Tak nauczycielki uczą samodzielności. Dla mnie to prosta droga do zapalenia płuc

mamadu.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: Rodzice ufają, że panie w przedszkolu zadbają o to, by dzieci były ubrane stosownie do pogody. Fot. 123rf.com


Stare skandynawskie porzekadło mówi, iż nie ma złej pogody, są tylko źle dobrane ubrania. Rodzice coraz chętniej skłaniają się do tej sentencji i bardzo cieszą, gdy przedszkole ma podobne podejście. Jednak co zrobić, gdy te, naszym zdaniem, "dobre ubrania" zostają w szatni? Monika toczy wojnę z paniami, które twierdzą, iż dziecko wcale nie marznie. Zmartwiona mama wcale nie jest taka przekonana.


"Przedszkole to nowe wyzwanie zarówno dla mnie, jak i dla mojej córeczki. Ma 3 latka, a wcześniej zbytnio się nie rozstawałyśmy. Na szczęście adaptacja poszła całkiem gładko. Placówka, do której chodzi moje dziecko, oczekuje od maluchów sporej samodzielności. Co oczywiście jest super, jednak mam wrażenie, iż w jednej kwestii panie nieco przesadzają, a konsekwencje tego pomysłu mogą być opłakane.

Gdzie ciepłe ubranie?


Ostatnio odebrałam dziecko z przedszkola. Maluchy były akurat na placu zabaw. Córka na nogach miała tylko rajstopki, a w domu odkryłam, iż pod kurtką jest tylko cienka bluzka. Gdzie spodnie i bluza? A no w szatni. Zwracałam niejednokrotnie uwagę, by panie przypominały córce, iż ma się ciepło ubrać. Ma dopiero 3 latka i jest przecież jeszcze zbyt mała, by to zapamiętać.

Świetnie sobie radzi z samodzielnym zakładaniem różnych ubrań, ale jeszcze trzeba podpowiedzieć, co powinna założyć. Długo było gorąco i poza butami nie musiała zakładać nic więcej.

Z sauny prosto na mróz


Nie chcę, by w przedszkolu chodziła grubo ubrana, by się nie przegrzała. W sali jest bardzo ciepło, bo panie nie otwierają okien przy dzieciach. Wietrzą, dopiero gdy maluchy opuszczają salę. Z kolei temperatury na dworze bywają już niskie i chciałabym, by dziecko było dopilnowane.

Panie twierdzą, iż przedszkolaki uczą się samodzielności i ubierają się same. Poza tym nauczycielki tłumaczą, iż maluchy ciągle biegają i przekonują, iż nie jest im wcale tak zimno. Gdyby córka zgłaszała, iż marznie, to któraś z pań wróciłaby się po ciepłe ubranie. Dzięki tej metodzie dzieci szybciej uczą się samodzielnie dostosowywać ubranie do pogody.

Brzmi może i bardzo edukacyjnie, jednak ja nie jest przekonana. Owszem, niech trenują, ale powinna być nad tym jakaś kontrola. Nie jestem przekonana też, czy córka sama dobrze zakłada czapkę i szalik.

Ciągle choruje


Zdecydowanie nie jestem za przegrzewaniem dzieci, ale to już chyba przesada, by pozwolić dziecku wyjść w cienkich rajstopach, gdy na dworze jest zaledwie 5 stopni. Dziś powiesiłam spodnie i bluzę na kurtkę, a także rano przypominałam, iż ma to założyć, kiedy idzie na dwór. Może zadziała.


Wiem, iż miks dzieci robi swoje, ale córka była chora już trzy razy i myślę, iż takie wietrzenie dzieci, zamiast je hartować, może im tylko zaszkodzić. Normalnie jak walka z wiatrakami, zaczynam mieć wrażenie, iż panie robią to celowo. Miałyście podobny problem w waszych przedszkolach?".

Idź do oryginalnego materiału