"Spojrzała na stopy koleżanki i wybuchła śmiechem". Tak wychowujemy całe pokolenie

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Dzieci wobec rówieśników potrafią być bezczelne i zapominają o życzliwości. fot. MICHAL DYJUK/REPORTER/EastNews


Często słyszymy, iż dzieci w szkole bywają okrutne. Naśmiewają się z czyjegoś wyglądu, ubioru albo przekonań – słyszeliśmy o tym niejednokrotnie. Takie słowa często zostają z wyszydzonym dzieckiem na długie lata. Przeczytajcie list Beaty, która postanowiła do nas napisać o swoim wspomnieniu szkolnym.


Szczere do bólu i niepotrzebne komentarze


"Minęło zaledwie kilka dni szkoły, a ja wciąż słyszę, o czym dzieci rozmawiają między sobą po wakacjach. Oczywiście z ust rówieśników. O tym, iż wakacje w kraju, a nie zagranicznym kurorcie na all inclusive, to wstyd. Że posiadanie otyłości, nadwagi lub choćby innej budowy ciała niż to, co mieści się w kanonie, są powodem do naśmiewania przez rówieśników" – rozpoczyna swój list nasza czytelniczka Beata.

"Przeczytałam w waszym protalu o tym, jakie słowa usłyszała dziewczynka od koleżanki z ławki po wakacyjnej rozłące ("Ale zgrubłaś!") i pomyślałam, iż podzielę się swoimi doświadczeniami. Co prawda moje dzieci chodzą dopiero do przedszkola, ale kiedy sama chodziłam do szkoły, słychać było podobne komentarze.

Umiem sobie wyobrazić, co czuje osoba, którą wyśmiewa się, bo nie była na urlopie w Turcji, tylko w Bieszczadach (a przecież każdy ma inne potrzeby i sposoby na odpoczynek) albo która przez wakacje nabrała kilku kilogramów (które być może wynikają z choroby lub problemów, o których innym nie wiadomo?)".

Niemiłe wspomnienie z dzieciństwa


Kobieta wspomina, iż podobne zdania słychać było na szkolnym korytarzu, gdy ona była uczennicą: "Ostatnio o tym też rozmawiałam z przyjaciółką, z którą znam się od podstawówki i z którą ponad 20 lat temu siedziałam razem w ławce. Zapytała mnie, czy pamiętam, jak jedna z dziewczyn w naszej klasie wyśmiewała każdego, kto nie nosił 'markowych ubrań' oraz 'sportowego oryginalnego obuwia'. Wtedy to oznaczało posiadanie rzeczy ze sklepów sprzedających typowe sportowe marki.

Nie liczyły się buty z sieciówek (które dopiero w Polsce raczkowały), wstydem dla niektórych było posiadanie butów z bazarku czy 'zwyczajnego' sklepu obuwniczego, które nie miały rozpoznawalnego dla wszystkich znaczka. Jedna z naszych koleżanek wtedy usłyszała, iż jej nowe buty, z których była niezwykle dumna, na pewno nie są oryginalne, bo jej rodziców na takie nie stać. To zdanie w psychice dziecka, które je usłyszało, musiało zrobić naprawdę wiele złego.

Nie dotyczyło mnie ani mojej przyjaciółki, a i tak zapadło nam w pamięć na długie lata. Choć być może my też coś niemiłego od tej dziewczynki usłyszałyśmy, tylko teraz nie pamiętamy lub wyparłyśmy to. Pokazywało ono, jak niektórzy czują się lepsi od innych, jak wynoszą z domu pogardę dla tych, którzy mają mniej pieniędzy od nich albo nie zwracają aż takiej uwagi na metki i posiadanie tego, co drogie".

Uczcie raczej życzliwości


Nasza czytelniczka przyznaje, iż takie wychowanie dzieci jest krzywdzące: "Z okazji pierwszego tygodnia szkoły chciałabym zaapelować do rodziców. Nie uczcie dzieci, iż ktoś jest lepszy od innych, bo go stać na więcej dóbr materialnych. Wydawało mi się, iż takie czasy podziałów już minęły, ale okazuje się, iż one ciągle są dość żywe. Nie można swoim zachowaniem pokazywać dzieciom, iż można innych traktować bez szacunku.

Zamiast mówić przy dzieciach do partnera: 'Widziałaś, jak Kaśka ode mnie z działu przytyła?' albo 'Ci spod piątki znowu pojechali na wakacje do hotelu w Grecji', uczcie je empatii i życzliwości. Naprawdę, to, iż ktoś ma 'niemarkowe' albo używane buty nie sprawia, iż nie jest dobrym, uczynnym i mądrym człowiekiem. Nie oznacza, iż jest gorszy, bo w istocie jest taki sam, jak ten z drogimi ubraniami. A często lepszy, bo bardziej bezinteresowny.

Warto każdego dnia uczulać dziecko, iż komentowanie wyglądu, wagi czy ubioru innych nie powinno leżeć w kręgu jego zainteresowań. Każdy powinien mieć prawo do bycia sobą na własnych zasadach, bez słyszenia komentarzy ze strony osób trzecich, które burzą jego poczucie własnej wartości. Zamiast niechęci czy nieprzyjemnych komentarzy uczmy dzieci wyrozumiałości, wrażliwości, empatii. Przede wszystkim swoim własnym przykładem, bo one najwięcej uczą się z obserwowania rodziców" – kończy swój list Beata.

Idź do oryginalnego materiału