka Agata, mama dwójki dzieci.

"Syn natomiast należy do tych cichych, spokojnych i wrażliwych dzieci, które wszystko analizują, dużo rozmyślają i się martwią. Dodatkowo ma stwierdzone problemy rozwojowe, z powodu których jesteśmy pod opieką logopedy i psychologa dziecięcego. Maciek przed rozpoczęciem szkoły dostał diagnozę, na podstawie której w szkole ma zalecenia siedzenia w pierwszej ławce. jeżeli jego wyniki w nauce będą kiepskie, być może otrzyma w późniejszym czasie nauczyciela wspomagającego".

Stres większy niż entuzjazm


Kobieta opowiada o tym, jakie syn ma przekonanie o szkole: "Teraz od prawie miesiąca syn bardzo się stresuje, dużo rozmyśla i martwi się nadchodzącym rokiem szkolnym. Gdy go pytam, to wciąż powtarza, iż boi się, iż dzieci będą się z niego śmiały, iż nie poradzi sobie z nauką albo iż zgubi się na szkolnych korytarzach. Staram się z nim rozmawiać, tłumaczyć i wspierać, ale widzę, iż wiele jego zmartwień wynika też z niskiej samooceny.

Widzę jednak, iż ten stres i ciągłe myślenie sprawiają, iż nie ma w nim w ogóle tej euforii i entuzjazmu z rozpoczęcia nowego etapu. Kiedy poszliśmy kupować plecak i szkolną wyprawkę, syn w ogóle nie był zainteresowany tym, jakie rzeczy chciałby mieć w plecaku. Pamiętam, iż w jego wieku byłam tym niezwykle zaaferowana i dosłownie odliczałam dni do rozpoczęcia roku szkolnego. Martwię się tym jego negatywnym nastawieniem i nie bardzo wiem, jak jeszcze bardziej dmuchać w jego skrzydła".

Płakał, iż jest głupi...

"Ostatnio doszło do sytuacji, iż synek cały wieczór łkał w poduszkę. Dopiero po dłuższej chwili odkryłam, co się dzieje i postanowiłam z nim siąść i znowu porozmawiać. Powiedział mi, iż jest pewny, iż przez jego siedzenie w pierwszej ławce będzie uważany za głupka albo kujona i nie znajdzie w nowej klasie żadnego kolegi.

Myślę, iż na kolejnym spotkaniu z psychologiem muszę opowiedzieć mu o tym zmartwieniach syna, bo jestem już w momencie, kiedy nie wiem, jak go wspierać i czuję się bezsilna w tym jego czarnowidztwie. Obawiam się, iż jego negatywne nastawienie przełoży się na samopoczucie w nowym miejscu i faktycznie ciężko będzie mu się odnaleźć w nowym środowisku" – kończy swój list nasza czytelniczka Agata.

Idź do oryginalnego materiału