– Pierwszy rok kadencji za panem. gwałtownie zleciało?
– Bardzo szybko. Na początku może mi się trochę dłużyło, ze względu na zmianę pracy, przejście z systemu szkolnego – uczyłem historii w liceum i technikum, byłem też wykładowcą na uczelniach – więc ten system pracy naukowo-nauczycielski zmieniłem na urzędniczo-administracyjny.
– Jak idzie realizacja obietnic wyborczych?
– Zgodnie z zapowiedziami, staramy się robić to, co obiecywaliśmy, co obiecywałem ja i moi współpracownicy w kampanii wyborczej.
– Na łamach „Sztafety” był prezentowany pana program wyborczy, i tam w kilku punktach wymieniał pan jego najistotniejsze założenia. Proszę się teraz z tych obietnic „wyspowiadać” naszym Czytelnikom. W pierwszym punkcie zapowiadał pan ostateczne rozwiązanie problemów kolektora sanitarnego w ulicy Sandomierskiej. Co w tym zakresie się dzieje?
– Jest to inwestycja prowadzona razem z Powiatem Niżańskim. Zgodnie z umową, my odpowiadamy za tak zwany dół, czyli kolektor, natomiast góra, czyli nawierzchnia drogi razem z chodnikiem jest w gestii starostwa, ponieważ jest to ulica powiatowa. Złożyliśmy całość inwestycji do programów szwajcarskich, o ile nie otrzymamy dofinansowania z tego dużego projektu, a z tych funduszy można otrzymać choćby 80 milionów złotych, to wtedy zrobimy to własnymi siłami. Obietnicę podtrzymuję. Chcemy rozwiązać ten problem kompleksowo.
– Jak czasowo to może wyglądać?
– Fundusze szwajcarskie powinny się rozstrzygnąć w okolicach września, więc już niedługo dowiemy się, czy dostaniemy środki. Ze względu na liczbę złożonych przez gminy wniosków, jestem umiarkowanym optymistą. Naszym dużym plusem jest to, iż na wszystkie złożone przez nas wnioski mamy gotową dokumentację, to bardzo ważne, jesteśmy dobrze przygotowani. Dokumentacja nie była obowiązkowa, można było składać wniosek bez niej, ale za dokumentację są dodatkowe punkty.
Wiemy też, iż w tak zwanym międzyczasie była powódź na zachodzie kraju i być może, iż ze względów społecznych, większe szanse mają miejscowości, które zostały zalane. Inną sprawą jest to, iż my już dostaliśmy środki z funduszy norweskich, ale spokojnie czekamy do września.
– Ulica Sandomierska to kosztowna inwestycja. Dacie radę, gmina i powiat, własnymi środkami ją zrealizować?
– Musimy to zrobić, nie mamy wyjścia, bo kolejne takie, przepraszam za kolokwializm, łatanie, nic nam nie pomoże. Niedawno poprawiliśmy tam drogę – sfrezowaliśmy betonowe wylewki, zalaliśmy je asfaltem, wiemy jednak, iż ten problem musimy rozwiązać raz, a dobrze.
Jak wszyscy wiedzą, były różne pomysły na naprawę ulicy Sandomierskiej, ale ostatecznie nie przyniosły rozwiązania, mimo iż wydawało się, iż tak będzie. Moi poprzednicy robili to, co mogli. Przez jakiś czas nie do końca było wiadomo, jak można zaradzić temu, żeby się ulica nie zapadała. Natomiast dzisiaj wiemy, iż pomoże jedynie generalny remont całej instalacji kanalizacyjnej plus zrzut wody, kolektor i zrobienie nowej nawierzchni. Ogólne koszty całej inwestycji to kilkanaście milionów złotych, jednak sprawa ulicy Sandomierskiej jest priorytetowa i czy pozyskamy środki z funduszy, czy też nie, naprawimy ją.
Cały wywiad przeczytasz w bieżącym numerze Sztafety