Ta świąteczna tradycja ma się świetnie. Warto ją zmienić (jeśli cię wkurza, tak jak mnie)

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: A dla ciebie szukanie prezentów jest frajdą czy koszmarem? Fot. 123rf.com


Trafiłam dziś na przedświąteczną grafikę dotyczącą prezentowej listy zakupowej. Tabelkę podzielono na listę mamy i listę taty. Po stronie kobiety znalazły się upominki dla męża, dzieci, rodziców, teściów, kuzynów, sąsiadów, nauczycieli, współpracowników i wszystkich innych. Z kolei po stronie mężczyzny wypisany został jedynie prezent: dla żony. I choć może wywołać to lekki uśmiech, to jednak ta niepisana przedświąteczna tradycja przez cały czas ma się świetnie. Chyba choćby zbyt świetnie.


Wczoraj napisał do mnie mój kuzyn z prośbą o inspiracje na prezenty dla moich dziewczynek. Po krótszej wymianie zdań stanęło na książkach, bo w tym "czuje się swobodnie" i stwierdził, iż "sobie poradzi". Sam ma żonę i córkę, ale najwyraźniej na jego liście znalazło się nieco więcej osób niż tylko małżonka. Po chwili zastanowienia mogę chyba śmiało powiedzieć, iż to chyba jedyny facet, którego znam, który to robi.

Jakby to był jakiś wyczyn


Olbrzymia dysproporcja w liczbie kupowanych prezentów panuje także u nas w domu. W ubiegłych latach mężowi zdarzało się choćby rzucić w trakcie Wigilii: "O jaki fajny prezent, czy to od nas?". Zaczęło mnie to irytować, więc w tym roku wciągnęłam partnera w proces decyzyjny, zagoniłam do intensywnych poszukiwań niektórych prezentów, a także wyznaczyłam mu deadline.

Mimo zaangażowania małżonka, to przez cały czas ja jestem domowym koordynatorem dłuuugiej listy do mikołaja. I choć to ja opanowałam temat kilkunastu upominków (w tym także dla męża), to jakoś tego nie przeżywam. Za to od kilku tygodni słucham wywodów na temat prezentu dla mnie: jakie to wyzwanie, problemy i przygody (mam nadzieję, iż 24 grudnia mnie powali na kolana ;)). Brawo panowie, cały jeden prezent ogarnięty!

Tak z rozpędu


Ponieważ uwielbiam robić prezenty, buszować w sieci w poszukiwaniu inspiracji i polować na promki, to po prostu nie jestem jakoś w stanie "oddać" tego mężowi. Znam jednak całą masę kobiet, które nie znoszą kupowania upominków, a jednak robią to, jakby to był ich obowiązek.

Bo trochę się tak utarło, iż to właśnie kobieta wszystko ogarnia: prezenty (kupowanie i pakowanie), porządki i świąteczne posiłki. Wszystko!

Nie chodzi o to, by facet w czymś "pomógł", by żona wyznaczyła mu zadania i jeszcze go pilnowała (bo, o zgrozo!, przez cały czas w wielu domach tak to właśnie wygląda). pozostało czas, by powiedzieć: "Stary, w tym roku ty ogarniasz właśnie to, ja się do tego nie dotykam! Będzie tak, jak ty to zrobisz".

Jeśli, tak jak ja, kochasz kupować prezenty, to może przekaż inną działkę? Ja np. przed świętami nie dotykam się do sprzątania mieszkania i szykowania stołu.

A jak u ciebie w domu wygląda przedświąteczny podział obowiązków?


Idź do oryginalnego materiału