Ten przedszkolny trend sprawił, iż moje dziecko płacze po nocach. Co mam teraz zrobić?

mamadu.pl 9 miesięcy temu
Zdjęcie: Mój syn boi się świętego mikołaja. Nie chce, by odwiedził go w przedszkolu. fot. ruslanshug/123rf


"No i stało się. Mój syn nie chce iść do przedszkola, płacze po nocach, boi się. Do tej pory uczęszczał do niego bardzo chętnie. Uwielbiał swoje ciocie, zabawy z dziećmi, śpiewanie piosenek i wspólne spacery. To, co go czeka za kilka dni, miało mu sprawić przyjemność. Jednak jest zupełnie inaczej" – czytamy w liście nadesłanym przez Ewelinę.


"Już za kilka dni mikołajki. Dzień, na który czeka chyba każde dziecko. Również mój Nikodem. Mały, dzielny, trzyletni przedszkolak. W ubiegłym roku mikołajki obchodziliśmy w domu, jednak Nikoś kilka z nich pamięta. Tym razem będzie zupełnie inaczej. Mikołaj odwiedzi go także w przedszkolu.

To będzie wspaniały dzień


Kiedy podczas przedszkolnego zebrania usłyszałam, iż maluchy odwiedzi święty mikołaj, ogromnie się ucieszyłam. Sama pamiętam, jakie dla mnie było to ogromne przeżycie. Nigdy nie zapomnę, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam na własne oczy mikołaja. Miałam wtedy cztery lata. Nikoś również na niego oczekuje. Przygotował już choćby laurkę, w pokoju zawiesił dużą, czerwoną skarpetę, do której mikołaj może podrzucić mu prezent.

Choć wie, iż mikołajki dopiero za kilka dni, codziennie (tak na wszelki wypadek) sprawdza, czy mikołaj nie odwiedził go wcześniej. Byłam przekonana, iż niespodziewana wizyta mikołaja w przedszkolu sprawi mu mnóstwo radości.

Bardzo się myliłam


Od razu po powrocie do domu zawołałam Nikosia i opowiedziałam mu o tym, co wydarzy się w przedszkolu. Wspomniałam, iż jeżeli będzie grzeczny, ciocie (tak mówimy na panie nauczycielki) zaproszą do przedszkola prawdziwego świętego mikołaja.

Jego oczy zrobiły się duże i okrągłe jak talerzyki. Otworzył buzię ze zdziwienia, stał i zaniemówił. Dopiero po chwili zaczął piszczeć i skakać z radości. Od razu pobiegł do taty i starszego brata, opowiedział im o wszystkim z wielkim podekscytowaniem.

A kiedy emocje opadły…


Wieczorem emocje zaczęły powoli opadać, a Nikoś zaczął wszystko dokładnie analizować. Pytał, czy mikołaj będzie z nim rozmawiał, czy będzie musiał do niego podejść. Upewnił się, czy na pewno będzie miał brodę i dużą, czerwoną czapkę. Byłam przekonana, iż wypytuje, bo jest ciekawy, bo nie może się doczekać. Rzeczywistość okazała się jednak być zupełnie inna.

Co ja słyszę?


Wieczorem Nikodem położył się do łóżka. gwałtownie zasnął, choćby nie zdążyłam mu dokończyć czytać wieczornej książeczki. Spał jak suseł. Po jakichś dwóch godzinach usłyszałam płacz. gwałtownie przybiegłam do pokoju. Mój malutki synek siedział na łóżku i płakał. Mówił coś, ale nie mogłam zrozumieć co.

Przytuliłam go z całych sił i próbowałam uspokoić. Kiedy zapytałam, co się stało, czy miał zły sen, odpowiedział, iż boi się świętego mikołaja i nie chce, aby odwiedzał go w przedszkolu. Zapewniłam, iż porozmawiamy o tym rano. Zaczęłam śpiewać mu kołysankę. Usnął. Spokojnie spał już do rana.

I co teraz?


Miałam nadzieję, iż zapomni, iż coś mu się przyśniło i stąd ta niechęć. Tak się jednak nie stało. Kiedy tylko otworzył oczy, zaczął z przerażeniem w głosie mówić o mikołaju. Po chwili znowu zaczął płakać. Przyznam, iż nie wiedziałam, co robić. Pomyślałam, iż panie nauczycielki na pewno mi pomogą. Niestety, nie udało nam się znaleźć żadnego skutecznego sposobu, który zachęciłby Nikosia do spotkania się z mikołajem.

Minęło kilka dni, a on wciąż wzbrania się przed jego wizytą. Mam problem, nie wiem, co robić. Pozwolić mu nie pójść tego dnia do przedszkola czy zaryzykować i posłać go do placówki? Może ten lęk minie, kiedy mikołaj zapuka do ich sali?".

Idź do oryginalnego materiału