Zuzia Ałdycka: Możemy się uczyć na błędach innych osób?
Michał Jakub Stępień, Dyrektor Zarządzający Fundacji Zaczytani.org: Możemy. Ale pod jednym warunkiem. jeżeli się zatrzymamy i zastanowimy. Zadamy sobie pytania: Dlaczego mu się nie udało? Jakie zachowania mu przeszkodziły? Zresztą tak samo jest w przypadku naszych własnych błędów. Aby się czegoś na nich nauczyć, musimy odbyć lekcję samemu ze sobą. Poddać się refleksji. Nie ma innej drogi.
REKLAMA
Zobacz wideo Rutkowski o tym, jak Junior radzi sobie w szkole. Jest mocny w tym przedmiocie
Jako społeczeństwo tak trudnych czasów wydaje się, iż dokumentnie oblewamy lekcję, jaką powinniśmy wyciągnąć z otaczającej nas rzeczywistości. Nasze dzieci dorastają w rzeczywistości, gdy tuż za granicami kraju toczy się wojna, obserwując dorosłych, którzy są coraz bardziej skonfliktowani ze sobą, z social mediami, gdzie mowa nienawiści przychodzi wyjątkowo łatwo. Jak taka atmosfera napięć i konfliktów wpłynie na nową generację?
Michał Jakub Stępień: Żyjemy w społeczeństwie coraz bardziej spolaryzowanym, w którym każda z grup jest coraz bardziej zamknięta i wrogo nastawiona. Niestety dzieje się to już w coraz mniejszych ośrodkach społecznych. Liczba i intensywność tych napięć oraz wielowątkowość współczesnego świata sprawia, iż może być trudniej.
Jednak w tym trudnym świecie dzieci mają też innych rodziców. Dostrzegają oni konieczność odsłania swoich emocji, nazywania ich i pozwalania na nie swoim synom i córkom. Nowe pokolenie wychowuje się już w innym systemie komunikacyjnym. Mamy większą wrażliwość. Kilka lat temu, gdy ruszaliśmy z naszymi programami warsztatów o inteligencji emocjonalnej, to był kosmos. A dzisiaj? Nauczycielki przedszkolne i szkolne przychodzą ze swoją wiedzą, mają już inne kompetencje. Niesamowite jest to, jak bardzo zmieniło się nastawienie.
Katarzyna Wilczewska, Head of Corporate Communication w Pepco: Dlatego też bajka „Przyjaźń, kredki i robaki" to odpowiedź na bardzo konkretną potrzebę dotyczącą radzenia sobie z emocjami. We współpracy z Fundacją Zaczytani.org chcieliśmy stworzyć coś, co nie tylko będzie fajną historią, ale też realnym narzędziem psychoedukacyjnym, stanowiącym wsparcie dla dzieci, rodziców, opiekunów i nauczycieli.
Jakie więc pokolenie wychowamy?
Michał Jakub Stępień: Jestem zafascynowany tym, jak będzie wyglądał ten świat za 20 lat. Widzę bardzo dużą zmianę wśród rodziców, dzieci, pracowników oświaty. Przynajmniej tu, gdzie działamy z naszymi programami [7 miast w Polsce - przyp. red.]. Dzieci same już potrafią rozróżnić, czy dana rzecz to fakt, czy opinia, uczą się opowiadać o swoich emocjach, mają znacznie bardziej dostępnych dla nich oboje rodziców. To zupełnie inna rzeczywistość niż ta, w której wychowywało się moje pokolenie. Jaram się tym, choć mam świadomość, iż będą też tego ciemne strony.
Dlaczego potrzebujemy uczyć się o konflikcie?
Katarzyna Wilczewska: Bo konflikt to część życia, również młodych ludzi, która wywołuje niemałe emocje. Dlatego też wiele kampanii, w które się angażujemy dotyka kwestii zdrowia psychicznego młodych ludzi. To dla nas istotny obszar, który jeszcze bardziej zyskał na znaczeniu w czasach pandemicznych. O tego czasu intensywnie współpracujemy z wieloma organizacjami specjalizującymi się w niesieniu dzieciom pomocy eksperckiej. Z jednej więc strony finansujemy funkcjonowanie infolinii pomocowych, świetlic terapeutycznych, wspieramy organizację warsztatów i grup wsparcia, prowadzimy edukacyjne kampanie społeczne. Z drugiej, chcemy wspierać i zaopiekować emocje dzieci już od najmłodszych lat, ucząc je rozpoznawania emocji, szacunku dla siebie i innych oraz otwartej komunikacji z rówieśnikami, np. poprzez wspólną akcję z bajką lub naszą kampanię "Dom zaczyna się od serca".
