Spotkanie z Aniołem.

newskey24.com 4 dni temu

PRZYMIERZE Z ANIOŁEM

Nina miała doskonały humor. Trudny poród zakończył się szczęśliwie. Pomogła dziś powitać na świecie nowego mieszkańca planety. Nina pracowała jako położna-ginekolog w centrum perinatalnym. Po ciężkiej zmianie spieszyła się do domu.

Ręce obciążała torba i siatka z zakupami. Mąż próbował nauczyć ją prowadzić samochód, aby nie była zależna od autobusów, kiedy nie ma go w domu, a często wyjeżdżał w sprawach służbowych. choćby dał jej kilka lekcji jazdy, ale nie zdołała. Bała się… bała się do granic możliwości.

W dzieciństwie cudem uniknęła potrącenia przez samochód. przez cały czas pamięta ten zbliżający się koszmar! Szczerze mówiąc, choćby na miejscu pasażera czuje się nieswojo, a co dopiero za kierownicą? Nigdy!

Jutro ma wolne, a jutro jej czterdzieste urodziny. Wierząc w przesądy, postanowiła nie obchodzić ich hucznie. Tylko w rodzinnym gronie, gdy wszyscy będą w domu.

Do przystanku pozostało już niewiele. Nina poczuła, iż jest naprawdę zmęczona. Nagle poślizgnęła się (to zawsze zdarza się niespodziewanie), noga skręciła się na bok i wraz z torbami upadła w zaspę! Gratulując sobie miękkiego lądowania, zastanawiała się, jakby tu wstać z godnością.

– Proszę Pani, nic się nie stało? – Głos przemówił zza jej prawego ramienia. – Czy mogę pani pomóc wstać? –

A kto to jej oferuje pomoc? Całkiem przyjemny mężczyzna, w podobnym wieku, z życzliwą, spokojną twarzą i ujmującym uśmiechem…

Z łatwością wyciągnął Ninę z zaspy i pomógł otrzepać śnieg z ubrań. – Zawsze się pani śpieszy – jego głos był tak ciepły, wydawało jej się, iż gdzieś go już słyszała… ale nie, nigdy się nie spotkali. Podziękowała mu. Musiała iść dalej.

– Jest pani bardzo zmęczona, Nino, – powiedział poważnie. Było w tym tyle troski, ile mógłby przekazać tylko najbliższy człowiek. – Jest pani zmęczona, tak się nie da żyć – powtórzył cicho nieznajomy.

– Odpocznę w weekend. Poza tym, jutro są moje urodziny – powiedziała Nina. Nieznajomy znów się uśmiechnął.

– Gratulacje! Chciałbym pani coś podarować. Dziś przed snem powiedz: „Niech jutro moje życie zmieni się na lepsze!” A na pewno się zmieni. Proszę nie zapomnieć! –

– Nie zapomnę – uśmiechnęła się Nina.

Nieznajomy pożegnał się i zniknął za rogiem budynku. A oto i długo wyczekiwany autobus. Dom, jak zawsze, czekał na swoją panią w nieładzie. W przedpokoju bałagan, w zlewie stos nieumytych naczyń. Piesek Kuba skomlał przy swojej pustej misce, patrząc z wyrzutem na swoją panią.

Najpierw nakarmić Kubę, wyjść z nim na spacer. Półzamarzniętego psiaka Nina znalazła dwa lata temu na ulicy. Córka przyniosła do domu i uprosiła matkę, by go zatrzymać, przysięgając opiekować się nim. Utrzymywała tę obietnicę przez około dwa tygodnie, po czym opieka nad znaleziskiem przeszła na Ninę.

Ile czasu już minęło? Wreszcie zakończyła wszystkie domowe obowiązki. Dobrze, iż nikt jej nie przeszkadzał ani nie narzekał na brak obiadu. Mąż był na delegacji w sąsiednim mieście. Córka z babcią. Jutro przyjadą. Mąż z góry uprzedził, iż nie da rady przyjechać. Trzeba by coś przygotować na specjalną okazję, a tymczasem można odpocząć w samotności.

Samotność – to prawdziwy luksus, nikt nie narzuca swoich problemów, nie psuje atmosfery złym humorem. Można cieszyć się chwilą, posłuchać muzyki, poczytać książkę… Ale jedyne, na co miała ochotę, to sen.

Już zasypiała, kiedy przypomniała sobie radę nieznajomego i nie bardzo wiedząc dlaczego, wyszeptała: „Niech jutro moje życie zmieni się na lepsze.”

