Te zarobki oznaczają katastrofę. Miliony Polaków wpadło w pułapkę – zarabiają i płaczą

warszawawpigulce.pl 1 dzień temu

Przekroczenie miesięcznych zarobków na poziomie 10 tysięcy złotych brutto automatycznie oznacza wejście w drugi próg podatkowy. To nie brzmi jak wielkie pieniądze, ale dla budżetu domowego może oznaczać finansową katastrofę. Już niemal 2 miliony polskich podatników doświadczyło tej bolesnej lekcji w 2024 roku.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Sytuacja jest dramatyczna i pogarsza się w zawrotnym tempie. W 2021 roku drugi próg podatkowy dotykał 7,27 procent wszystkich pracujących Polaków. Po podniesieniu progu do 120 tysięcy złotych w 2022 roku odsetek spadł do trzech procent, dając ludziom chwilę oddechu. Ale już w 2024 roku wskaźnik odbił do rekordowych 7,9 procent – czyli niemal 8 procent wszystkich podatników płaci teraz 32-procentowy podatek od części swoich dochodów.

Nauczyciele na pierwszej linii finansowego frontu

Historia pani Anny, nauczycielki z Krakowa, pokazuje absurd systemu podatkowego. Pracując na półtora etatu w szkole podstawowej plus dodatkowe godziny korepetycji, zarobiła w 2024 roku 130 tysięcy złotych. Na papierze to wzrost o 15 tysięcy w stosunku do poprzedniego roku. W rzeczywistości jej dochód netto spadł o 800 złotych miesięcznie.

Jak wyjaśnia portal PITax.pl, mechanizm wpadania w drugi próg jest bezwzględny. Po przekroczeniu rocznej kwoty 120 tysięcy złotych każda dodatkowa złotówka jest opodatkowana stawką 32 procent zamiast 12 procent. To skok o 20 punktów procentowych, który często jest szokiem dla podatników.

Nauczyciele stanowią szczególnie dramatyczny przykład tej sytuacji. Osoby podejmujące dodatkowe obowiązki zawodowe w celu wsparcia systemu edukacyjnego zostają ukarane wysokimi podatkami. Paradoksalnie, w momencie gdy szkoły borykają się z brakami kadrowymi, system podatkowy demotywuje do podejmowania dodatkowych godzin.

Zamrożone progi, rosnące zarobki – to podatkowa spirala

Rząd zamroził progi podatkowe z powodu procedury nadmiernego deficytu, którą Unia Europejska nałożyła na Polskę w 2023 roku. Jak podaje portal Infor.pl, oficjalne prognozy zakładają wyjście z tej procedury dopiero w 2028 roku. To oznacza, iż przez najbliższe cztery lata progi pozostaną na obecnym poziomie.

Tymczasem inflacja i naturalne wzrosty wynagrodzeń systematycznie wpychają kolejne grupy podatników w pułapkę drugiego progu. Eksperci przewidują, iż w 2025 roku odsetek może przekroczyć 11-12 procent – najwyższy poziom w historii polskiego systemu podatkowego.

Nawet symboliczne podniesienie progu o wskaźnik inflacji do 126 tysięcy złotych oznaczałoby ubytek w budżecie państwa na poziomie 2,8 miliarda złotych rocznie. To pokazuje skalę problemu – państwo potrzebuje tych pieniędzy, ale obywatele płacą coraz wyższą cenę za rozwój zawodowy.

B2B jako ucieczka od systemu

Rosnące obciążenia podatkowe skłaniają wysoko wykwalifikowanych pracowników do porzucania umów o pracę na rzecz kontraktów business-to-business. Portal Poradnikprzedsiebiorcy.pl wskazuje, iż przedsiębiorcy mogą korzystać z podatku liniowego wynoszącego 19 procent, niezależnie od wysokości dochodu.

To tworzy patologiczną sytuację na rynku pracy. Specjaliści, którzy jako pracownicy etatowi płaciliby 32-procentowy podatek, jako przedsiębiorcy płacą tylko 19 procent. Różnica jest na tyle znacząca, iż skłania do rezygnacji z ochrony socjalnej charakterystycznej dla umów o pracę.

Ta ucieczka od tradycyjnych form zatrudnienia prowadzi do erozji podstaw systemu ubezpieczeń społecznych. Państwo traci składki na ZUS i NFZ, a pracownicy tracą gwarancje urlopowe, chorobowe czy ochronę przed zwolnieniem.

Co to oznacza dla ciebie?

Jeśli twoje miesięczne zarobki brutto przekraczają 10 tysięcy złotych, już teraz jesteś w drugiej grupie podatkowej lub jesteś bardzo blisko wejścia do niej. To dotyka nie tylko menedżerów czy lekarzy, ale także doświadczonych nauczycieli dyplomowanych pracujących na półtora etatu, pielęgniarek z dodatkami za dyżury nocne i weekendowe, specjalistów IT w średnich firmach, kierowników działów w korporacjach czy doświadczonych mechaników z własnymi narzędziami.

