"Jestem mamą 3-latka, który w tym roku rozpoczął naukę w przedszkolu. To oznacza wiele zmian nie tylko dla dziecka, ale także w naszym życiu prywatnym. Sporo rzeczy musieliśmy przeorganizować. Po miesiącu zauważyłam np. iż syn ma zdecydowanie za mało ubranek. W przedszkolu szybciej się brudzi, a ja nie nadążam prać, suszyć i prasować.
W weekend wybraliśmy się więc na zakupy. Stwierdziłam, iż muszę kupić kilka dodatkowych kompletów, tym bardziej iż się ochłodziło. Do sklepu pojechałam sama z synem, bo mąż był w pracy. Gdy przeglądałam ubranka, nagle usłyszałam wrzask. Moje dziecko miało łzy w oczach, było przerażone, a ja nie miałam pojęcia, o co chodzi.
Tego się nie spodziewałam
W sklepach z ubraniami synek chodzi sobie swobodnie. Na szczęście należy do tych dzieci, które nigdzie daleko nie odchodzą. Nie jest to bardzo wygodne podczas robienia zakupów, szczególnie w pojedynkę, bo trzeba mieć bardzo podzielną uwagę. Wyboru jednak nie miałam. Oglądałam bluzeczki i bluzy, podczas gdy mój synek kręcił się w zasięgu mojego wzroku.
Kiedy moje dziecko nagle zaczęło krzyczeć, nie miałam pojęcia, co się dzieje. Stał jak wryty, więc nie mogłam wywnioskować, co się stało. Oczy miał pełne łez i wpatrywał się w coś, ewidentnie przestraszony. Pomyślałam, iż może ktoś go zaczepił. Zdenerwowałam się, iż czegoś nie zauważyłam. Gdy ukucnęłam, momentalnie wtulił się w moje ramiona. Dopiero z poziomu dziecka zauważyłam, co go tak przestraszyło.
To nie miejsce dla dzieci?
Na wysokości około metra od ziemi wisiały maski halloweenowe. Powykrzywianie w różne potworne grymasy wizerunki postaci ze słynnych horrorów straszyły pustym spojrzeniem.
Natychmiast porzuciłam ubranka i zabrałam dziecko ze sklepu. Próbowałam odwrócić uwagę automatami i lodami, bo widziałam, iż wystraszył się bardzo poważnie. Niestety od tego czasu ma także koszmary...
Dlatego, drogie mamy, bardzo uważajcie, gdzie teraz robicie zakupy z dzieciaczkami, bo jak widać, to może się naprawdę fatalnie skończyć. Mam olbrzymie poczucie winy, iż tego nie przewidziałam. Owszem, wdziałam gadżety na Halloween, ale jakieś uśmiechnięte dynie. Nie spodziewam się tak potwornych masek czy koszulek, które dla trzylatka mogą być tak bardzo przerażające.
To widzą małe dzieci
Nigdy nie byłam jakąś przeciwniczką Halloween, ale dziś, z perspektywy mamy małego dziecka, totalnie mi się to nie podoba, bo przez najbliższy miesiąc muszę bardzo uważać, gdzie zabieram synka. Coś, co dla nastolatków czy dorosłych wydaje się być fajnym gadżetem, u maluchów może wywołać szok.
Uważam, iż w sklepach gdzie są ubranka i zabawki dla małych dzieci, takich rzeczy być nie powinno, albo przynajmniej powinny być umieszczone bardzo wysoko, poza zasięgiem wzroku przedszkolaków.
Uważajcie!".