Uczenie przedszkolaków przeciwieństw typu gruby-chudy odbywa się naturalnie, bo dzieci szukają różnic i podobieństw w otaczających je przedmiotach.
W podręcznikach i ćwiczeniach dla dzieci często są zadania, w których trzeba przyporządkować pary lub przeciwieństwa.
W jednej z kart pracy dla przedszkolaków uczy się maluchy body shamingu. Zadanie pokazuje znaczenie słów "gruby" i "chudy" na przykładzie budowy ciała dziewczynki.
Dzieci mogą być grube i chude – tego uczy się przedszkolaki
W materiałach do nauki dla dzieci można znaleźć niekiedy naprawdę zaskakujące treści. Tak było w przypadku kart pracy z przeciwieństwami. Na profilu Sprytne Maluszki opublikowano zdjęcie z kart pracy dla przedszkolaków, które pokazują przeciwieństwa na przykładzie dziewczynek.
Obrazki dzieci podpisane są: "Moje ciało – określanie grubości: gruba-chuda", a następnie polecenie do wykonania: "Otocz zieloną pętlą chudą dziewczynkę, a niebieską grubą". To uczenie dzieci oceniania ludzi po wyglądzie. Czy nie uważacie, iż to body shaming w najczystszej postaci? Oczywiście w komentarzach internauci są podobnego zdania.
Rodzice przedszkolaków, które uczą się takich rzeczy, są oburzeni. Sami przyznają, iż ciężko stwierdzić po obrazkach, która dziewczynka, jaką ma wagę. Bo być może ich ubrania są oversizowe, a buzie obu są pyzate? Każda też ma inny rodzaj ubrania: jedna jest w sukience, a druga w bluzce i spodniach.
Jak dzieci mają rozróżnić na tej podstawie przeciwieństwa? Ponadto uczenie maluchów o rozróżnianiu gruby-chudy na podstawie wyglądu zewnętrznego człowieka, jest naprawdę kiepskim pomysłem, etykietującym i uczącym stereotypów.
Świnka daje boczek?
W komentarzach jedna z mam pokazała również inne zdjęcie z kart pracy dla dzieci. Tam zadanie polegało na dopasowaniu zwierząt i produktów. "Ja np. jestem mamą dziecka niepełnosprawnego (między innymi niepełnosprawność intelektualna w stopniu znacznym) i uczymy się w domu, korzystając z kart pracy. I w jednym z zestawów taka oto karta pracy" – napisała obserwatorka profilu Sprytne Maluszki.
W zadaniu jest pytanie o połączenie zwierząt i produktów w pary. Połączone pary mają dać: krowa-mleko, kura-jajka, świnia-boczek. Czy wy też uważacie, iż to dość kuriozalne? Tłumaczenie małym dzieciom (albo dzieciom niepełnosprawnym intelektualnie), dlaczego świnia wiąże się z boczkiem, powinno odbywać się w nieco inny sposób.
Wydaje się również, iż to rodzic powinien decydować, jak i kiedy wyjaśnić dziecku, skąd pochodzi mięso i jak się je pozyskuje. Nie wszyscy bowiem są mięsożerni, wiele rodzin prowadzi wegański styl życia, inni decydują się na dietę wegetariańską. Takie uproszczenie świnia = boczek, nijak ma się do innych zależności typu krowa = mleko czy kura = jajka (pomijając już oczywiście kwestie, jak te jajka i mleko są pozyskiwane w warunkach hodowlanych...).
Nie uczcie od małego etykietowania z powodu wyglądu
Czy przykładów przeciwieństw nie można było zrobić, bez używania do tego celu ludzkiego ciała? Jak słusznie zauważyła jedna z komentujących, równie dobrze można to było pokazać na przykładzie książek (gruba książka-chuda książka) lub innych przedmiotów, bez stosowania body shamingu i wpajania dzieciom od małego, iż ktoś jest gruby lub chudy, co go nie powinno przecież definiować.