Michał Jakub Stępień: Dużo się mówi o konfliktach międzypokoleniowych. Koronnym przykładem są "zetki", które w jasny i otwarty sposób mówią o swoich granicach, emocjach. To spotyka się z niezrozumieniem, a często i niechęcią starszych generacji. Wielu moich kolegów-milenialsów na stanowiskach menadżerskich narzeka na najmłodszych pracowników. "Roszczeniowe zetki" - mówią. - "Przychodzą i od razu stawiają żądania, chcą podwyżek i nie chcą nadgodzin". A przecież, czy to nie jest właśnie taki świat, jakiego my sami chcieliśmy? W którym pracodawca szanuje nasze granice, a jeżeli nie, to sami je wyznaczamy?
My już doświadczamy tej zmiany, pytanie, czy będziemy na nią otwarci, czy nie będziemy jak nasi rodzice, którzy na nasze apele reagowali słowami "nie mędrkuj g*wiarzu". Musimy mieć świadomość, iż dorośnie nam za chwile kolejne pokolenie, które będzie umiało mówić o swoich potrzebach, to już nie będą tylko zetki, my też będziemy musieli odnaleźć w tym świecie, ich świecie. Ale w mówieniu o emocjach i stawianiu granic często jednak umyka nam jedno: konflikt, który, choć przecież jest nieodłączną częścią życia, często wywołuje poczucie bezradności i bezbronności wobec niego.
Gdy konflikt jest tak duży jak międzypokoleniowe starcie trudno o inne emocje...
Michał Jakub Stępień: Ale to nie muszą być rzeczy takiego kalibru... W świecie dziecka to będzie na przykład fakt, iż ukochana przyjaciółka po wakacjach siądzie w ławce już z kimś innym.
To trudne, a rozwiązania nie ma, bo o konflikcie nikt nie uczy. Musimy go doświadczyć na własnej skórze i samemu znaleźć rozwiązanie. Często jest to ucieczka w samotność, innym razem w agresję. Dzieci, ale i dorośli, nie tylko nie wiedzą, jak w dobry sposób rozwiązać konflikt, ale także zwyczajnie obawiają się samych konfliktowych sytuacji. Widzą w nich jakieś zagrożenie. Poza tym konflikt nie jest też medialnym tematem. Nasza fundacja współpracuje z wieloma firmami. Tematy takie jak - przyjaźń, równość, emocje - są niezwykle ważne, nie są kontrowersyjne wizerunkowo, chętniej więc podpisują się pod nimi rożne marki. Ale aby rozmawiać o konflikcie...? Tu już chętnych nie było, dlatego mam tym większy szacunek do Pepco, iż weszło z nami w taką inicjatywę.
Katarzyna Wilczewska: Ta książka też uświadamia, także mnie samej, mimo iż pracuje na co dzień w sektorze związanym z komunikacją, jak ogromne znaczenie ma rozmowa. Nigdy nie jest za wiele podkreślania, jak jest ona ważna. Przyjrzenie się istocie konfliktu mi to tylko unaoczniło. Musimy rozmawiać o swoich emocjach, o tym co się z nami dzieje. Komunikacja i jeszcze raz komunikacja to jest jak amen w pacierzu.
Wspólnie z Pepco wydaliście książkę, audiobooka oraz opracowaliście scenariusze i cały system wsparcia dla edukatora, rodzica. Jak reagowały środowiska oświatowe, w końcu trochę "panoszycie się" po ich poletku.
Michał Jakub Stępień: Nie wchodzimy w ich kompetencje. Naszą misją jest uzupełniać braki programowe oświacie, a ten temat jest totalnie niezaopiekowany w szkole. Już w dniu premiery dostaliśmy bardzo pozytywny oddźwięk. Byłem zaskoczony, jak bardzo. Podchodziły do nas pedagożki, bibliotekarze, nauczycielki i mówili: "dziękuję". Okazało się, iż w końcu dostali materiał do pracy nad tematem pomijanym, ignorowanym, a przecież tak potrzebnym.
W jakie jeszcze inicjatywy społeczne angażuje się Pepco?
Katarzyna Wilczewska: w tej chwili działamy w 18 krajach i docieramy co roku do ponad 90 tys. dzieci. Ich rozwój, edukacja, dobrostan psychiczny już od 10 lat są w Pepco priorytetem, jeżeli chodzi o nasze działania społeczne. Zaczęliśmy od rozwoju talentów najmłodszych oraz od organizacji ich czasu wolnego, szczególnie w środowiskach, w których dostęp do edukacji i zajęć pozaszkolnych jest utrudniony. W tej chwili pracujemy już z ponad 50 organizacjami, zajmującymi się rozwojem i edukacją dzieci. Mamy zaszczyt wspierać je w organizacji zajęć w świetlicach środowiskowych, zajęć pozaszkolnych, obozów wypoczynkowych i fundowaniu stypendiów edukacyjnych.
