Stewardessa przyjęła poród na pokładzie samolotu. Dziecku wyjątkowo się spieszyło

natemat.pl 3 tygodni temu
Tego lotu Jennifer, stewardessa belgijskich linii lotniczych Brussels Airlines nie zapomni do końca życia. Będąc na szkoleniu, najpewniej nie przypuszczała, iż pewnego dnia przyjdzie jej odebrać poród na pokładzie samolotu. Tym razem płacz dziecka nikomu nie przeszkadzał.


O wyjątkowym locie Brussels Airlines ze stolicy Senegalu, Dakaru, do Brukseli w piątek 14 lutego poinformowały linie lotnicze. W obszernym wpisie podano, iż podczas podróży na pokładzie miał miejsce cud narodzin, a stewardessa Jennifer miała możliwość pomóc w przyjściu na świat małej Fancie.

Poród kilkanaście kilometrów nad ziemią. Stewardessa mogła liczyć na wsparcie


To miał być zwykły lot z Senegalu do Brukseli. Kiedy jednak niedługo po starcie jedna z pasażerek poinformowała, iż jest w ciąży i odczuwa skurcze, sytuacja zrobiła się nieco bardziej napięta. Podróż pasażerów trwała, a kobietą zajęła się stewardessa Jennifer, a także jedna z pasażerek, która jest świeżo upieczoną pielęgniarką.

Badając ciężarną, kobiety dość gwałtownie stwierdziły, iż nie są to bóle żołądka. Pielęgniarka wiedziała to ze szkolenia, Jennifer jest natomiast mamą, więc znała to z własnego doświadczenia. Kiedy niedługo później kobiecie odeszły wody, było jasne, iż jej dziecko chce już przyjść na świat.

"Kokpit został poinformowany, a piloci podjęli decyzję o powrocie do Dakaru. Ale dziecko miało inne plany" – informują linie Brussels Airlines.

Mała Fanta urodziła się na pokładzie samolotu Brussels Airlines


Samolot nie zdążył wylądować w Dakarze przed zakończeniem porodu. Dziecko na świecie powitała pielęgniarka, stewardessa, a także lekarz, który również był pasażerem tego lotu. Chwilę po tym jak Fanta, bo tak nazwano dziewczynkę, przyszła na świat, pojawiły się pytania o stan jej zdrowia.

Radość wśród załogi zapanowała w momencie, kiedy dziewczynka zapłakała. "Najpiękniejszy dźwięk wypełnił kabinę: jej pierwszy krzyk. Lekarz na pokładzie potwierdził, iż jest zdrowa, a ulga ogarnęła wszystkich" – przekazał przewoźnik.



– Jako członek personelu pokładowego trenujesz do wszystkiego, choćby do porodu, ale nic nie przygotowuje cię do prawdziwego zdarzenia. Zachowaliśmy jednak spokój, pracowaliśmy zespołowo i postępowaliśmy zgodnie z naszymi procedurami. To było magiczne. Gdybym nie została członkiem personelu pokładowego, myślę, iż zostałabym położną – podsumowała wszystko Jennifer.

Po wylądowaniu opiekę nad małą Fantą, a także jej mamą przejęły odpowiednie służby. "Historie takie jak ta przypominają nam, iż bycie personelem pokładowym to coś więcej niż tylko latanie – to troska o ludzi, bez względu na sytuację" – podsumowały linie Brussels Airlines.

Idź do oryginalnego materiału