Słowa w przedszkolnej szatni mnie zamurowały. Uczymy dzieci przemocy czy dbania o granice?

mamadu.pl 2 godzin temu
Wychowanie to ciągła nauka – głównie dla rodzica. Każda sytuacja, choćby ta w przedszkolnej szatni, potrafi skłonić do refleksji nad tym, czego uczymy nasze dzieci: przemocy czy obrony własnych granic. Bo choć chcemy wychować empatyczne, odważne i dobre dzieci, czasem sami gubimy się w tym, co adekwatne.


Wychowanie to ciągła nauka, głównie dla rodzica


Bycie rodzicem to nie tylko rola wymagająca pod względem fizycznym i psychicznym, ale to również duże obciążenie emocjonalne. Świadomi rodzice chcą wychować dzieci, które będą pewne siebie, szczęśliwe, radzące sobie z przeciwnościami losu, samodzielne i odważne.

Starają się pokazywać im własnym przykładem, czym jest życzliwość, empatia, jak stawiać granice i pracować z emocjami. Do tego staramy się pokazywać wszystko z czułością i cierpliwością, by nasza złość nie była dla dziecka kiedyś najwyraźniejszym wspomnieniem z dzieciństwa. Wzięcie tego wszystkiego na barki jako rodzic jest bardzo trudne i wymagające pod wieloma względami.

Większość z nas się jednak stara, by być najlepszymi wersjami samych siebie i dać swoim dzieciom wszystko, co najlepsze. Są jednak takie sytuacje, iż jako rodzice po prostu nie wiemy, jak reagować, co jest prawidłowe i co powiedzieć dziecku, by nauczyć je dobrych manier czy życzliwości. Równocześnie przecież chcemy, by wiedziało, jakie są pozytywne i negatywne wzorce itp.

Sama byłam ostatnio świadkiem pewnej rozmowy w szatni, która wywołała we mnie wiele sprzecznych uczuć. Minęło od niej już kilka dni, a ja przez cały czas to przepracowuję i zastanawiam się, co bym powiedziała swojemu dziecku, gdybym to ja była bohaterką tamtej sytuacji.

Najlepsza obrona? Atak!


Mój syn przebierał się jak co rano, na drugim końcu pomieszczenia stała inna mama, która była ze swoją córką. Dziewczynka wyglądała na młodszą od mojego 5-letniego syna i była przestraszona lub zasmucona. Nie chciała iść do swojej przedszkolnej sali, na co jej mama powiedziała: "Jak znowu ktoś cię będzie bił, to po prostu oddaj. Nie można samemu nikogo bić, ale bronić się musisz".

Te słowa wywołały we mnie jako rodzicu wiele sprzecznych emocji. Z jednej strony pomyślałam sobie, iż przemoc w żadnym wydaniu nie jest dobra i iż to nigdy nie jest rozwiązanie. Zawsze powtarzam moim dzieciom, iż jeżeli kolega robi im krzywdę, zawsze powinni o tym powiedzieć dorosłemu: nauczycielowi, opiekunom albo rodzicom.

W dziecięcych konfliktach, w których dzieci nie zawsze umieją sobie radzić samodzielnie, to dorośli powinni mieć narzędzia do tego, by pomóc dzieciom w ich rozwiązaniu. Zawsze temu powinna towarzyszyć rozmowa o tym, iż przemoc i krzywda nigdy nie są narzędziem, które rozwiąże problem. Tu ważna jest empatia, cierpliwość, rozmowa.

Z drugiej strony pamiętam wiele sytuacji z własnego dzieciństwa, kiedy rozwiązanie "oko za oko" było jedynym wyjściem z sytuacji. Kiedy dorośli zawodzili i nie dostawałam pomocy i wsparcia w konfliktach z rówieśnikami, starałam się sobie radzić sama, tak jak umiałam. W przypadku dzieci często oznacza to szeroko pojętą agresję.

Przemoc nigdy nie jest rozwiązaniem


Wypowiedź tej mamy sprawiła, iż sama zaczęłam się zastanawiać i muszę przyznać, iż nie czuję się kompetentna, by decydować, czy jej słowa były słuszne, czy nie. Myślę, iż odpowiedź na pytanie, czy zachęta do obrony w formie ataku jest słuszną radą od rodzica, nie jest oczywista.

Tu wiele zależy od różnych czynników składowych dla danej indywidualnej sytuacji. Oczywiście trzeba jasno powiedzieć: żadna przemoc nie jest dobrym rozwiązaniem, ale tu chyba każdy zgodnie z własnym sumieniem powinien ocenić tę sytuację.

Bycie rodzicem to nieustanne balansowanie między sercem a rozumem. Czasem chcemy chronić nasze dzieci za wszelką cenę, innym razem uczymy je samodzielności, choćby jeżeli oznacza to, iż muszą zmierzyć się z trudnymi emocjami czy sytuacjami. Nie ma jednego uniwersalnego przepisu na dobre wychowanie – każdy z nas podejmuje decyzje zgodnie z własnym doświadczeniem, wartościami i intuicją.

Najważniejsze jednak, byśmy nie przestawali się nad tym zastanawiać, szukać odpowiedzi i rozmawiać – z dziećmi, z innymi rodzicami, z samymi sobą. Bo właśnie ta refleksja i gotowość do nauki czyni nas lepszymi opiekunami dla naszych dzieci.

Idź do oryginalnego materiału