Tak nauczyciele krzywdzą dzieci. Anglistka ma dość tego, co wyprawia się w szkołach

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Szkoła nie musi przyzwyczajać dzieci do dorosłości. W ten sposób je krzywdzi. fot. Piotr Mecik/East News


Też spotkałyście się z podejściem, iż zimny chów, wojskowa musztra i poniżające traktowanie to świetne metody wychowawcze? Na tym opiera się według jednej z nauczycielek także polskie szkolnictwo. Przeczytajcie poruszający post o sprzeciwie wobec tego, jak system w Polsce traktuje uczniów.


Polski system szkolnictwa oparty jest na przekonaniu, iż to nauczyciel jest najmądrzejszy, a dzieci w szkole spotykają się z podejściem, iż to dorosły jest lepszy, ważniejszy i nieomylny.

Magdalena Sierocka, nauczycielka angielskiego napisała o tym, iż takie podejście krzywdzi dzieci i wcale nie przygotowuje ich do bycia dobrymi i odpowiedzialnymi dorosłymi.

Jej wpis to sprzeciw wobec tego, jak system szkolnictwa traktuje uczniów. W szkole utwierdzają się w przekonaniu, iż nic nie potrafią i dopóki nie dorosną, to ich głos nie będzie ważny.


Polska szkoła dręczy dzieci


Polski system szkolnictwa kuleje nie tylko na poziomie materiału, który przyswajają uczniowie. Wadliwe i krzywdzące są też wieloletnie przyzwyczajenia i przyzwolenia na to, jak dzieci i młodzież są traktowani. Wchodzą w ten system i dowiadują się, iż są gorsi niż dorośli, mniej wiedzą i iż muszą się przyzwyczaić do takiego traktowania, bo w dorosłym świecie nikt się z nimi nie będzie "obchodził jak z jajkiem".

Napisała o tym dobitnie na swoim profilu na Facebooku w ostatnim czasie pewna nauczycielka języka angielskiego, Magdalena Sierocka. Kobieta jest nauczycielką w jednej z warszawskich szkół i na swoim profilu często porusza różne kwestie związane ze szkolnictwem, wychowaniem dzieci i ich umiejscowieniem w dziwnym polskim systemie edukacyjnym. Oto początek jej wiadomości:

"BO SIĘ MUSZĄ PRZYZWYCZAJAĆ


Ile ja razy słyszałam już to zdanie, nie zliczę. To zdanie wypowiadane przez dorosłych w kontekście dzieci i ich edukacji, autentyczne wypowiedzi zasłyszane lub wyczytane gdzieś w przestrzeniach szkolnych:

muszą się przyzwyczajać do niewygody, bo nie zawsze w życiu będą mieli wygodnie


muszą się przyzwyczajać do krzyku i łajania przez dorosłych, bo mogą trafić na takiego szefa, co będzie niemiły i krzykliwy


muszą się przyzwyczajać do posłuszeństwa, bo żaden szef nie będzie znosił pyskatych pracowników


muszą się przyzwyczajać do porażek, bo nie zawsze będą mieli same sukcesy


muszą się przyzwyczajać do słyszenia, jak bardzo kiepsko jest z ich nauką, bo potem będą niezdrowo zdziwieni


muszą się przyzwyczajać do tego, iż w życiu są wygrani i przegrani


muszą się przyzwyczajać do robienia rzeczy, których nie lubią, bo życie takie właśnie jest: robisz głównie to, czego nie lubisz" – napisała w jednym, ze swoich najnowszych postów Sierocka.


W szkole dzieci przygotowują się do dorosłości


Nauczycielka napisała o tym, iż jest w niej mnóstwo wewnętrznej niezgody na takie traktowanie uczniów. Bo oprócz tego, iż są to osoby, które mają mniej lat niż nauczyciele, to są oni takimi samymi ludźmi, którym należy się szacunek. Zaznaczyła, iż dorosłych nikt w zakładzie pracy nie poniża w taki sposób, jaki często jest obecny w szkole. To adekwatnie problem na stałe wpisany w polską metodykę nauczania w szkołach.



Gdyby ktoś w pracy zechciał egzekwować to, iż pracownik jest "pyskaty i ma swoje zdanie" albo iż "przyzwyczaja się go do tego, iż w życiu nie zawsze będzie miał wygodnie", takie przypadki skończyłyby się w sądzie pracy i zaskarżaniu np. o mobbing. W szkołach, gdzie dorośli często taktują w ten sposób uczniów, nikt nie mówi o przemocy. Raczej zwraca się uwagę na to, by za bardzo nie głaskać dzieci po głowach, bo to nie da im żadnych umiejętności przydatnych w dorosłym życiu.

Zamiast karcić – dmuchaj w skrzydła


Sierocka w dalszej części wpisu dodaje, iż to było nagminne w wielu pokoleniach wstecz i iż ona sama również tego doświadczyła. I z perspektywy dorosłej już osoby wie, iż to w żaden sposób nie pomaga w dorosłym życiu: "Myślę sobie, iż ja też je słyszałam w dzieciństwie. Myślę o tym, jak bardzo nieprawdziwe się okazały w moim życiu. Jak długo musiałam się ich oduczać. Myślę o tym, iż chciałabym, aby moje własne i szkolne dzieci dorastały wśród innych przekonań:

rozpoznawały, kiedy jest im niewygodnie i szukały dla siebie rozwiązań zwiększających komfort własny


to nie jest normalne, kiedy ktoś na ciebie krzyczy i cię opierdziela. Normalne jest, kiedy ktoś z tobą rozmawia i dyskutuje w kulturalny sposób".


Tymczasem mądre chwalenie i "dmuchanie w skrzydła" sprawia, iż dzieci nabierają przecież mnóstwa umiejętności, które pomogą im w życiu odnieść sukcesy i sprawią, iż będą szczęśliwe, spełnione i pewne siebie. Nauczycielka zachęca, by odchodzić od tych szablonów, które od pokoleń są powielane w szkołach. Bo być może dzięki temu unikniemy w przyszłości tylu dorosłych, którym niezbędny jest psycholog z powodu tego, czego doświadczyli w latach szkolnych.

Idź do oryginalnego materiału