- Zarówno moja mama, jak i teściowa uważają, iż świata nie widzą poza swoim wnukiem. To jednak mylne wrażenie. Obie tylko opowiadają wszystkim dookoła, jak to uwielbiają spędzać z nim czas, ale jak rzeczywiście trzeba przypilnować wnuka, gwałtownie znajdują "ważne" wymówki, by tego nie zrobić - opowiada moja rozmówczyni. - Najgorsze jednak jest to, iż obie ścigają się ze sobą, która kupi największą i najdroższą zabawkę, przyznając sobie tym samym "order najlepszej babci" - dodaje.
REKLAMA
Zobacz wideo Takie relacje ma Karolina Pisarek z teściową. Wiemy, czy mówi do niej "mamo" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
Babcia kontra babcia? "Tu cierpi tylko dziecko"
Babcie i dziadkowie to międzypokoleniowe ogniwo łączące rodzinę. Bywają wsparciem dla rodziców, a dla wnuków towarzyszami zabaw. Gdy na świecie pojawia się wymarzony wnuczek - niektóre babcie przechodzą same siebie, niekoniecznie w ten pozytywny sposób. - Jak pojawił się Antoś, to była sielanka. Obie babcie były zaangażowane i chętne do pomocy. Dzwoniły, przychodziły, przynosiły prezenty - wylicza Ida.
Problem pojawił się wtedy, kiedy synek zaczął chodzić i mówić swoje pierwsze słowa. Mylił imiona, więc na babcię Stefcię - moją mamę - mówił 'Jadzia', a na Jadzię, czyli moją teściową - 'baba Stefa'. I wtedy się zaczęło. Jedna przez drugą zaczęły się prześcigać, ale nie w tym, ile czasu spędzić z wnukiem, tylko w kwestii prezentów. Kupują niepotrzebne buble, byle od jednej dostał więcej, niż od drugiej. Nasz piwnica wygląda jak sklep z zabawkami. W tym roku chciałam, by wszyscy się zrzucili na plac zabaw z drewnianym domkiem, który miałby stanąć przed domem. Efekt dość marny, bo żadna się nie dołoży. Powód? One nie chcą 'wspólnych prezentów'
- opowiada matka dwulatka, która próbowała przemówić babciom do rozsądku. Dodała też, iż zarówno jej matka, jaki i teściowa wielokrotnie podważały metody wychowawcze młodych rodziców, co stało się dla wszystkich bardzo uciążliwe i wprowadziło napiętą atmosferę.
- Tu cierpi tylko dziecko, bo ja naprawdę nie widzę najmniejszego sensu w tym wyścigu. I jeszcze ja obrywam, bo przyjechałam na obiad do teściowej, zamiast własnej matki. Bo ubrałam Antkowi nie te bluzkę, bo jak byłam u rodziców, poszłam na spacer i teraz synek ma katar. Można oszaleć. Teraz wiadomo, idą święta, więc liczy się tylko to, która da większy prezent. Co z tego, iż żadna z babć nie poświęci chwili, by tym prezentem się z nim pobawić. Zrobią zdjęcie, wstawią do internetu i będą udawać, iż wszystko jest fajnie. A mi ten wyścig się odbija tylko czkawką - kwituje Ida.
"A co dostałeś od tamtej babci?"
- Do świąt zostało jeszcze kilka dni, a ja praktycznie codziennie dostaje telefony od mojej matki z pytaniem, co druga babcia kupiła Antosiowi. Nie wiem, ale pewnie, jak do niej przyjedziemy to zaczną się pytania "co dostałeś od tamtej babci?". Najbardziej jednak nie lubię tego porównywania wprost i mówienia, iż ta babcia kocha bardziej, bo kupiła największego misia - dopowiada moja rozmówczyni. - Nie wiem jak do nich trafić, jak rozmawiać. Przed bliskimi każda opowiada, jaką to fajną babcia jest, a jak proszę o pomoc, to nagle nie mogą. Kupią prezent i myślą, iż to wystarczy - zaznacza.
Czy w Twojej rodzinie dziadkowie rywalizują o względy wnuków? Jak to wygląda u Was. Napisz: anita.skotarczak@grupagazeta.pl. Zapewniam anonimowość.