Jednym z projektów, które realizujemy w ramach tej idei wspólnie z Towarzystwem Przyjaciół Dzieci jest program "Cyfrolatki" dla dzieci powyżej sześciu lat, który edukuje o higienie cyfrowej i bezpieczeństwie w sieci, a "Wiem co robić" to kampania dotycząca child groomingu i sextortion, w ramach której wskazujemy, gdzie się udać z prośbą o pomoc, jak rozpoznać takie zagrażające zachowania i czym one adekwatnie są.
Szczególnie okres pandemii uświadomił nam, jak istotną kwestią jest zdrowie psychiczne, w Polsce niestety tak zaniedbywane u dzieci i młodzieży. Problem jest niezwykle złożony, my postanowiliśmy się skupić na komunikacji, wierząc, jak wiele dobrego może wyniknąć, jeżeli będziemy potrafili rozmawiać ze sobą i mówić o swoich potrzebach.
Przyjaźń, kredki i robaki - książkaMat. pryw.
Efektem tego jest przykładowo, kooperacja z fundacją UNAWEZA albo wspomniana kampania "Dom zaczyna się od serca". Przygotowując się do tych działań uświadomiliśmy sobie, jak bardzo nie jesteśmy perfekcyjni w komunikacji, jak wiele pozostało do zrobienia w kwestii rozpoznawania i nauki emocji. kooperacja z "Zaczytanymi" jest dla nas kolejnym, naturalnym krokiem. "Przyjaźń, kredki i robaki" to bowiem nie tylko książka, a cały program, który ma na celu faktyczną edukację w kwestii rozwiązywania konfliktów i radzenia sobie z nimi i proponuje konkretne, bezpłatne narzędzia, z których każdy może skorzystać.
Do stworzenia książki zaangażowaliście Bogusia Janiszewskiego, uznanego twórcę literatury dziecięcej, jak wyglądała ta współpraca?
Michał Jakub Stępień: Boguś dał nam to, czego potrzebowaliśmy: dziecięcą autentyczność. Ma świetny kontakt z ich światem, ich sposobem myślenia, a przy tym jest niezwykle twórczy. Chcieliśmy zaprosić do współpracy autora, w którego opowieści można się zatracić. Dzięki temu dziecko może płynnie wejść w świat bohaterów i utożsamić się z pewnymi sytuacjami, a nie czyta kolejną koślawą historię napisaną pod konkretne założenia.
Nie obyło się też bez twórczych konfliktów. Nie raz pewne rozwiązania zaproponowane przez Bogusia wydawały nam się za mało poprawne polityczne, zbyt szokujące, on jednak potrafił nas przekonać do nich, pokazując nam perspektywę dziecka, dla którego dana rzecz nie była kontrowersyjna, ale całkiem naturalna. My pilnowaliśmy części edukacyjnej, on artystycznej. Z tych konfliktów powstało coś wyjątkowego.
W pracę nad książką zaangażowanych było jednak więcej osób.
Katarzyna Wilczewska: Stworzyliśmy razem kompleksowe narzędzie. Nie tylko pod względem merytorycznym, ale także formy. Naszym partnerom społecznym – Fundacji Happy Kids, placówkom TPD czy Centrom Pomocy Dzieciom koordynowanym przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę – przekazaliśmy książkę w wersji drukowanej, ale każdy może pobrać ją za darmo w formacie PDF, a także posłuchać jako audiobooka. W jego tworzenie, a także w cały program zaangażowali się pracownicy z naszej firmy. I tak w audiobooku możemy usłyszeć zarówno głosy ekspedientek, kierowniczki rejonu, jak i pracowników centrali. Nasi pracownicy mogli też zaangażować się w działania projektowe, opowiadać o książce, brać udział w warsztatach. Mieliśmy wiele bardzo pozytywnych sygnałów z ich strony, a wiele osób zainteresowało się bajkoterapią jako narzędziem do pracy z własnym dzieckiem. Sama raz wybrałam się do jednego z naszych sklepów jako zwykła klientka i zapytałam sprzedawczynię o książkę. Byłam pod ogromnym wrażeniem, ile potrafiła mi o niej powiedzieć, to nie była tylko napisana formułka, ale szczera rekomendacja.
W czasach kryzysu czytelnictwa łatwiej byłoby jednak postawić na coś innego niż książkę. Dlaczego tak bardzo zależało wam na stworzeniu opowieści?
Michał Jakub Stępień: Storytelling jest jednym z najlepszych narzędzi do zapamiętywania. Natomiast, jak wynika z badań klinicznych, bajkoterpia, czyli połączenie storytellongu i refleksji, stanowi jedno z najskuteczniejszych narzędzi do edukacji.
