Syn zaliczył w przedszkolu "wpadkę". Ten głupi trend niszczy zdrowie i zawstydza

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Pociąg do toalety to praktyka, która niestety wciąż jest stosowana w przedszkolach. Fot. 123rf.com


Zmuszanie dzieci do siusiania "na wszelki wypadek" zaburza pracę układu moczowego i w konsekwencji może prowadzić do nietrzymania moczu. Mimo to wciąż zdarza się, iż w przedszkolach praktykuje się metodę "pociąg do toalety". Zamiast reagować na rzeczywiste potrzeby dzieci, oczekuje się od nich, by załatwiały się na zawołanie. To nie tylko szkodzi zdrowiu, ale może też wywoływać u dzieci poczucie wstydu.


Zupa mleczna, szpinak, bawarka, leżakowanie... A jakie jest twoje najgorsze wspomnienie z przedszkola? Gdy zadałyśmy to pytanie na naszym profilu na Facebooku, pojawiły się pod nim setki odpowiedzi. Te przytoczone wyżej to tylko kilka najczęściej powtarzających się przedszkolnych "koszmarków". Innym nieprzyjemnym wspomnieniem są zasady korzystania z toalet: wysadzanie na nocnik, niereagowanie na potrzeby dzieci czy... tzw. pociąg do łazienki.

Jeśli nie wiesz, co oznacza to wyrażenie, masz szczęście! Po opublikowaniu pytania odezwała się do nas Natalia, mama przedszkolaka. Doskonale pamięta, czym był "pociąg do toalety", z czasów, kiedy sama chodziła do przedszkola. Niestety, ta praktyka stosowana jest choćby dziś – również w placówce, do której chodzi syn Natalii. Przeczytajcie jej mail:

"Wywołaliście dużo wspomnień tym postem o przedszkolu. Chciałabym opisać, jak to wygląda u mnie. Moją największą traumą z dzieciństwa jest chyba ten pociąg do toalety. Czyli iż pani zbierała wszystkie dzieci, ustawiały się w linii (wiecie, jak do piosenki 'Jedzie pociąg z daleka') i po kolei wychodziły do łazienki. I tak kilka razy w ciągu dnia to się powtarzało, tak iż wszystkie dzieci chodziły siku czy to drugie za jednym zamachem.

Do dziś pamiętam ten wstyd


Okropnie mnie to wtedy stresowało, pamiętam, iż dużo płakałam przed przedszkolem i wstydziłam się powiedzieć mamie. Bałam się, iż się tam posikam i iż dzieci będą się śmiać, a nauczycielka mi nie pomoże, bo przecież jechał pociąg do łazienki, mogłam wtedy skorzystać... Tak właśnie się przytrafiło jednej dziewczynce z grupy. Szczerze mówiąc, nie myślałam o tym za wiele, dopóki mój syn nie poszedł do przedszkola.

Rozmawiałam z panią dyrektor wcześniej, pytałam o zasady, bo nie chciałam, żeby syn się stresował. Adaptacja i tak jest przecież trudna. Pani dyrektor obiecywała, iż każde dziecko ma wsparcie pań nauczycielek i iż może korzystać z łazienki zawsze wtedy, kiedy chce, a zawsze mają też w pogotowiu nocniczki, mogę też w razie czego zostawić kilka pieluch, gdyby syn tego jeszcze potrzebował. No i co wyszło z tych obietnic? G... guzik.

Ostatnio odbierałam syna z przedszkola i pani mi powiedziała, iż przydarzyła mu się 'wpadka', ale oczywiście pani od razu się nim zaopiekowały, przebrały w ciuszki, które zostawiłam na zmianę itd. Zapytałam, jak to się stało, czy się zestresował, może więcej wypił tego dnia czy coś albo tak się zajął zabawą, iż zapomniał zawołać. Pani powiedziała, iż sama nie wie, bo regularnie prowadzają wszystkie dzieci do łazienki i mają szansę skorzystać. Nie nazwała tego pociągiem, ale od słowa do słowa wyszło, iż to właśnie ta straszna metoda, którą ja pamiętam.

Ta metoda powinna zniknąć z placówek


Wściekłam się, bo nie sądziłam, iż to jeszcze funkcjonuje. Bo przecież tyle się teraz mówi o tym, żeby podążać za potrzebami dziecka, iż zmuszanie go do siusiania na zapas albo kazanie mu wstrzymywać może być niezdrowe itp. Umówiłam się z dyrektorką, żeby to wyjaśnić, ale z tego, co już się zorientowałam, to inni rodzice nie widzą problemu z tą metodą, bo twierdzą, iż dzięki temu dzieci unikają 'wpadek'. No chyba nie, czego najlepszym przykładem jest mój syn.

Może tego maila przeczyta jakaś dyrektorka czy nauczycielka albo jakiś rodzic, który uważa, iż to dobry sposób prowadzania dzieci do łazienki. Może przejrzą na oczy, bo właśnie, za kilkanaście lat zapytacie takie dziecko, co było jego najgorszym wspomnienie, a ono powie, iż pociąg do łazienki. Nie krzywdźmy tak naszych dzieci!".

Idź do oryginalnego materiału