Postać ks.Kazimierza Smorońskiego przedstawił w 2008 roku w swojej pracy magisterskiej pt. „Ojciec Kazimierz Smoroński (1889 – 1942)” Wojciech Szpak, student Wydziału Humanistycznego, kierunek historia, na Akademii Pedagogicznej im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. Praca napisana pod kierunkiem prof. dr hab. Ludwika Mroczki.
Kapłan i duszpasterz
Jesienią 1912 o. Kazimierz Smoroński przybył do Rzymu i rozpoczął tam studia na Papieskim Instytucie Biblijnym. Miasto niewątpliwie od razu przypadło do gustu młodemu zakonnikowi. Kilkanaście lat później podczas kolejnego pobytu w stolicy państwa włoskiego o. Smoroński napisał w jednym z artykułów następujące słowa: Rzym posiada tyle uroku, iż chociażby się go już dobrze znało, to jednak chętnie się do niego jedzie, bo zawsze coś nowego można w nim zauważyć, czegoś nowego się nauczyć. Można do niego zastosować słowa św. Augustyna: „Semper antiqua et semper nova”[1].
Razem z Kazimierzem Smorońskim mieszkał w Rzymie i studiował Pismo Święte ksiądz Piotr Stach, pochodzący z Ujanowic. Obaj znali się jeszcze z czasów nauki w sądeckim gimnazjum. W Rzymie podczas wspólnego pobytu kapłani zaprzyjaźnili się, w następnych latach ks. Stach wielokrotnie odwiedzał w Tuchowie o. Smorońskiego, którego uważał za jednego ze swych najbliższych i najserdeczniejszych przyjaciół[2].
Wybuch wojny światowej latem 1914 r. przeszkodził o. Smorońskiemu w realizacji planowanej podróży naukowej do Ziemi Świętej, niestety zmusił go także do przerwania studiów. Zakonnik opuścił więc Italię i prawdopodobnie postanowił wrócić do kraju. Na prośbę prowincjała 10 września 1914 r. zatrzymał się jednak w Wiedniu i w mieście tym spędził najbliższe miesiące. Zamieszkał w kolegium Maria Stiegen. niedługo mianowany został kapelanem w jednym z wojskowych szpitali, w tzw. „Schwarzenbergskaserne”, gdzie co dzień odprawiał mszę świętą, a oprócz tego pełnił posługę duszpasterską wśród chorych żołnierzy[3]. Ponadto w każdym tygodniu odwiedzał dziewięć wielkich szpitali, od czasu do czasu także inne[4]. W tym czasie głosił kazania po polsku i niemiecku, a spowiedzi żołnierzy słuchał również w innych językach: po włosku, czesku, słowacku, słoweńsku i chorwacku[5]. W Wiedniu o. Smoroński opiekował się jeszcze polską młodzieżą akademicką, a oprócz tego korzystając z pobytu w stolicy państwa Habsburgów od 9 października 1914 r. uczęszczał jako wolny słuchacz na wykłady z zakresu Pisma Świętego odbywające się na Uniwersytecie Wiedeńskim[6].
Czas pobytu o. Smorońskiego poza granicami ojczyzny w latach 1912 – 1915 to niewątpliwie jeden z najciekawszych okresów w jego życiu. Dane mu było wówczas poznać piękno stolicy Italii – miasta tak szczególnego dla katolików oraz urodę habsburskiego Wiednia. Z drugiej strony zakonnik zetknął się wówczas z okrucieństwem bezsensownej wojny, gdy odwiedzając wiedeńskie szpitale spotykał w nich żołnierzy chorych, rannych, umierających czy też złamanych psychicznie wskutek ciężkich doświadczeń wojennych. Trudno powiedzieć, jak bardzo to wszystko przeżywał. Nie udało się niestety dotrzeć do pamiętnika, pisanego przez o. Smorońskiego w latach 1912 – 1917[7], ani do żadnych innych informacji źródłowych poświęconych temu okresowi. Dlatego na dzień dzisiejszy na temat pobytu zakonnika w Rzymie i w Wiedniu nie można zbyt wiele powiedzieć.
