Spotkanie z aniołem.

twojacena.pl 1 tydzień temu

SPOTKANIE Z ANIOŁEM

Nina była w wyśmienitym nastroju. Trudny poród zakończył się pomyślnie. Dziś pomogła nowemu mieszkańcowi planety przyjść na świat. Nina pracowała jako położna w centrum perinatalnym. Po wyczerpującej zmianie spieszyła się do domu.

Jej ręce dociągała torba z zakupami i pakiet z produktami. Mąż próbował ją przekonać do nauki jazdy, aby nie była zależna od autobusów, kiedy go nie ma. Często wyjeżdżał z Warszawy w ramach obowiązków służbowych. choćby dał jej kilka lekcji, ale ona nie mogła. Bała się… i to niezmiernie.

Wszystko to sięgało jej dzieciństwa, kiedy niemal wyjechała na ulicę. Do dziś pamięta ten okropny widok przed sobą. Szczerze mówiąc, również jako pasażerka nie czuła się komfortowo, a jako kierowca? Nigdy w życiu!

Jutro ma dzień wolny, a także urodziny – czterdzieste. Postanowiła nie świętować ich z przesądów, ale spędzić czas w gronie rodzinnym, kiedy wszyscy będą w domu.

Zostało już kilka do przystanku. Nina poczuła, iż mocno się zmęczyła. Nagle poślizgnęła się, co przecież zawsze dzieje się niespodziewanie, i upadła w zaspę ze swoimi torbami. Pogratulowała sobie miękkiego lądowania, gdy zastanawiała się, jak elegancko się podnieść.

– Czy nic się pani nie stało?
Głos dobiegł zza jej prawego ramienia.
– Nie może pani wstać? Proszę dać mi rękę! –

Kto to taki jej podaje rękę? A to miły mężczyzna, mniej więcej w jej wieku, o życzliwej, spokojnej twarzy i ujmującym uśmiechu…

Pomógł jej wstać z zaspy, otrzepał śnieg z jej odzieży.
– Zawsze się pani gdzieś spieszy, – powiedział dobrym głosem, jakby go już kiedyś słyszała… ale nie, wcześniej się nie spotkali. Podziękowała mu i ruszyła dalej.

– Nina, jest pani bardzo zmęczona, – powiedział już bez uśmiechu. Powiedział to z taką troską, jakby mówił to ktoś najbliższy.
– Jest pani bardzo zmęczona, tak nie może być, – powtórzył cicho nieznajomy.
– Odpocznę w weekend. Zresztą, jutro mam urodziny, – odpowiedziała Nina. Nieznajomy znów się uśmiechnął.

– Wszystkiego najlepszego! Chcę dać pani prezent. Dziś przed snem proszę powiedzieć „Niech jutro moje życie zmieni się na lepsze!” A na pewno się zmieni. Tylko proszę nie zapomnieć!
– Nie zapomnę, – uśmiechnęła się Nina.

Nieznajomy się pożegnał i skręcił za narożnik domu. A oto i wyczekiwany autobus. Dom, jak zawsze, czekał na nią w nieładzony stanie. W przedpokoju bałagan, w zlewie stos niedomytych naczyń. Piesek Danio skomlał obok swojej pustej miski, patrząc na nią z wyrzutem.

Najpierw trzeba nakarmić Danniego, wyprowadzić go na spacer. Dwa lata temu córka znalazła prawie zamarzniętego pieska na ulicy. Przywiozła go do domu i przekonała matkę, by go zostawiła, obiecując, iż sama się nim zaopiekuje. Opiekowała się… przez dwa tygodnie, a potem opieka nad znalezionym psem stopniowo przeszła na Ninę.

Ile to już czasu minęło? W końcu udało się jej uporać z domowymi obowiązkami. Dobrze, iż nikt jej nie przeszkadzał ani nie denerwował się z powodu nieprzygotowanej kolacji. Mąż był w delegacji w sąsiednim mieście. Córka u swojej babci. Jutro wszyscy przyjadą. Mąż wcześniej uprzedził, iż nie zdąży dojechać. Trzeba przygotować jakieś uroczyste danie, a na razie można odpocząć w ciszy.

Samotność to luksus, nikt nie narzuca ci swoich problemów, nie gnębi złym nastrojem. Można rozkoszować się spokojem, posłuchać muzyki, poczytać… Ale teraz czuje tylko zmęczenie.

Już zasypiała, kiedy przypomniała sobie radę nieznajomego i sama nie wiedząc dlaczego, wyszeptała: „Niech jutro moje życie zmieni się na lepsze”.

