Tego nie pokazują na Instagramie. Tak naprawdę wygląda pierwsze 10 dni po "cesarce"

mamadu.pl 1 dzień temu
Na zdjęciach widzisz uśmiechnięte mamy z niemowlakami na rękach, ale nikt nie pokazuje, jak naprawdę wyglądają pierwsze dni po cesarce. Ból przy wstawaniu, strach przed kichnięciem, hormony szalejące jak burza – to rzeczywistość, o której mało kto mówi głośno. A przecież każda kobieta zasługuje na prawdę, wsparcie i przygotowanie na ten trudny i istotny czas.


Instagram mówi: "Gratulacje!". Ciało mówi: "Nie dam rady"


Na zdjęciach – radość, opaska na głowie, noworodek w beciku i napis "cud narodzin". W rzeczywistości – leżysz w szpitalnym łóżku, nie możesz się ruszyć, a każdy milimetr

twojego ciała przypomina, iż właśnie przeszło poważną operację.

Masz świeżą ranę przebiegającą przez wszystkie warstwy brzucha, a mimo to musisz wstać, chodzić, karmić, być dzielna.

Nie jesteś słaba, jeżeli płaczesz. Jesteś człowiekiem, który właśnie przeszedł przez coś ogromnego. I zasługuje na prawdę, nie na filtr "Valencia".

Pierwsze wstanie to jak wspinaczka bez liny


Kiedy po raz pierwszy próbujesz się podnieść, boli choćby oddech. Wszystko się napina. Każdy centymetr brzucha błaga, żebyś się położyła. Pielęgniarka mówi: "Musi pani wstać, to przyspiesza gojenie", a ty myślisz, iż zaraz się rozerwiesz na pół.

Nie jesteś niezdarą. Nie jesteś miękka. Jesteś świeżo po dużej operacji i to normalne, iż twoje ciało walczy o każdy ruch. Ale nikt ci tego wcześniej nie powiedział, prawda?

Karmienie? Bolesne, trudne, nie zawsze możliwe


Instagramowe mamy karmią piersią z uśmiechem, w pięknym komplecie z lnu i miłością w oczach. Ty siedzisz zgarbiona, z noworodkiem na rękach, płacząc razem z nim. Bo brodawki pękają, bo mleka nie ma, bo wszystko boli. A w głowie dudni: co jest ze mną nie tak?

Już mówię: nic. NIC nie jest z tobą nie tak. Po cesarce laktacja może przyjść nieco później. Hormony mogą się pogubić. Karmienie nie zawsze wygląda jak z poradnika, a mimo to robisz wszystko, co możesz. I to wystarczy.

Ciało działa w trybie awaryjnym


Cesarskie cięcie to poważna operacja, po której organizm uruchamia procesy obronne. Spada ciśnienie krwi, może pojawić się anemia, a układ odpornościowy działa na zwiększonych obrotach, próbując zagoić ranę przez wszystkie warstwy powłok brzusznych.

Nic dziwnego, iż masz dreszcze, zimno ci, kręci ci się w głowie. Twój układ nerwowy jest przeciążony – to nie słabość, to biologia.

Układ pokarmowy też się buntuje


Po operacji często pojawiają się mdłości, wzdęcia, zaparcia. Jelita, które podczas zabiegu były przesuwane, potrzebują czasu, by znów działać normalnie. Możesz nie mieć apetytu albo wręcz przeciwnie – nagle poczuć wilczy głód.

I jedno, i drugie jest normalne. Ciało próbuje się ustabilizować, choć zasoby energii są minimalne. To jak uruchamianie systemu po przeciążeniu – krok po kroku.

Układ hormonalny to tykająca bomba


Gwałtowny spadek estrogenu i progesteronu, wzrost prolaktyny i oksytocyny – to wszystko dzieje się w ciągu kilku godzin po porodzie. Ten hormonalny rollercoaster może wywołać wahania nastroju, płaczliwość, lęk, bezsenność albo nadmierne zmęczenie.

Twój mózg dosłownie się "przestawia", by z trybu ciąży wejść w tryb matki. I jak każda zmiana systemu – nie obywa się bez zgrzytów.

Nagle nic nie jest w porządku


Czujesz się jakby ktoś wyjął ci duszę, przemaglował i wsadził z powrotem. Wszystko jest nie tak. Płaczesz, bo dziecko płacze. Płaczesz, bo boli. Płaczesz, bo powinnaś się cieszyć, a

nie potrafisz. I nikt ci nie powiedział, iż baby blues to nie słabość, tylko reakcja organizmu na hormonalny chaos.

To minie. Albo nie – i wtedy potrzebujesz wsparcia, nie oceny. Po cesarce ciało dochodzi do siebie tygodniami, ale dusza czasem potrzebuje miesięcy. I to jest w porządku.

Pytania, które bolą bardziej niż rana


"To nie mogłaś urodzić naturalnie?" – pyta ktoś mimochodem. Albo gorzej: "Przynajmniej masz to z głowy, nie musiałaś się męczyć".

Miałam cesarkę. Nie ominęło mnie nic – ani ból, ani strach, ani odpowiedzialność. Cesarka to nie "łatwiejszy poród", tylko inny. I przez cały czas jest porodem.

Mamy po cesarce są często traktowane, jakby nie przeszły "prawdziwego" doświadczenia. Jakby były "gorsze". A prawda jest taka, iż mają i bliznę, i dziecko, i całe morze emocji, z którymi muszą sobie poradzić bez taryfy ulgowej.

Nie jesteś sama. Choć prawdopodobnie tak się czujesz


W nocy, kiedy wszystko boli, a ty tulisz płaczące dziecko, możesz mieć wrażenie, iż jesteś ostatnią kobietą na świecie, która sobie nie radzi. Ale nie jesteś. Tysiące matek po cesarce

przechodzą przez to samo – tylko rzadko o tym mówią, bo nie wypada, bo wstyd, bo "co ludzie powiedzą".

Mówmy. Głośno, szczerze, z drżeniem w głosie. Bo może jakaś inna kobieta przeczyta to i poczuje ulgę. Że nie musi być idealna. Że nie musi wracać do formy w dwa tygodnie. Że nie musi się uśmiechać, gdy najbardziej potrzebuje płaczu.

Idź do oryginalnego materiału