Posługa o. Smorońskiego w wiedeńskich szpitalach została doceniona przez Czerwony Krzyż, który w marcu 1916 r. odznaczył za to polskiego redemptorystę odznaczeniem II klasy[8].
Opuszczając Rzym na wieść o wybuchu wojny o. Smoroński prawdopodobnie chciał jak najszybciej powrócić do ojczyzny. Nie było to jednak możliwe, gdyż Galicja już na samym początku konfliktu stała się terenem krwawych walk. W sierpniu 1914 r. na południowym odcinku frontu wschodniego armia rosyjska uderzyła na wojska austro–węgierskie. Pierwsze starcia przyniosły Rosjanom liczne sukcesy, ci zaś dzięki nim późną jesienią zbliżyli się do Krakowa i Śląska Żywieckiego. W rękach carskich żołnierzy znalazły się Maksymówka i Tuchów, a więc miejscowości, z którymi związany był o. Smoroński. Walki toczyły się także w jego rodzinnych stronach (bitwa pod Limanową z końcem 1914 r.). W następnym roku ofensywa niemiecko – austriacka doprowadziła do przełamania frontu pod Gorlicami i wojska rosyjskie zmuszone zostały do odwrotu[9].
Po bitwie gorlickiej i wycofaniu się Rosjan o. Smoroński mógł wreszcie powrócić na ziemie polskie. Jesienią 1915 r. zakonnik przybył do Maksymówki i objął wykłady z biblistyki w tamtejszym studentacie, poza tym włączył się w działalność duszpasterską ojców redemptorystów. Zakonnicy z Maksymówki prowadzili ją raczej w skromnym zakresie. Okolice były bowiem zamieszkiwane w większości przez ludność obrządku greckokatolickiego, ponadto ojcowie przebywający w klasztorze w głównej mierze trudnili się wykładami. W miarę możliwości podejmowali się głoszenia misji i rekolekcji, a w kaplicy klasztornej sprawowali msze święte i różnego rodzaj nabożeństwa. Oprócz tego często służyli pomocą w sąsiednich parafiach i angażowali się w katechizowanie dzieci, młodzieży i starszych[10].
W latach 1917 – 1920 wskutek działań wojennych o. Smoroński często zmieniał miejsce swego pobytu i wraz ze studentami przenosił się kolejno do Tuchowa, Maksymówki, Mościsk i Krakowa. Od 29 czerwca 1921 r. przebywał w Tuchowie, gdzie na długie lata znalazł swą siedzibę studentat. Dwa lata później zakonnik wyjechał do Rzymu dokończyć rozpoczęte niegdyś studia. 29 sierpnia 1924 r. powrócił do Tuchowa i już na stałe związał się z tym miejscem. W Tuchowie o. Smoroński prowadził szeroką i zróżnicowaną działalność: był wykładowcą i bibliotekarzem w studentacie, redaktorem czasopism religijnych i autorem licznych artykułów, był także szczególnie zaangażowany w duszpasterstwo sanktuaryjne oraz w posługę misyjną[11].
Redemptoryści od momentu przybycia do tuchowskiego sanktuarium rozpoczęli intensywną pracę duszpasterską. Głównym ich celem było głoszenie misji i rekolekcji wśród ludzi zaniedbanych pod względem religijnym. Wielką wagę przywiązywali do głoszenia kazań (mieli opinię dobrych kaznodziei), należytej obsługi konfesjonału (dawna reguła nakazywała, aby w kościele zawsze znajdowali się spowiednicy) oraz do obsługi pielgrzymów, którzy licznie przybywali do Tuchowa modlić się przed cudownym obrazem Matki Boskiej Tuchowskiej. Ponadto zakonnicy chętnie udzielali pomocy sąsiednim parafiom[12].
