Tajemnica drugiej rodziny: dramat rodzinny

twojacena.pl 2 tygodni temu

Tajemnica drugiej rodziny: dramat w Mikołajkach

– Wiesz, iż twój mąż ma drugą rodzinę? Ma syna o imieniu Jakub – głos w słuchawce był zimny i ostry. Kobieta natychmiast się rozłączyła.

Nazywam się Zofia, a mój mąż to Marek. Mieszkaliśmy w Mikołajkach i wydawało się, iż jesteśmy szczęśliwą rodziną. Mamy dwie córki, które Marek uwielbiał, nazywał swoimi księżniczkami i rozpieszczał tak, iż kochały go bardziej niż mnie. Kochałam męża do szaleństwa, a on, jak sądziłam, odwzajemniał to uczucie. Ostatnich miesięcy stał się jednak nerwowy, drażliwy, czasem wręcz wyżywał się na dziewczynkach.

Nie rozumiałam, co się dzieje. Gdy zapytałam go o to, machnął ręką:
– Problemy w pracy, Zośka. Nie zawracaj sobie głowy.

Trochę się uspokoiłam, ale niepokój nie mijał. Napięcie w domu rosło, więc postanowiłam poważnie porozmawiać z Markiem. Wtedy jednak zadzwonił telefon. Nieznany kobiecy głos wypowiedział te słowa:
– Wiesz, iż twój mąż ma drugą rodzinę? Ma syna o imieniu Jakub.

Połączenie się urwało. Stałam jak sparaliżowana, jakby ziemia usuwała mi się spod nóg. Mój Marek? Zdradził? Ma drugą rodzinę? Nie mogłem w to uwierzyć. Czekanie na jego powrót z pracy było prawdziwą męką. Gdy wszedł do domu, ledwie powstrzymując łzy, wybuchnęłam:
– Marek, kim jest Jakub?

Zamarł, wyraźnie zaskoczony pytaniem. Jego twarz zbladła, zaczął coś bełkotać, ale nie potrafiłam zrozumieć ani słowa. Wtedy straciłam cierpliwość:
– jeżeli natychmiast nie powiesz prawdy, sama wszystko sprawdzę!

Marek opadł na krzesło, zakrył twarz dłońmi i zaczął mówić. Trzy lata temu miał romans w pracy z młodą współpracownicą. Zaszła w ciążę, ale błagał ją o aborcję, przysięgał, iż kocha mnie i córki, iż nigdy nie porzuci rodziny. Ona jednak postanowiła urodzić, aby go szantażować dzieckiem. Urodził się chłopiec. Okazała się złą matką, a Marek, według jego słów, nie mógł pozwolić, by jego syn wychowywał się w nędzy albo trafił do domu dziecka.

Słuchałam, a świat walił mi się na głowę. Jak to możliwe, iż to nas spotkało? Ale kochałam Marka. Wiedziałam, iż on kocha mnie i nasze dziewczynki – nasze księżniczki, które nie zasypiały, dopóki tata nie przeczytał im bajki. Przez ból i łzy wybaczyłam mu, myśląc, iż damy radę.

Pewnego dnia spotkałam przyjaciółkę, której nie widziałam od czasów studiów. Pracowała w domu dziecka. Poszłyśmy do kawiarni, gdy nagle zobaczyłam Marka. Siedział przy stoliku z około pięcioletnim chłopcem. Od razu zrozumiałam – to jego syn. Przyjaciółka, zauważając mój wzrok, cicho powiedziała:
– Ma rodziców, ale i tak jest sierotą. – I pochyliła głowę w stronę Marka z chłopcem.

Opowiedziała, iż matka chłopca go porzuciła, wyszła za mąż i wyjechała za granicę. Ojciec, czyli Marek, ma własną rodzinę, więc dziecko, choć formalnie nie jest sierotą, jest samotne. Serce mi się krajało.

Przyjaciółka odeszła, a ja, zebrawszy się w sobie, podeszłam do ich stolicy i starając się uśmiechnąć, powiedziałam:
– Panowie, może już czas do domu?

Jakub spojrzał na mnie przestraszony, ale dostrzegłszy uśmiech, nagle wybuchnął płaczem, rzucił się w moje ramiona i krzyknął:
– Mamusiu, wiedziałem, iż mnie zabierzesz do domu!

Przytuliłam go mocno i w tej chwili zrozumiałam jedno: on jest mój. Nigdy nikomu go nie oddam. Razem z Markiem adoptowaliśmy Jakuba. Teraz mamy troje dzieci. Nasze córki uwielbiają młodszego brata, a on jest najszczęśliwszym dzieckiem na świecie.

Później poznałam babcię Jakuba. Opowiedziała mi, iż jej córka nigdy nie kochała Marka, a własnego syna, Jakuba, wręcz nienawidziła. Teraz nasz chłopiec jest otoczony miłością.

Minęły lata. Córki dorosły, wyszły za mąż, wszystko u nich dobrze. Jakub kończy studia medyczne, a my jesteśmy niesamowicie dumni z naszych dzieci. Jestem pewna, iż postąpiłam słusznie, dając synowi męża prawdziwą rodzinę. Dzieci, które mają rodziców, nie powinny być sierotami – to wielki grzech.

Idź do oryginalnego materiału