Spotkanie przyjaciół

newskey24.com 4 godzin temu

**Spotkanie przyjaciół**

Do drugiej klasy Miś poszedł już do innej szkoły, w innej wsi. Słyszał, jak ojciec mówił do matki:

Weroniko, list od Iwana przyszedł, mój przyjaciel z wojska. Pamiętasz, jak opowiadałem, iż mnie niósł na plecach, gdy złamałem nogę na ćwiczeniach.

No i co dalej? spytała żona, Ala, a on milczał tajemniczo. Grzesiu, czemu nie mówisz? Co dalej?

A dalej, ten sam Iwan proponuje, żebyśmy do nich się przeprowadzili. Pisze, iż im się dobrze wiedzie. Ja jestem mechanikiem, a takich tam potrzebują. Ty weterynarz, więc i dla ciebie praca się znajdzie. Nasz prezes kołchozu nie dba o gospodarstwo, wszystko się wali, tylko pije.

Może to i lepiej. Już mi się znudziło z nim kłócić zgodziła się Ala.

Przeprowadzili się. W drugiej klasie Misia posadzili w ławce z Krzysiem, tęgim chłopakiem z piegami na nosie. Od razu się zaprzyjaźnili. Z przodu, w drugiej ławce, siedziała Kasia, jasnowłosa, z loczkami na czole, a długie włosy splecione w warkocz. Ta dziewczyna była sąsiadką Krzyśka, więc razem chodzili do szkoły. Krzysio zawsze jej bronił i poważnie oznajmiał Miśkowi:

Kasia będzie moją żoną, jak dorośniemy a przyjaciel się śmiał. To dopiero jak dorośniemy!

Ale po lekcjach Krzysio zabierał Kasi tornister i szli we trójkę do domu, bo Misia było po drodze. Podobało mu się w tej wsi. gwałtownie zaprzyjaźnił się z miejscowymi dziećmi. Po szkole odrabiał lekcje i biegł na dwór. Tam znikał z wiejską bandą biegali, gdzie popadnie, i robili, co wpadło im do głowy.

Minęły trzy lata. Ale stało się nieszczęście zachorowała mama Misia, a po niedługim czasie zmarła. Chłopak płakał z żalu, chował się w kąt.

Jak teraz bez mamy? myślał i cierpiał.

Alę pochowali. Został Grzegorz z synem sami. Bez matki wszystko było nie tak, Misia bardzo tęsknił. Ojciec gotował niesmaczne zupy, kilka umiał. Nie sprawdzał lekcji, całe dni spędzał w pracy, wracał zmęczony, a jeszcze trzeba było się krzątać w kuchni.

Po pół roku Grzegorz przyprowadził do domu nową żonę z sąsiedniej wioski.

Synku, to Zosia. Będzie teraz z nami mieszkać, moja żona. Masz jej słuchać powiedział, głaszcząc syna po głowie.

Chłopak nie polubił Zosi. choćby Krzysio z Kasią go żałowali.

Moja mama mówi, iż twoja macocha jest zła wyznała Kasia. Podsłuchałam, jak rozmawiała z sąsiadką. Mówiły, iż nikt w tamtej wsi się z nią nie ożenił, a twój ojciec, nie znając jej dobrze, dał się omamić.

Daj spokój, Kasiu, może to nieprawda bronił Zosi Krzysio, ale Miś wiedział już, iż nigdy jej nie pokocha jak swojej mamy.

No, zobaczymy odpowiedział po dorosłemu, a przyjaciele spojrzeli na niego uważnie.

Wiejskie plotki ucichły. Zosia nie interesowała się Misiem, nie miała własnych dzieci. Nie obchodziło ją, co robi, jak się uczy. On zaś czuł instynktownie, iż go nie lubi.

Ale czas płynął i urodziła syna, Pawła. Teraz cała uwaga skupiała się na niemowlęciu, ojciec też stał nad nim i się uśmiechał. Na Misia nikt nie zwracał uwagi. Stał się niepotrzebny. Pewnego wieczora podsłuchał przypadkiem, jak Zosia wymawia ojcu:

Grzesiu, ciężko mi z dwójką dzieci. Miś jest leniwy, nie chce pomagać, już się odgryza choćby się zdziwił, bo nigdy tak nie robił, ale ona nagnała ojcu niestworzone historie. Miś już duży, zawieź go do babci. Ciężko mi z nim.

Grzegorz posłuchał żony i postanowił wywieźć syna tam, skąd przyjechali. Mieszkała tam babcia Anna, matka Ali. Ciężko było Misiowi żegnać się z przyjaciółmi, wszyscy troje płakali i obiecali pisać listy. Miś wyjechał. Napisali po trzy, cztery listy i tyle.

Babcia Anna kochała wnuka. Miś był wszystkim, co zostało po jej córce. U sąsiadów mieszkała rodzina Antoni z żoną Marysią i córeczką Ewą. Dziewczynka była pięć lat młodsza od Misia, ale bardzo się do niego przywiązała. Chodził do nich w odwiedziny, bo Marysia była przyjaciółką Ali i traktowała go serdecznie. Antoni też życzliwie odnosił się do chłopaka.

Miś interesował się techniką, przeglądał choćby książki u Antoniego. Miał złote ręce sam zrobił meble, wymalował okiennice. Uczył Misia wielu rzeczy. Gdy naprawiał traktor, wołał go do pomocy i tłumaczył wszystko krok po kroku.

No, Misiu, pomóż mi tu mówił z uśmiechem Antoni, a chłopak chętnie się zgadzał. Przytrzymaj tutaj. Jutro o świcie jedziemy na ryby, powiedz babci, żeby cię obudziła wcześnie.

Miś był wdzięczny Antoniemu i przywiązał się do niego. Marysia uwielbiała gotować, zawsze coś smażyła, piekła, a potem zapraszała babcię i Misia lub sama im przynosiła.

Marysiu, po co nam to nosisz? Jedzcie sami, my z Misiem też nie głodni protestowała babcia, czując się niezręcznie.

Ciociu, zawsze za dużo gotuję, nie umiem w małych ilościach. No i komu to dam, jak nie wam? Lubię was częstować odpowiadała Marysia.

Ewka też pokochała Misia. Chodziła już do szkoły, a on zawsze na nią czekał i szli razem. Traktowała go jak starszego brata bawili się, rysowali, on woził ją na sankach. Nigdy jej nie odmawiał.

Po szkole Miś dostał się na politechnikę. Uczył się dobrze, studia poszły gładko. Na wakacje przyjeżdżał do babci. Po studiach już pracował, wrócił na urlop i nagle spotkał Ewkę pod domem. Skończyła szkołę i poszła na pedagogikę. Dawno się nie widzieli.

Michał oniemiał.

Ewka! Ależ tyś się zmieniła! Prawdziwa piękność chwycił ją w ramiona i zakręcił, a ona się śmiała.

Uważaj, upuścisz moją córkę usłyszał głos Marysi z podwórka.

Dzień dobry, ciociu. Nie, nie upuszczę uśmiechał się.

Michał wyrósł na przystojnego mężMichał i Ewka pobrali się tego lata, a ich miłość, tak jak przyjaźń z Krzysiem i Kasią, przetrwała wszystkie burze i trwała przez długie, szczęśliwe lata.

Idź do oryginalnego materiału