Tak szkoła zmusza dzieci do chodzenia na religię: to działa, "zaczynają wracać"

mamadu.pl 2 lat temu
Zdjęcie: Religia nie jest przedmiotem obowiązkowym, więc jeśli ktoś na nią nie chodzi, zazwyczaj ma okienko w planie lekcji. fot. East News


Dzieci, które nie chodzą na lekcje religii w szkole, nie mają jeszcze w tym roku obowiązku uczęszczania na etykę - taki przepis wejdzie do szkół w roku szkolnym 2023/2024. Już teraz jednak dyrekcja jednej z krakowskich szkół wymyśliła, co zrobić, by uczniowie wrócili na religię. Rodzice są oburzeni i mówią, iż to jawna dyskryminacja i stygmatyzowanie.


Lekcje religii w tym roku szkolnym nie są jeszcze obowiązkowe, więc uczniowie masowo rezygnują z nich, szczególnie w szkole średniej.

W jednym z krakowskich liceów dyrekcja znalazła sposób na to, by uczniowie jednak wracali na szkolne katechezy - w czasie okienek, gdy odbywa się religia, uczniowie wypisani z niej muszą być na lekcji u innej klasy.

Rodzice są oburzeni rozporządzeniem szkoły. Wszyscy są zdania, iż to dyskryminacja i stygmatyzacja uczniów, którzy nie chodzą na religię.


Zamiast religii dodatkowa matematyka u innej klasy


To, iż dzieci masowo rezygnują z religii, nie jest już żadną nowością. Tendencję spadkową frekwencji na szkolnej katechezie obserwujemy już od kilku lat, choć tak małej liczby uczniów na lekcjach religii jak teraz, jeszcze nie było. Uczniowie, którzy rezygnują z religii, jeszcze w tym roku nie mają obowiązku uczęszczać na etykę (taki system wchodzi do szkół w przyszłym roku), więc jeżeli tylko religia jest na początku lub końcu planu zajęć, można po prostu wcześniej skończyć lekcje (lub później je rozpocząć). W krakowskim XV LO dyrekcja wymyśliła na to jednak pewien sposób.

Problemem okazały się te lekcje, które realizowane są w samym środku planu lekcji, a tak z katechezą jest zazwyczaj. Dyrektorka krakowskiego liceum ogólnokształcącego Marią Suwaj-Proszak wymyśliła, iż uczniowie w czasie tzw. okienka z powodu niechodzenia na religię, nie mogą samodzielnie zorganizować sobie czasu. Mają obowiązek uczestniczyć w lekcji innej klasy – np. w biologii lub chemii. Muszą spędzić ten czas w ostatniej ławce, będąc cicho i nie przeszkadzając. I to 2 razy w tygodniu, bo tyle jest przewidzianych w planie lekcji religii dla uczniów szkół średnich.

Na "okienkach" dzieci biegają samopas?


Zmuszanie do bycia, a adekwatnie bezczynnego siedzenia na lekcjach innych klas, jest spowodowane tym, iż w tym czasie, w którym odbywa się religia (a część uczniów na nią nie chodzi), szkoła i tak sprawuje nad dziećmi opiekę. Nie mogą w tym czasie wyjść poza teren szkoły. Okazuje się jednak, iż nie mogą też przebywać na szkolnych korytarzach albo np. w bibliotece czy czytelni.

Dlaczego? Nie wiadomo, bo "Gazeta Wyborcza", która podjęła się prób skontaktowania z dyrekcją szkoły w Krakowie, nie uzyskała z placówki żadnej odpowiedzi. Jak napisano w artykule: "Próbowaliśmy o sprawie porozmawiać z dyrektorką XV LO. Była nieuchwytna. Na prośbę szkoły pytania wysłaliśmy drogą mailową, odpowiedzi dotąd nie otrzymaliśmy". Przypuszczenia są takie, iż uczniowie są w czasie okienek zostawieni sami sobie.

Nas zastanawia, czy obowiązek uczestniczenia w lekcjach innych klas dotyczy też okienek na innych lekcjach? Czy może jest tak tylko w przypadku religii? Rodzice uczniów są oburzeni i mówią, iż to jawna dyskryminacja i stygmatyzacja tych, którzy wypisali się z katechezy. Nie rozumieją, dlaczego dzieci w tym czasie nie mogą np. uczyć się w czytelni czy szkolnym korytarzu do lekcji, które odbędą się po religii. "Szkoła odnosi zamierzony efekt, bo dzieci na religię zaczynają wracać" – powiedziała w rozmowie z portalem jednak z matek uczennicy XV LO w Krakowie.

źródło: krakow.wyborcza.pl


Idź do oryginalnego materiału