Maluszki mają leżakowanie
"Moje dziecko chodziło dotychczas do żłobka, ale od czerwca poszło do prywatnego przedszkola, które znajduje się w sąsiedztwie naszego osiedla. Tymek jest w najmłodszej grupie maluszków z racji tego, iż w kwietniu skończył 3 lata. Są z nim w sali dzieci od 2,5 do 3,5 lat, to naprawdę małe dzieci i większość potrzebuje jeszcze drzemki w ciągu dnia" – zaczyna swój list Iwona, mama 3-letniego Tymka.
"W grupie mojego syna cały czas jest leżakowanie. Jestem z tego zadowolona, bo Tymek i tak jeszcze śpi w dzień i potrzebuje chociaż 30 minut odpoczynku w południe. Ostatnio jednak musiałam go odebrać wcześniej, zaraz po obiedzie, bo mieliśmy umówioną wizytę u dentysty, której nie miałam jak przełożyć. Przyszłam więc po synka o takiej godzinie, kiedy wiem, iż skończyli już obiad i szykują się powoli do leżakowania".
Telewizja zamiast kołysanek
Nasza czytelniczka opisuje, jak wyglądało przygotowanie dzieci do leżakowania, gdy weszła do sali przedszkolnej po dziecko: "Gdy zajrzałam do sali, zmroziło mnie. Leżaczki były już rozstawione, a część dzieci właśnie się przebierała. Te, które nie szły spać, w tym mój Tymek, siedziały w rządku na dywanie, a oczy miały wlepione w... ekran telewizora.
Okazało się, iż panie, zamiast dzieciom czytać bajki, puszczać jakieś kołysanki i pomagać im w wyciszaniu, często dla świętego spokoju puszczają maluchom bajki. Dzieci wtedy grzecznie leżą na leżaczkach. Te, które są zmęczone, to usną, a te, które nie leżakują, są zagapione w ekran. Od razu się zdenerwowałam, iż tak jest zorganizowana opieka nad moim synem, iż wychowawczynie, zamiast się zajmować dziećmi, to mają chwilę świętego spokoju".
W przedszkolu nie powinno być ekranów
Kobieta jest oburzona przedszkolną praktyką: "Wiem, iż na pewno praca w przedszkolu jest wymagająca, a dzieci w najmłodszej grupie są płaczliwe i absorbujące. To sprawia, iż wychowawczynie czasem też muszą odpocząć, zjeść coś, wypić. Nie uważam jednak, iż powinny to czynić kosztem mojego dziecka. Gdy zapytałam je o bajki, trochę się zmieszały i zaczęły tłumaczyć, iż to tylko w drodze wyjątku.
My w domu w ogóle telewizji nie oglądamy i nie chcę, żeby Tymek jeszcze przez jakiś czas patrzył w ekran. Jestem zdania, iż to uzależnia, spowalnia rozwój umysłowy dziecka i jest 'zapchajdziurą' czasową, żeby panie miały podczas leżakowania spokój i mogły np. wypić sobie kawę.
Czy leżakowanie nie powinno polegać na tym, iż dzieci śpią, odpoczywają, wyciszają się? Przecież przed telewizorem nie jest to możliwe dla takiego malucha. Zamiast odpoczynku, będzie miał sieczkę z mózgu. Zamierzam, z tą sprawą iść do dyrekcji, bo takie maluchy nie powinny gapić się w ekran w przedszkolu" – kończy swój list mama Tymka.