Spędziłem noc z chłopakiem, nie wiedząc, iż zmarł dwa dni wcześniej – teraz jestem w ciąży z dziełem jego ducha

polregion.pl 3 dni temu

Przysięgam, iż go widziałam. Dotknęłam go. Pocałowałam. Czułam. Jego oddech był ciepły, a usta miały posmak mięty tak jak zawsze. Miał choćby tę szarą bluzę, która zawsze go irytowała, bo była za duża i sprawiała, iż wyglądał jak macho z miękkim sercem. Był prawdziwy. Przytulał mnie całą noc. Szepnął mi kocham cię do ucha. Obiecał, iż pobierzemy się w przyszłym roku. Pamiętam każdą sekundę. Jak przesuwał palcami po moim ramieniu. Jak płakał, gdy ja płakałam. Jak kochał się ze mną z taką namiętnością, iż myślałam, iż moja dusza rozpadnie się na pół. A potem zniknął.
Obudziłam się sama. Ale nie bałam się. Myślałam, iż poszedł pobiegać, jak to czasem robił. Jego woda kolońska wciąż unosiła się w powietrzu. Moja skóra jeszcze płonęła w miejscach, gdzie mnie dotykał. Ale coś było nie tak.
Dzwoniłam.
Znów.
I jeszcze raz.
Wtedy moja najlepsza przyjaciółka, Kinga, weszła do mojego pokoju, blada jak ściana. Nie rozumiałam, dlaczego płakała.
Hania szepnęła. Nie wiesz?
Roześmiałam się. Wiedzieć co?
Kacper nie żyje.
Mrugnęłam. Jak to nie żyje?
Zaczęła płakać jeszcze głośniej. Zginął dwa dni temu. Wypadek samochodowy. Tej nocy, gdy była burza.
Nie. Nie. Nie.
Krzyczałam. Pchnęłam ją. Powiedziałam, iż jest okrutna, iż to nie jest śmieszne. Pokazałam jej wiadomość, którą Kacper wysłał poprzedniej nocy. Nagranie głosowe: Jadę do ciebie. Tęsknię za twoim ciałem obok mojego. Spojrzała na telefon, drżąc.
Hania on nie mógł tego wysłać. Już wtedy leżał w kostnicy.
Świat się przechylił.
Kolumny nóg odmówiły posłuszeństwa.
Pobiegłam do łazienki, wyciągnęłam ręcznik, którego użył wciąż wilgotny. Bluzę, którą zostawił na podłodze. Ślad zębów na mojej szyi.
On tu był.
Musiał być.
Ale prawda była taka Kacper został pochowany wczoraj.
A jednak tej nocy się z nim kochałam.
Minęły dni. Noce stały się nie do zniesienia. Nie mogłam spać. Za każdym razem, gdy zamykałam oczy, widziałam go. Czasem stał u stóp łóżka. Czasem szeptał mi do ucha. Pewnej nocy usłyszałam jego głos: Nie płacz, kochanie. Wciąż jestem przy tobie. Próbowałam to nagrać, ale na taśmie słychać było tylko szum i mój przerażony oddech.
A potem spóźniła mi się miesiączka.
Dwa razy.
Myślałam, iż to przez stres. Żałobę. Traumę.
Aż pewnego dnia zwymiotowałam po raz piąty.
Zrobiłam test.
Dwie kreski.
Pozytywny.
Osunęłam się na podłogę.
Jedyną osobą, z którą się kochałam był Kacper.
Ale on nie żył.
Pochowany. Rozkładający się. Nieobecny.
A jednak coś we mnie rosło.
Coś, co kopie w nocy.
Coś, co świeci pod moją skórą, gdy gaszę światło.
I za każdym razem, gdy płaczę i mówię, iż nie dam rady
Słyszę jego szept z ciemności:
Nie jesteś sama. Nasz syn nadchodzi.
Część 2
Nie pamiętam, kiedy zasnęłam. Pamiętam tylko, iż obudziłam się w wannie, z testem ciążowym wciąż zaciśniętym w dłoni, te dwie różowe kreski kpiące z mojego rozsądku. Nie rozmawiałam z nikim od dni choćby z Kingą. Telefon dzwonił dziesiątki razy. Jej imię migało na ekranie. Zignorowałam wszystkie połączenia.
Jak miałam wyjaśnić, iż spodziewam się dziecka po mężczyźnie, który od tygodni leżał pod ziemią? Kto by mi uwierzył? choćby ja nie wierzyłam do końca. Aż do tej nocy.
Ledwo zasnęłam, gdy coś nacisnęło mnie od środka. To nie było zwykłe kopnięcie. To było celowe. Prawie jakby próbowało zwrócić moją uwagę. Zerwałam się łóżka, dysząc, z dłońmi na brzuchu. I wtedy znów go usłyszałam.
Głos Kacpra. W mojej głowie.
Nie bój się, kochanie. Wybrałem cię.
Wrzasnęłam i wyskoczyłam z łóżka. W lustrze obejrzałam swój brzuch, podnosząc koszulkę. Mogłam przysiąc, iż zobaczyłam słabe pulsowanie niebieskiego światła tuż pod skórą. Mrugnęło i zniknęło. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Osiadłam na podłodze, łkając.
Następnego dnia zmusiłam się do wizyty u lekarza. Powiedziałam doktorce, iż zaszłam w ciążę po tym, jak odwiedził mnie mój chłopak. Skłamałam co do dat. Skłamałam we wszystkim poza objawami.
Dziwne sny. Skóra, która świeci. Słyszę głosy kogoś, kogo nie ma.
Wyraz twarzy lekarki zmienił się powoli z zatroskania w cichą podejrzliwość.
Zrobimy badania powiedziała ostrożnie. Stres może mocno wpłynąć na umysł, szczególnie w połączeniu z hormonami ciążowymi.
Przyłożyła stetoskop do mojego brzucha. Jej twarz zastygła.
Nie słyszę bicia serca. Ale coś się rusza.
Zleciła USG. Gdy leżałam na zimnym stole, twarz techniczki zrobiła się blada. Wciąż poprawiała ustawienia aparatu. Nie powiedziała nic, dopóki nie zapytałam, co się dzieje.
Jest płód szepnęła. Ale świeci.
Wyszłam ze szpitala, nie czekając na wyniki. Tej nocy miałam kolejny sen. Kacper stał nad naszym ulubionym jeziorem, wiatr poruszał jego bluzą.
Nasz syn nie jest taki jak inni powiedział głosem cichszym niż wiatr. On to ja i coś więcej.
Co masz na myśli? zapytałam.
Ale on tylko smutno się uśmiechnął. Zrozumiesz wkrótce. Ale musisz go chronić.
Obudziłam się i zobaczyłam, iż zasłony są szeroko otwarte, choć zamknęłam je na klucz. Bluza, którą Kacper miał we śnie, była starannie złożona na brzegu łóżka. Dotknęłam jej. Wciąż była ciepła.
Wtedy zrozumiałam to, co rosło we mnie, było prawdziwe. Było jego. I zmieniało mnie.
Następnego dnia w końcu zadzwoniłam do King

Idź do oryginalnego materiału