Kazimierz Smoroński był jednym z bardziej cenionych kaznodziei spośród wszystkich tuchowskich redemptorystów. Swoje kazania głosił podczas nabożeństw w sanktuarium w Tuchowie, a także w pobliskich kościołach parafialnych[13]. I choć nie były „porywające”, wierni bardzo lubili tego kapłana. Mówił on bowiem językiem prostym, zrozumiałym dla wszystkich i raczej unikał trudnych bądź niejasnych sformułowań[14]. Zakonnik głosił także misje ludowe oraz kazania misyjne (głównie w miejscowościach leżących nieopodal Tuchowa), czasami wspomagał w pracy apostolskiej redemptorystów z Krakowa[15]. Za to bardzo często pełnił posługę w konfesjonale. Redemptoryści tuchowscy podejmowali się tzw. kierownictwa duchowego; ci zakonnicy, którzy nie wyjeżdżali na misje lub rzadko to czynili, mieli stałe konfesjonały, dzięki czemu wierni przybywający do sanktuarium zawsze mogli w nich spotkać swego spowiednika[16]. O. Kazimierz Smoroński był jednym ze szczególnie lubianych spowiedników; (…) całymi godzinami spowiadał w tzw. głuchalni, gdzie wszyscy garnęli się do „tego dobrego ojca”[17]. Zakonnik bardzo często wyjeżdżał na spowiedź do sąsiednich miejscowości[18]. Oprócz tego był wielkim opiekunem chorych, ludzi starszych i niepełnosprawnych. Z tymi ostatnimi potrafił się porozumieć, dlatego upośledzeni chętnie spowiadali się u niego. W tym celu przywożono ich do klasztoru z całej okolicy[19]
Smoroński dbał również o wzbogacenie liturgii od strony muzycznej. Czynił to już w młodzieńczych latach podczas nauki w studentacie. Po powrocie z Rzymu w 1924 r. zakonnik założył w Tuchowie chór chłopięcy. Początkowo liczył on 18 chłopców i po raz pierwszy wystąpił 30 listopada podczas mszy świętej. Dla tychże chłopców o. Smoroński organizował wspólne „podwieczorki”. Kapłan zachęcał też kleryków do śpiewania na chórze podczas nabożeństw[20].
Około roku 1934 tuchowski zakonnik zaczął opiekować się ministrantami. Wcześniej chłopcy służący do mszy otrzymywali za to wynagrodzenie w wysokości 2 zł. miesięcznie, jednak w latach kryzysu przestano im płacić. Wówczas to o. Smoroński zorganizował Koło Ministrantów. Chętni do służby mieli regularne zebrania i opiekę duchową, posiadali też skromny fundusz ministrancki, który sami wypracowywali pomagając głównie przy wysyłce „Homo Dei” i przy sprzedaży prasy religijnej. Czasem urządzali też przedstawienia. Po jednym z nich za zebrane pieniądze ministranci pojechali na wycieczkę do Krakowa[21].
Redemptoryści tuchowscy pełnili również posługę wśród pielgrzymów odwiedzających miejscowe sanktuarium i był w nią zaangażowany o. Smoroński. Najwięcej osób gromadziło się w Tuchowie podczas lipcowego odpustu i we wrześniu. Pielgrzymi przybywali pieszo, przyjeżdżali też pociągiem. Przed kościołem witani byli przez wyznaczonego ojca (zakonnicy przywiązywali ogromną wagę do powitania i żegnania przybyszów). Po wejściu do świątyni odsłaniany był cudowny obraz, następnie miała miejsce spowiedź, a po niej Msza święta i kazanie. Stałym punktem pielgrzymki była również Droga Krzyżowa, a jeżeli pielgrzymi pozostawali w Tuchowie na noc, śpiewano wówczas „godzinki”[22].
