Syna zmusza się do leżakowania. Po rozmowie z dyrektorką byłam wściekła

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Leżakowanie w przedszkolu najczęściej jest stałym punktem w najmłodszych grupach. fot. MICHAL DYJUK/REPORTER/EastNews


Leżakowanie w przedszkolu to zwykle stały punkt planu dnia w najmłodszych grupach dzieci, czyli 3-latkach. W takich grupach są maluchy, które często jeszcze potrzebują w ciągu dnia drzemki lub choćby poleżenia. Napisała do nas mama, która nie jest przekonana do przymusowego leżakowania – jej syn bowiem od kilku miesięcy nie śpi już w dzień.


Brak drzemek u 3-latka


"Mój 3-letni synek od września idzie do przedszkola. Wcześniej rok chodził do żłobka, więc raczej nie martwię się o jego pobyt w placówce. Zawsze chętnie zostawał w żłobku, teraz na adaptacji również nie zauważyłam, iż był jakoś negatywnie nastawiony, więc jesteśmy dobrej myśli" – rozpoczyna swój list nasza czytelniczka, mama przedszkolaka.

"Martwi mnie za to inna kwestia, która raczej w większości przedszkoli jest normą. Chodzi o leżakowanie. Moje dziecko od ponad pół roku nie ma już w ciągu dnia drzemki. Synek przestał spać w dzień jakoś zaraz po 3. urodzinach, które były na początku marca. W żłobku, do którego dotychczas chodził, oprócz niego było dwoje innych dzieci, które już nie miały drzemki, więc te maluchy we trójkę razem bawiły się, kiedy inne dzieci spały.

Dogadałam się wtedy w tej sprawie z opiekunką, która zapewniła im na czas leżakowania kolorowanki, książeczki i różne zajęcia, które dało się wykonywać we względnej ciszy podczas snu innych maluchów. Kiedy syn wracał ze żłobka, spędzaliśmy jeszcze trochę czasu razem, a potem koło 19 zaczynaliśmy wieczorną rutynę przed snem".

Obowiązkowy punkt dnia: leżakowanie


Mama 3-latka martwi się jednak tym, iż w przedszkolu dzieci rzekomo zmusza się do leżakowania: "Teraz w przedszkolu, do którego idzie syn, dowiedziałam się, iż w grupie 3-latków leżakowanie to obowiązkowy punkt każdego dnia. Zaraz po zakończeniu obiadu dzieci kładą się na leżaczkach, słuchają muzyki, bajek czytanych przez wychowawczynię albo zasypiają.

Kiedy na adaptacji zapytałam, co z dziećmi, które nie mają już drzemek w ciągu dnia, zdziwiona wychowawczyni powiedziała mi, iż krótkiego odpoczynku potrzebuje każde dziecko, choćby jeżeli nie śpią, to właśnie zajmują głowę czymś, czego słuchają. Nie jestem pewna, czy mój syn będzie umiał tak w spokoju i ciszy wyleżeć, bo jest bardzo żywiołowym maluchem.

Wolałabym, żeby w tym czasie ktoś z nim siadł np. do stolika, rysował, oglądał książeczki albo układał puzzle. Jasiek bardzo gwałtownie regeneruje swoje siły, więc albo będzie się złościł, iż panie każą mu leżeć, albo z nudy zaśnie na tym leżaku".

"Dziecko musi odpoczywać"


Kobieta martwi się codzienną rutyną, jeżeli dziecko będzie korzystało z drzemek: "W tym ostatnim, czyli zasypianiu mimo braku drzemek, jest taki problem, iż to potem ja będę miała wesoły wieczór w domu. Bo zauważyłam już, iż jeżeli tylko synowi zdarzy się zdrzemnąć choćby pół godziny w dzień, to momentalnie odzyskuje siły i potem nie ma zupełnie ochoty na pójście do łóżka i spanie.

Bywało w przeszłości, iż musiałam z nim siedzieć do 23:00, bo Jasiek ani myślał się wyciszyć. Potem kolejnego dnia znowu był problem, bo nie mogłam go dobudzić i naszykować do żłobka, bo był zmęczony. Boję się, iż teraz, jak będzie zmuszany do leżakowania, również będzie ten sam problem. Rozważam rozmowę z wychowawczynią i dyrektorką przedszkola, żeby na czas leżakowania może panie zaprowadzały syna np. do starszej grupy 4-latków" – kończy swój list zmartwiona mama.

Idź do oryginalnego materiału