Rano dzwonek do drzwi był już zupełnym zaskoczeniem. W progu stał mąż. Najbardziej zaskakujące było, iż promieniał jak wypolerowany grosik, zamiast marszcząc czoło i narzekać, jak to miał w zwyczaju.
– Cześć, moje słońce, – powiedział ciepło mąż.

Nina była w szoku. Dawno nie słyszała takich słów od niego. Kiedyś bardzo ją raniła jego obojętność, potem przywykła.
A teraz, kiedy już się przyzwyczaiła do życia bez czułości… No cóż! W dodatku jest trzeźwy, w rękach trzyma spore torby.

– Wszystkiego najlepszego! Tak tęskniłem, iż postanowiłem wrócić. Beze mnie sobie poradzą, – i wszystko to tym samym łagodnym głosem.
Nina cofnęła się, nie mogąc uwierzyć. Mąż wszedł, postawił torby, objął ją, pocałował, mrucząc pod nosem miłe słówka.

A gdzie jego zwykłe marudzenie i zrzędliwy wygląd? Nina była coraz bardziej zaskoczona. Nagle przypomniała sobie uczucie szczęścia, które spływało na nią jak ciepła fala.
Zadzwonił telefon.

– Wszystkiego najlepszego mamo! Jesteś najukochańsza, najpiękniejsza! Przyjadę na obiad razem z babcią. Mamy dla ciebie prezent, – dzwoniła córka.

Potem zadzwonił kierownik przychodni z życzeniami, przy okazji informując, iż może wziąć dawno obiecane trzy dni urlopu. Potem przyjaciółka, ciotka, kolega z klasy, wdzięczne pacjentki…

Do dobrych rzeczy gwałtownie się przyzwyczajasz. Nina miała wrażenie, iż zawsze tak było. I mnogość pozytywów wcale nie wydawała się dziwna.
Wieczorem, gdy pożegnała gości, wybrała się z pieskiem do pobliskiego parku.
Wczorajszy nieznajomy pojawił się znikąd, – Czy to był dobry dzień, Nino? Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! –

– Skąd zna pan moje imię? Przecież nigdy się nie spotkaliśmy, jeżeli mnie pamięć nie myli, – zapytała Nina bezpośrednio.

– Znamy się od 40 lat, Nino. Trudno to zrozumieć, ale spróbuj. Jestem zawsze przy tobie od pierwszego dnia twojego życia. Jestem twoim aniołem stróżem.

Pamiętasz, jak miałaś 5 lat i wypadłaś na drogę za piłką? Nikt nie mógł się domyślić, jak to się stało, iż ciężarówka ominęła cię o włos? Nie było szans na przeżycie. Nikt nie widział, jak przeniosłem cię przez ulicę, ale to nasz wspólny sekret.

A kiedy wybraliście się z kolegami ze studiów nad nieznaną rzekę i skręciłaś nogę (to moja sprawka), zostałąś w akademiku. Tam była niebezpieczna wirówka i miałaś w nią wpaść.
A wczoraj, kto posadził cię w śnieżną zaspę? Gdybyś upadła minutę wcześniej, złamałabyś nogę na pewno.

Pomagam ci nieustannie, niezauważalnie i delikatnie. I będę robić to dalej, to moja praca. Ale…
Jest mi ciężko z tobą.
Kochasz męża, córkę, mamę, przyjaciółki, pacjentów, ale siebie? Jesteś dla siebie surowa!

Obciążasz siebie ponad miarę. Nie kochasz siebie, a naiwnie oczekujesz miłości od innych, ale tak to nie działa! jeżeli nie pokochasz siebie, nikt cię nie pokocha, będą jedynie tobą manipulować!
Złamałem protokół i zmaterializowałem się, by przekazać ci tę myśl: musisz pokochać siebie! –
– Wiesz o mnie wszystko, ale anioły powinny mieć skrzydła, – zwątpiła Nina.

– I co z wami, ludzie? Wszędzie szukacie podstępu. Nie zauważyłaś, iż mam szeroki płaszcz? – rozłożył go, odwrócił się bokiem, a Nina dostrzegła złożone skrzydła.
– A teraz żegnaj! Muszę iść, – powiedział, po czym zniknął w padającym śniegu.

P.S
– Bajka, – powiecie wy, moi drodzy czytelnicy.
– Bajka, – odpowiem wam, ale bajka kłamstwem podszyta zawiera istotną myśl.
Kochajcie siebie i bądźcie szczęśliwi! Życzę wam tego z głębi serca!

Idź do oryginalnego materiału