W październiku 1937 r. przybyła do Tuchowa pielgrzymka z Mikluszowic koło Bochni, licząca 630 osób. Przybyszów powitał o. Smoroński, zaraz potem odbyła się spowiedź, potem zaś nieszpory z kazaniem. Po nich pielgrzymi udali się z procesją do kościoła św. Jakuba na różaniec. Wieczorem po powrocie do sanktuarium rozpoczęła się nocna adoracja; w jej trakcie o. Smoroński o północy wygłosił kazanie, a trzy godziny później odprawił Mszę świętą, zaś następnego dnia poprowadził nieszpory kończące pielgrzymkę[23].
Tuchowski kapłan propagował również w swoim regionie stowarzyszenia misyjne. W 1926 r. założył „Dzieło Dziecięctwa Jezusowego”. Jego celem był wspieranie misji oraz budzenie ducha misyjnego wśród wiernych. Stowarzyszenie to rozwijało się bardzo dynamicznie; już w pierwszym roku funkcjonowania powstało 160 kółek (jedno kółko liczyło 12 osób), z czego 70 w parafii tuchowskiej, a reszta w okolicy. W 1927 r. „Dzieło Dziecięctwa Jezusowego” zrzeszało już 2412 członków i zebrało na misje 2200 zł. Stan ten utrzymał się do wybuchu drugiej wojny światowej. O. Smoroński był również dyrektorem powstałego w 1930 r. Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary. Początkowo liczyło ono 380 członków, a w 1938 r. – 480[24].
Zakonnik propagował także kult obrazu Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. W maju 1925 r. wprowadził tenże obraz do kościoła w Nowym Rybiu – swojej rodzinnej miejscowości. Podczas nabożeństwa wygłosił także kazanie do obecnych wówczas wiernych[25].
Smoroński nie cieszył się niestety dobrym zdrowiem. Co prawda w młodości co najmniej dwukrotnie stawał przed komisją poborową (w maju 1911 i w grudniu 1920 r.) i w obu przypadkach uznany został za zdolnego do służby wojskowej[26], w tym czasie jednak nie raz przyszło mu żyć w niełatwych warunkach, co z pewnością niekorzystnie wpłynęło na jego organizm. Jedną z chorób, która dotknęła zakonnika, była gruźlica[27]. Trudno powiedzieć, kiedy do tego doszło; niewykluczone, iż Kazimierz Smoroński nabawił się jej podczas studiów w Maksymówce. Panujący tam klimat powodował, iż na tę dolegliwość cierpiało wówczas wielu kleryków. Niewątpliwie pierwsza wojna światowa również nadwyrężyła zdrowie tuchowskiego kapłana. Pod koniec grudnia 1920 r. o. Smoroński udał się tarnowskiego lekarza, dr Schützera, ten zaś stwierdził u zakonnika chroniczny katar lewego płuca[28].
Zdarzało się też, iż tuchowscy redemptoryści – szczególnie zimową porą – pełnili posługę duszpasterską pomimo trudnych warunków pogodowych. Nietrudno wtedy było o choroby. W lutym 1929 r. zima mocno dała się we znaki, a szczególnie dokuczliwy mróz skutecznie zniechęcał ludzi do wyjścia z domów. Sanktuarium tuchowskie w czasie porannych mszy świętych świeciło pustkami; w trakcie jednej z nich o. Smoroński kazanie mówił kilka ponad dziesięć minut, gdyż ludzie tak tupali nogami dla rozgrzania ich, iż nie chciał trzymać ich dłużej, zresztą nie bardzo miał do kogo mówić, tak było mało. A kiedy kilka dni później zakonnik wyjeżdżał do jednej z podtarnowskich parafii odprawić tam mszę świętą i wygłosić kazanie, ówczesny kronikarz zanotował: Wymarznie biedak przez drogę i w kościele lichym, drewnianym, gdyż mróz znów przybrał na sile i doszedł do – 30° C rano (…). I nie pomylił się. Niedługo potem o. Smoroński zachorował na grypę, na szczęście lekką i w ciągu dwóch dni doszedł do siebie[29].