Co się dzieje z dzieckiem, które czyta lub słucha opowieść?
Michał Jakub Stępień: Dziecko jej doświadcza. Przeżywa historię na poziomie bohatera i poddaje ją refleksji. Innymi słowy, czuje ją sercem i przeżywa głową. Ta integracja dwóch sfer to najskuteczniejszy i najszybszy sposób edukacji. Im bardziej wciągająca opowieść, tym silniejsze doświadczenie.
Jednak ta książka to nie tylko opowieść, ale i bajkoterapia. Jak to działa?
Michał Jakub Stępień: Przeczytanie bądź wysłuchanie opowieści ze zrozumieniem to pierwszy etap. Drugim etapem jest zadanie pytań, przemyślenie tego, co doświadczyliśmy. Tutaj zaczyna się rola edukatora, rodzica, opiekuna: "jakie zachowanie tu pomogło"? - możemy spytać. Nie wszystkie zachowania Łucji, naszej bohaterki są okej, ale to, co czuła Łucja już tak. Musimy pomóc dziecku to sobie uświadomić.
Kiedy pytamy "jak się czuł bohater" sprawiamy, iż dziecko samo potem łatwiej rozpoznaje własne emocje i gdy ponownie je u siebie zidentyfikuje, będzie mogło aktywować odpowiednie wzorce zachowań. Aby tak się stało, na koniec lektury, gdy już zadamy wszystkie pytania, porozmawiamy o tym, co przeczytaliśmy, warto przećwiczyć zachowania, które chcemy, aby dziecko zapamiętało. Dziecko może je narysować, ale choćby lepszym sposobem będzie odegranie scenki. W książce jest zresztą kilka scenariuszy, które mogą wykorzystać zarówno opiekunowie, jak i edukatorzy.
Czego ma więc nauczyć ta książka?
Michał Jakub Stępień: Każdy konflikt da się rozwiązać, ale nie z każdym się trzeba się zaprzyjaźnić. Widzę to też na swoim podwórku. Mamy chłopaków, którzy jarają się robakami i dziewczyny, które są zafascynowane wyglądem stoiska z szejkami. Mamy dwa światy, mamy zachowaną relację i szacunek dla zainteresowań drugiej grupy, ale nie ma budowania przyjaźni. I to też jest okej. Ja jestem bardzo społeczny, więc dla mnie to było odkrycie. Nie z każdym muszę się przyjaźnić, ale każdego chcę szanować.
Katarzyna Wilczewska: Bardzo zależało nam, aby książka pojawiła się na jesieni, kiedy dzieci wracają do szkół po dwóch miesiącach przerwy. Chcieliśmy, aby dzieciaki były przygotowanie nie tylko materialnie do nowego roku szkolnego, ale także mentalnie i emocjonalnie.
Przyjaźń, kredki i robaki - książkaMat. pryw.
Fundacja Zaczytani.org to zajmuje się także promocją czytelnictwa. Jak więc zachęcać dziecko do czytania, gdy na wyciągnięcie ręki jest tak atrakcyjny wirtualny świat?
Michał Jakub Stępień: Nie traktujmy książki i nowych technologii jako konkurencji. One mogą współegzystować. Nie wyciągajmy z wirtualnego świata na siłę, ale zapraszajmy do świata czytelnictwa. O ile w przypadku małych dzieci nie jest to specjalnym wyzwaniem, to schody zaczynają się w przypadku starszych dzieci. Ale wspólnie czytać możemy też z nastolatkiem. Nie musimy od razu sięgać po wielką ksiegę. Poczytajmy kilka stron dziennie. choćby jakiegoś magazynu, gazety, artykułu w internecie, a może przystępniejszą formą będzie komiks? Podejdźmy do czytania trochę jak do ćwiczeń fizycznych. Antidotum na przestymulowanie naszego mózgu, wynikające z ciągłego obcowania z social mediami jest czytanie.
Dbajmy o rytuał. Dbajmy też o nas. Podzielę się swoją historią. Ostatnio pojechaliśmy w kilka rodzin na wyjazd. Wzięliśmy mity słowiańskie. My, dorośli je sobie czytaliśmy, a potem dyskutowaliśmy, dzieciaki to widziały. To najskuteczniejszy sposób modelowania czytelnictwa. Można też zawszeć z dzieckiem szczerą umowę, powiedzieć: "jeśli będziesz czytać 20 minut i potem pogadamy o twojej lekturze, dostaniesz ekstra czas na telefonie". Drugim aspektem w promocji czytelnictwa jest dostępność książek dla dziecka. Na jego poziomie wzroku, w domu, w szkole. Niech książki będą porozrzucane po domu, niech ono się oswaja z jego obecnością.