Jeśli zarabiasz 130 tysięcy złotych rocznie, twój podatek nie wynosi 32 procent od całej kwoty, co jest częstym błędnym przekonaniem. Pierwsze 120 tysięcy złotych opodatkowane jest stawką 12 procent, co daje 14 400 złotych podatku, a nadwyżka 10 tysięcy złotych jest opodatkowana 32 procent, co oznacza dodatkowe 3 200 złotych. Po odjęciu kwoty zmniejszającej podatek w wysokości 3 600 złotych, ostateczny podatek wynosi 14 tysięcy złotych. Efektywna stawka to około 10,8 procent, ale każda dodatkowa złotówka będzie już opodatkowana 32 procent.

Jeśli jesteś blisko progu 120 tysięcy złotych, możesz przesunąć część dochodów na następny rok, poprosić pracodawcę o wypłacenie premii rocznej w styczniu zamiast w grudniu, zwiększyć składki na PPK lub PPE aby zmniejszyć podstawę opodatkowania, skorzystać z ulg podatkowych na dzieci, rehabilitacyjnej czy internetowej, albo rozważyć wspólne rozliczenie z małżonkiem, jeżeli partner zarabia znacznie mniej.

Wspólne rozliczenie z małżonkiem może przynieść spektakularne oszczędności. Jak wyjaśnia portal EY, jeżeli zarabiasz 140 tysięcy złotych, a partner nie pracuje, to przy wspólnym rozliczeniu każde z was „zarabia” 70 tysięcy złotych. Całość zostaje opodatkowana stawką 12 procent zamiast częściowo 32 procent. Różnica między rozliczeniem osobnym a wspólnym może wynieść choćby 8 tysięcy złotych rocznie.

Jeśli zmieniasz pracę w trakcie roku, uważaj na podwójne wejście w drugi próg. Każdy pracodawca liczy próg osobno, więc możesz płacić 32-procentowy podatek u obu, choćby jeżeli łącznie nie przekroczyłeś 120 tysięcy złotych. W rozliczeniu rocznym dostaniesz zwrot, ale przez kilka miesięcy będziesz miał mniejsze wynagrodzenie netto.

Planując rozwój kariery, warto negocjować pakiet benefitów zamiast podwyżki, ponieważ karta sportowa, telefon służbowy czy ubezpieczenie prywatne to koszty pracodawcy nie zwiększające twojego dochodu podatkowego. Podobnie szkolenia, kursy czy studia podyplomowe finansowane przez pracodawcę nie są twoim dochodem do opodatkowania.

Jeśli na koniec roku dostajesz premię, która przepycha cię przez próg 120 tysięcy złotych, cała ta premia zostanie opodatkowana 32 procent. Na premii 5 tysięcy złotych brutto zostanie ci około 3 200 złotych netto zamiast 4 240 złotych, jakie dostałbyś przy stawce 12 procent.

Dla osób, których zarobki znacznie przekraczają 120 tysięcy złotych, warto rozważyć przejście na kontrakt B2B z podatkiem liniowym 19 procent, założenie jednoosobowej działalności gospodarczej z możliwością ryczałtu, albo estońską metodę opodatkowania, gdzie podatek płaci się dopiero przy wypłacie zysku z firmy.

Planując przyszłość rodziny, pamiętaj iż kredyt hipoteczny będzie liczony od dochodu netto, nie brutto, koszty utrzymania dziecka rosną szybciej niż twoje dochody netto po przekroczeniu progu, a składki na prywatne ubezpieczenia zdrowotne mogą być opłacalniejsze niż wyższe podatki płacone państwu.

Jesteś w grupie ryzyka, jeżeli twoje miesięczne wynagrodzenie brutto wynosi 9 500 – 11 000 złotych, planujesz zmianę pracy na lepiej płatną, dostajesz regularne premie kwartalne lub roczne, masz dodatkowe źródła dochodu jak wynajem czy zlecenia, albo pracodawca oferuje ci awans z podwyżką.

Praktyczne działania, które możesz podjąć już dziś, to obliczenie swojego przewidywanego dochodu na 2025 rok uwzględniając wszystkie źródła, sprawdzenie możliwości wspólnego rozliczenia z małżonkiem, rozmowa z księgową lub doradcą podatkowym, której koszt to 200-500 złotych przy potencjalnych oszczędnościach liczonych w tysiącach, negocjowanie benefitów zamiast podwyżek oraz rozważenie inwestycji odliczanych od podatku jak PPE, PPK czy IKE.

Eksperci są zgodni, iż sytuacja będzie się pogarszać. Zamrożone progi przy rosnących zarobkach oznaczają, iż coraz więcej Polaków wpadnie w podatkową pułapkę. Niektórzy analitycy przewidują, iż do 2028 roku choćby 15-20 procent podatników może płacić 32-procentowy podatek.

Obiecywana podwyżka kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy złotych może przynieść ulgę, ale nie ma realnego terminu jej wprowadzenia. Podniesienie progów podatkowych wydaje się mało prawdopodobne przed 2028 rokiem ze względu na unijną procedurę nadmiernego deficytu. To oznacza, iż przez najbliższe 3-4 lata będziesz musiał radzić sobie z obecnym systemem, więc lepiej przygotować się na tę grę już teraz, niż płacić karę za brak planowania.

Drugi próg podatkowy to nie tylko problem fiskalny, ale test na inteligencję finansową polskiej klasy średniej. Ci, którzy go zdadzą, zachowają więcej ze swoich zarobków, podczas gdy ci, którzy go przegrają, będą finansować system nie mając na to wpływu.

Idź do oryginalnego materiału