Wybuch drugiej wojny światowej spowodował, iż stowarzyszenia misyjne prowadzone przez o. Smorońskiego musiały zawiesić swą działalność[30]. Zakonnik w dalszym ciągu odwiedzał okoliczne miejscowości w celach duszpasterskich, na początku maja 1941 r. po raz ostatni udał się do swojej rodzinnej parafii w Nowym Rybiu, gdzie wygłosił kazanie prymicyjne[31]. W lutym 1942 r. został aresztowany przez Gestapo za rozsyłanie korespondencji. I choćby w więzieniu, a później w obozie nie zaprzestał posługi kapłańskiej wśród osadzonych tam więźniów.
- [1] K. Smoroński, Z podróży do Rzymu w: „Przegląd Katolicki” R. 61: 1923, s. 740.
- [2] Piotr Stach, O. Kazimierz Smoroński jako biblista, „Homo Dei” R. 15: 1946, s. 18.
- [3] Marian Brudzisz CSsR, Smoroński Kazimierz (1889 – 1942) w: Słownik polskich teologów katolickich, t. 7, s. 125-126; S. Piech, Smoroński Kazimierz…, s. 345; Władysław Szołdrski, Redemptoryści w Polsce, cz. 3, s. 182, Biblioteka Seminarium Duchownego Redemptorystów w Tuchowie.
- [4] W. Szołdrski, Redemptoryści w Polsce…, s. 182.
- [5] M. Brudzisz, Smoroński Kazimierz…, s. 125-126.
- [6] Tamże, s. 125; S. Piech, Smoroński Kazimierz…, s. 345.
- [7] M. Brudzisz, Smoroński Kazimierz…, s. 128; ; S. Piech, Smoroński Kazimierz…, s. 345.
- [8] Tamże, s. 345.
- [9] M. Juruś, Klasztor…, dz. cyt., s. 46-47.
- [10] M. Juruś, Klasztor…, dz. cyt., s. 52, 91-108, 168.
- [11] S. Piech, Smoroński Kazimierz…, s. 345-346.
- [12] Kazimierz Plebanek CSsR, Niektóre aspekty duszpasterskiej posługi redemptorystów w sanktuarium Matki Bożej w Tuchowie w: Kalendarz Tuchowski 2008. Tuchów 2008, s. 39-57.
- [13] Archiwum Klasztoru Redemptorystów w Tuchowie [dalej – AKT], Kronika domu tuchowskiego, t. 3-5.
- [14] AWPRT, relacja o. Konstantego Franczyka, Tuchów 1993 r.
- [15] AKT, Kronika domu tuchowskiego, t. 3-5.
- [16] K. Plebanek, Niektóre aspekty…, s. 42-43.
- [17] K. Plebanek, Sługa Boży o. Kazimierz Smoroński…, s. 130.
- [18] AKT, Kronika domu tuchowskiego, t. 3-5.
- [19] K. Plebanek, Niektóre aspekty…, s. 57.
- [20] AKT, Kronika domu tuchowskiego, t. 3, 30 XI 1924; 19 VII 1925;
- [21] K. Plebanek, Niektóre aspekty…, s. 52.
- [22] Tamże, s. 44.
- [23] Tamże, s. 45-46.
- [24] K. Plebanek, Niektóre aspekty…, s. 54.
- [25] AKT, Kronika domu tuchowskiego, t. 3, 3 V 1925.
- [26] Tamże, 9 XII 1920; AWPRT, Kronika studentatu, t. 2, V 1911 r.
- [27] AWPRT, Jan Wojnowski CSsR, O. Profesor Kazimierz Smoroński CSsR (1889 – 1942.) Tuchów, 7 VII 1972.
- [28] AKT, Kronika domu tuchowskiego, t. 3, XII 1920.
- [29] Tamże, II 1929 r.
- [30] W. Szołdrski, Redemptoryści w Polsce…, s. 184.
- [31] AKT, Kronika domu tuchowskiego, t. 5, s. 120.

ks. Kazimierz Smoroński (1989-1942), Rzym, rok 1924
Sługa Boży ks. Kazimierz Smoroński (część 5.)