Szczęście córki jest najważniejsze
Jadwiga Nowak samotnie mieszka w swoim mieszkaniu i bez końca narzeka sąsiadom na niewdzięczną córkę i wnuczkę, które zostawiły ją samą.
Całe życie im poświęciłam, a najbliższe mi osoby okazały się okrutne i bez serca. Nie doceniły tego i rzuciły mnie na pastwę losu.
Jadwiga, choć starsza, wciąż pełna sił, narzeka na swoich, ale nie wspomina, iż córka Katarzyna co miesiąc daje jej pieniądze, a wnuczka Zosia wielokrotnie próbowała się z nią pogodzić, ale babcia stawiała warunek pogodzą się, jeżeli Zosia rozwiedzie się z mężem. Zosia za każdym razem ciężko wzdycha i odchodzi.
Zosia ma już swoją rodzinę wyszła za mąż za Jacka. Oboje skończyli studia i znaleźli pracę. Mieszkają u matki Jacka, ale planują wziąć kredyt hipoteczny, zwłaszcza iż spodziewają się dziecka.
Ich ślub to osobna historia. Wiele wycierpiała Zosia od Jadwigi, swojej babci.
Pewnego wieczoru wróciła do domu i od progu radośnie oznajmiła:
Mamo, babciu, Jacek i ja postanowiliśmy się pobrać! Miała dziewiętnaście lat, całe życie przed nią, rozpierały ją emocje, śmiała się szczęśliwie.
Babcia powoli podniosła na nią wzrok, jakby nie wierzyła własnym uszom, a matka Katarzyna spuściła głowę i milczała. Zosia nie rozumiała, dlaczego nie cieszą się razem z nią.
Mamo, babciu, czy nie słyszeliście, co powiedziałam? zapytała zdziwiona. Wychodzę za mąż!
Nie będzie żadnego ślubu! nagle ostro odpowiedziała Jadwiga. Za mąż wychodzi! Wnuczce od razu zniknęła radość.
Jak to nie będzie? Babciu, co się z tobą dzieje? Mamo Zosia zawahała się. Myślałam, iż się ucieszycie, a tu coś nie tak
Pewnie jesteś w ciąży? surowo zapytała babcia.
Nie, skąd ci to przyszło do głowy? jeżeli ktoś się żeni, to od razu znaczy, iż jest w ciąży? odparła wnuczka.
Katarzyna milczała, unikając spojrzenia córki.
No to dobrze. Zapomnij o tym ślubie aż do końca studiów. Siadaj, zjedz kolację powiedziała Jadwiga.
Nie jestem głodna. Z Jackiem jedliśmy pizzę odpowiedziała Zosia zdezorientowana, nie rozumiejąc, dlaczego babcia przyjęła jej wiadomość z taką wrogością.
Dziwne. Matka milczy. Zosia spieszyła się do domu, by podzielić się radością, liczyła, iż bliscy ją wesprą.
Mamo, dlaczego nic nie mówisz?
Katarzyna jakby się ocknęła, zmarszczyła brwi i spojrzała na córkę. Potem przestraszonym wzrokiem rzuciła w stronę babci, westchnęła ciężko i odpowiedziała:
Zosieńko, babcia ma rację. Jeszcze za wcześnie na ślub, trzeba skończyć studia. I teraz nie wypada tak wcześnie wychodzić za mąż powiedziała ze smutnym uśmiechem.
Mamo, nie obchodzi mnie, co wypada, a co nie. Ja i Jacek się kochamy, pobierzemy się, a studia skończymy, nie martwcie się. I wyjdę za mąż, choćbyście nie wiem co mówili. Już podjęliśmy decyzję.
Babcia nie wytrzymała i ze złością rzuciła do Katarzyny:
No i doczekałaś się? Jabłko nie padło daleko od jabłoni. Twoja córka zamierza wyjść za takiego samego biedaka jak ty wtedy. Dobrze, iż ja w porę interweniuję
Zosia nie rozumiała. Swojego ojca nigdy nie poznała. Spojrzała na matkę, która opuściła głowę jeszcze niżej.
Babciu, mama chciała wyjść za mąż, ale nie wyszła? Za mojego ojca? podejrzliwie zapytała wnuczka.
Babcia odpowiedziała z pogardą:
Za kogo niby miała wyjść? Za kolejnego biednego studenta. Tak, zabroniłam jej tego małżeństwa.
Ale dlaczego biedak? Dziś ma własny biznes nieśmiało odparła Katarzyna.
Ty się z nim kontaktujesz? Tylko tego brakowało!
Tak, kontaktuję się. Odnalazł mnie w mediach społecznościowych odpowiedziała z wyzwaniem. Ale mieszka w innym mieście. Jak wyjechał po studiach do rodziców, tam został.
Zosia w szoku patrzyła na matkę.
Mamo, opowiedz mi więcej. Zawsze mówiłyście, iż cię zostawił, gdy tylko dowiedział się o ciąży. A teraz okazuje się, iż mieliście się pobrać? Co wam przeszkazało?
Matka i babcia wymieniły spojrzenia. Katarzyna spuściła głowę, a Jadwiga oznajmiła:
Tak, ja przeszkodziłam. Zabroniłam twojej matce wyjść za tego biedaka. Dla jej własnego szczęścia. Moje życie nie ułożyło się dobrze. Myślałam, iż chociaż córka spełni moje nadzieje i wyjdzie za porządnego człowieka.
A ona zakochała się w tym studencie, który miał jeszcze trzech młodszych braci. I co jej mógł zaoferować? Gromadę krewnych i życie w komunałce?
Zosia patrzyła na babcię i matkę w osłupieniu. Okazało się, iż całe życie okłamywały ją w sprawie ojca, a ona wierzyła.
Mamo, dlaczego? Dlaczego nie walczyłaś o miłość? pytała córka, wpatrując się w nią.
Katarzyna skuliła się i nie patrzyła córce w oczy.
Z kim miałam walczyć? znów surowo zapytała babcia. Ze mną? To bez sensu, bo postawiłam jej ultimatum albo ja, albo ten biedny student.
Wnuczka nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Zosia zamarła, patrząc na matkę i babcię ze zdumieniem. Może znowu ją okłamują?
Jak to się mogło stać? Jak babcia mogła postawić taki warunek, a mama się zgodziła?
Mamo, dlaczego?
A co miałam robić, córeczko? Studiowałam razem z twoim ojcem, czy moglibyśmy przeżyć za dwie stypendia? A potem jeszcze ty byś się urodziła. Pewnie musiałabym porzucić studia. Nie mogliśmy liczyć na pomoc jego rodziców, mieli dużą rodzinę.
Mamo, a próbowałaś żyć? wyrokła córka. Poddalaś się i nie walczyłaś o swoje szczęście, tak łatwo z niego zrezygnowałaś? A on? On też się poddał?
Zosia patrzyła na matkę ze smutkiem i współczuciem.
Nie, jak to poddał? Długo krZosia mocno przytuliła matkę i szepnęła: „Dzięki tobie teraz wiem, iż nigdy nie pozwolę, by ktoś zadecydował za mnie o moim szczęściu.”