Świeżo-zaślubiona synowa cierpiała wczoraj, aż w końcu wybuchła

polregion.pl 3 godzin temu

Magda wzięła gąbkę i zaczęła szorować zaschnięte plamy na kuchence. Teściowa znowu coś gotowała i, jak zwykle, nie posprzątała po sobie. Mleko wykipiało, kasza się przypaliła, a teraz wszystko to zaschło na emalii.

Magdusiu! rozległ się z pokoju głos Wandy Stanisławy. Długo jeszcze będziesz się tam grzebać? Chcę herbaty!

Magda westchnęła, opłukała gąbkę i postawiła czajnik. Już dziewiątą wieczór, ledwo wróciła z pracy, a teściowa cały dzień siedziała w domu i choćby herbaty sobie nie zaparzyła.

Już niosę, Wandziu! odpowiedziała, starając się, by w głosie nie było słychać irytacji.

Tymczasem Krzysztof oglądał telewizję w sąsiednim pokoju, choćby głowy nie podniósł, gdy żona przeszła obok z tacą. Tak było codziennie. Wracał z pracy, jadł kolację i siadał przed telewizorem. A wszystko inne dom, matka, gospodarstwo to już obowiązki Magdy.

Zapomniałaś o cukrze! burknęła niechętnie Wanda Stanisława, gdy Magda postawiła przed nią filiżankę. I ciastek nie ma. Jak pić herbatę bez ciastek?

Ciastka skończyły się wczoraj cicho odpowiedziała Magda. Jutro kupię.

Widzisz, nie pilnujesz! A za moich czasów gospodyni zawsze wiedziała, co jest w domu, a czego brakuje. Krzysztofa sama wychowałam, dom utrzymywałam w porządku i w pracy dawałam radę. A wy, młodzi, tylko po sklepach się włóczycie i w telefonach gaworzycie.

Magda milczała. Kłócić się nie miało sensu już to zrozumiała. Wanda Stanisława zawsze znajdzie powód do narzekania. Raz zupa za słona, raz kurz gdzieś niedoczyszczony, raz telewizor za głośno, raz za cicho. Czasem Magdzie wydawało się, iż teściowa specjalnie szuka powodów, by mieć o co się przyczepić.

A Zosię znowu nie odebrałaś z przedszkola ciągnęła Wanda Stanisława, popijając herbatę. Dzwoniła wychowawczyni, pytała, gdzie mama. Wstyd mi było, słowo daję.

Prosiłam, żebyście ją odebrali, miałam zebranie do siódmej próbowała tłumaczyć Magda.

A ja co, niańka jestem? Mam swoje sprawy. Dawniej kobiety i pracowały, i dzieci same wychowywały, bez pomocy niań i babć.

Magda wyszła do kuchni i zaczęła zmywać naczynia. Ręce trzęsły się ze złości. Zosia siedziała w świetlicy do wpół do ósmej, płakała, bo wszystkie dzieci już poszły do domu. A Wanda Stanisława cały dzień była w domu, oglądała telewizję, ale wnuczki odebrać nie mogła.

W sypialni na stole leżał stos rysunków. Zosia codziennie przynosiła coś z przedszkola raz rysunek, raz własnoręcznie zrobioną ozdobę. Pokazywała mamie, opowiadała, jak to robiła. A potem pytała:

Mamo, dlaczego babcia na mnie nie patrzy? Pokazuję jej rysunek, a ona się odwraca.

Jak wytłumaczyć sześciolatce, iż babcia uważa ją za przeszkodę? Że odkąd wprowadzili się do Wandy Stanisławy, starsza kobieta ciągle narzeka, iż w domu hałas, iż dziecko wszystko dotyka, wszystko psuje.

A zaczęło się tak dobrze. Gdy Krzysztof przyprowadził Magdę, by poznała matkę, Wanda Stanisława była uprzejma, wypytywała o pracę, o rodzinę. choćby powiedziała:

Dobra dziewczyna, Krzysiu. Widać, iż wychowana. Żeń się, już czas.

Ślub był skromny, ale wesoły. Wanda Stanisława pomagała z poczęstunkiem, krzątała się, cieszyła. Magda myślała, iż mają szczęście do rodziny, iż teściowa będzie jak druga matka.

Gdy Zosia się urodziła, Wanda Stanisława początkowo była zachwycona. Wnuczka, ślicznotka, mądra dziewczynka! Pomagała z dzieckiem, gotowała zupy, prasowała pieluszki. Magda pracowała na pół etatu, dawała radę z domem i malutką.

Ale powoli coś się zaczęło zmieniać. Najpierw drobne uwagi: pieluszka źle założona, kaszka za rzadka. Potem zaczęły się poważniejsze zarzuty.

Ty w ogóle nie rozumiesz dzieci? oburzała się Wanda Stanisława. Krzysztof w jej wieku sam jadł, a twoja choćby łyżką do ust nie trafia!

Ma dopiero rok i trzy miesiące cicho odpowiadała Magda.

Właśnie! Rozpieszczasz! Ja Krzysztofa surowo wychowywałam, i proszę, wyrosło porządne dziecko.

Krzysztof zwykle w takich rozmowach nie uczestniczył. Wracał zmęczony z pracy, jadł kolację i siadał przed telewizorem. Na uwagi matki tylko kiwał głową lub machał ręką.

Mamo, nie czepiaj się czasem mówił. Magda świetnie sobie radzi.

Ale częściej milczał. A gdy Magda próbowała z nim rozmawiać, skarżyła się na ciągłą krytykę, Krzysztof wzruszał ramionami.

Nie przejmuj się. Mama taka już jest, lubi wszystko kontrolować. Poczekaj, przywyknie.

Tylko iż Wanda Stanisława nie przywykała. Wręcz przeciwn

Idź do oryginalnego materiału