Sprawę krakowskiego studenta weterynarii opisała "Gazeta Wyborcza". Szymon zdecydował się na zaskarżenie wyniku egzaminu z chorób psów i kotów do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie. Wszystko dlatego, iż w jego opinii wprowadzone przez wykładowcę warunki zaliczenia przedmiotu nie zgadzały się z tym, co zapisano wcześniej w sylabusie. Walka nie była łatwa, ale ostateczna decyzja sądu może stać się precedensem.
REKLAMA
Zobacz wideo Masowe protesty na amerykańskich uczelniach – o co chodzi?
Pozwał uczelnie, bo nie zdał egzaminu. "Musiałem się reaktywować i powtarzać rok"
Według studenta próg zdawalności opisany w sylabusie miał wynosić 50 punktów, a egzamin powinien składać się z pytań jednokrotnego wyboru oraz pytań otwartych. Ponadto ocena końcowa musiała być pochodną wyniku z egzaminu oraz wcześniejszych kolokwiów. Wykładowca postanowił jednak zwiększyć liczbę punktów możliwych do uzyskania podczas testu i wprowadził zmiany w formie pytań. Próg zdawalności ustalono na 54 punkty, co nie było zgodne z wcześniejszymi ustaleniami.
Kolejnym problemem było to, iż przy wystawianiu oceny końcowej nie uwzględniono wyników z kolokwiów. W efekcie po niezdanym egzaminu rektor uruchomił procedurę skreślenia studenta weterynarii z listy studentów uczelni. Z czasem zmienił decyzję, jednakże wykładowcy nie zostali o tym poinformowani i wciąż nie wpuszczali Szymona na swoje zajęcia. Później pozwolono mu na wzięcie udziału w egzaminie komisyjnym, którego zasady również odbiegały od tego, co zapisano w sylabusie. Nie zdał, więc znów doszło do skreślenia studenta z listy uczniów. Szymon postanowił walczyć w sądzie o swoje dobre imię oraz przyszłość.
Musiałem się reaktywować i powtarzać rok. W międzyczasie złożyłem skargę do sądu administracyjnego, bo nie mogłem pogodzić się z takim traktowaniem mnie. Paradoksalnie wyrok ogłoszono w tym samym dniu, w którym miałem znów egzamin z tego feralnego przedmiotu
- powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Poszedł do sądu z wykładowcą. Ddziś czeka na kolejne dobre wieści
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie przyznał rację Szymonowi, uznając, iż uczelnia ma obowiązek przestrzegania tego, co zostało zapisane w sylabusie. Do podobnych zmian nie powinno dochodzić, ponieważ student ma prawo wiedzieć, co będzie decydowało o końcowej ocenie z przedmiotu oraz jakie są warunki jego zaliczenia. W związku z tym decyzja rektora o skreśleniu studenta z listy została uchylona, dzięki czemu Szymon mógł złożyć wniosek o przywrócenie mu praw studenta oraz uznanie jego obecności na zajęciach. Uniwersytet Rolniczy czeka natomiast na pełne uzasadnienie wyroku i wówczas będzie podejmował odpowiednie kroki.
Zobacz też: Nowe zasady wizyt duszpasterskich. Księża nie będą mogli tego robić
Sprawa jest w toku, a Szymon ma nadzieję, iż korzystny dla niego wyrok będzie skutkował pozytywnym wynikiem z egzaminu i przeniesieniem go na jedenasty semestr nauki. Spór z uczelnią sprawił, iż aktualnie znajduje się na liście studentów będących dopiero na dziewiątym semestrze. Mecenas reprezentujący studenta weterynarii podkreśla natomiast, iż jest to pierwsze tego typu rozstrzygnięcie w naszym kraju, które może stać się prawdziwym precedensem i nakłonić polskie uczelnie do zmian w regulaminach.
Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.