Wczesnym rankiem niespodziewanie zadzwonił domofon. W drzwiach stał mąż. Co dziwniejsze, wyglądał tak zadowolony, jakby ktoś go wypolerował, zamiast mieć jak zawsze naburmuszony wyraz twarzy.

– Witaj, moje słońce – powiedział łagodnie mąż.

Nina była zszokowana. Od dawna nie słyszała od niego takich słów. Kiedyś mocno to przeżywała, ale z czasem się przyzwyczaiła. A teraz, gdy już całkiem przywykła do życia bez czułości… No proszę! Wyglądał na trzeźwego, w ręku trzymał dużą torbę.

– Wszystkiego najlepszego! Tak się stęskniłem, dogadałem się i zwiałem do domu. Beze mnie dokończą – powiedział tym samym ciepłym głosem.

Nina cofnęła się z wrażenia, nie mogąc uwierzyć. Mariusz wszedł do mieszkania, postawił torbę, objął ją, pocałował, mamrocząc czułe słówka.

A gdzie zwykłe narzekanie i niezadowolony wyraz twarzy? Nina była coraz bardziej zdumiona. Zupełnie zapomniane uczucie szczęścia otuliło ją ciepłą falą.

Zadzwonił telefon.

– Wszystkiego najlepszego, mamo! Najdroższa, najukochańsza, najpiękniejsza! Przyjadę na obiad i babcia też. Mamy dla Ciebie wspaniały prezent – piszczała córka.

Potem złożył życzenia ordynator i poinformował, iż może wziąć trzy zapomniane dni urlopu. Potem przyjaciółka, ciocia, kolega z klasy, wdzięczne pacjentki…

Do dobrego gwałtownie można się przyzwyczaić. Nadmiar szczęścia nie wydawał się już taki dziwny. Wieczorem, po odprowadzeniu gości, Nina poszła z pieskiem do pobliskiego parku.

Nieznajomy pojawił się zupełnie niespodziewanie: – To był dobry dzień, Nino? Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!

– Poczekaj, skąd znasz moje imię? Nigdy się z Tobą nie spotkałam, o ile mnie pamięć nie myli – spytała wprost Nina.

– Znamy się od 40 lat, Nino. Trudno ci to zrozumieć, ale spróbuj. Jestem z tobą od pierwszego dnia twojego życia. Jestem twoim aniołem stróżem.

Pamiętasz, kiedy miałaś 5 lat i wybiegłaś za piłką na ulicę? Wtedy nikt nie mógł pojąć, jak to się stało, iż ciężarówka przejechała obok? Nie miałaś szans na ocalenie. Nikt nie widział, jak przeniosłem cię przez ulicę, ale to taka nasza tajemnica.

A kiedy byliście ze znajomymi na budowie i poszliście popływać w nieznanej rzece, skręciłaś nogę (to moja sprawka) i zostałaś w akademiku. Tam była niebezpieczna wirówka i miałaś wpaść do niej.
A wczoraj, kto posadził cię w zaspie? Gdybyś upadła chwilę wcześniej, na pewno złamałabyś nogę.

Pomagam ci stale, nienatrętnie i dyskretnie. Będę obok zawsze, taki mam obowiązek. Ale… Ciężko mi z tobą.
Kochasz męża, córkę, mamę, przyjaciółki, pacjentów, a siebie?
Nie kochasz siebie!

Nakładasz na siebie nadmierny ciężar. Nie kochasz siebie, a naiwnie oczekujesz miłości od innych, ale tak się nie da! jeżeli nie kochasz siebie, nikt cię nie pokocha, będą tylko cię wykorzystywać!
Złamałem protokół i pojawiłem się, aby ci to uświadomić, musisz siebie pokochać! –

– Naprawdę wiesz o mnie wszystko, ale anioły powinny mieć skrzydła – zasępiła się Nina.

– Co z wami ludźmi? Wszędzie szukacie haczyków. Nie zauważyłaś, iż mam szeroki płaszcz? – rozchylił go, obrócił się bokiem, a Nina zobaczyła złożone skrzydła.
– A teraz żegnaj! Muszę już iść – powiedział i zniknął w śnieżnej zawiei.

P.S.
– Bajka – powiecie, moi drodzy czytelnicy.
– Bajka – odpowiem wam, ale bajka ma ukryty sens.
Kochajcie siebie i bądźcie szczęśliwi! Życzę wam tego z całego serca!

Idź do oryginalnego materiału