Ten studniówkowy zwyczaj powinien wrócić do łask. Dla pokolenia Z to "cringe"

mamadu.pl 8 miesięcy temu
Zdjęcie: Coraz mniej szkół decyduje się na zorganizowanie studniówki w szkole. A szkoda! Fot. ELZBIETA STOZEK/REPORTER/East News


Wiem, iż się narażę, ale biorę to na klatę: nie znoszę tego współczesnego trendu organizowania kosztownych studniówek w pałacach czy hotelowych restauracjach. Żądam powrotu studniówek w salach gimnastycznych! Zaczęłam dramatycznie, choć petycji w tej sprawie pisać nie będę. Dziwię się jednak współczesnej młodzieży, iż to, co wspominam z nostalgią, skwitowaliby słowem "obciach". Albo raczej: cringe.


"Kochani, ile płacicie za studniówkę? Bo u mnie podali dzisiaj cenę i wychodzi 800 zł za JEDNĄ osobę" – po przeczytaniu tego wpisu na X (dawnym Twitterze) aż zrobiło mi się słabo. Wiedziałam, iż studniówki z roku na rok drożeją, ale skąd aż taka wysoka cena?



"400 zł za studniówkę... To ja, ten, podziękuję" – kolejny wpis. Okej, czyli może być taniej, choć cztery stówki za kilka godzin zabawy to i tak kwota z kosmosu. Nie mówimy przecież o weselu.



W ubiegłym roku serwis Innpoland.pl podawał, iż koszt studniówek może sięgać choćby 1000 zł. Sprawdziłam oferty w różnych miastach w Polsce. I tak:

Doubletree by Hilton w Warszawie – 340 zł od osoby. Opłata za opiekuna z grona pedagogicznego to "tylko" 50 proc. tej kwoty, a na deser – wegańska panna cotta.

Dwór w Tomaszowicach (woj. małopolskie) – 259 zł od osoby, nauczyciele i rodzice mogą bawić się za darmo (1 opiekun na 10 uczniów).

Restauracja Lokomotywa w Toruniu – 170 zł od osoby, pięcioro nauczycieli może wejść gratis.

Hotel HP Park w Poznaniu – 215 zł od osoby, informacji o zniżkach dla nauczycieli brak.


Nie zapominajmy o podwojeniu tej kwoty, jeżeli wybieramy się z osobą towarzyszącą spoza szkoły. Do tego koszt kreacji, nierzadko fryzjera, wizażystki i stylistki paznokci... Ach, no przecież, wynajem limuzyny! Skoro w dzisiejszych czasach choćby dzieci przystępujące do Pierwszej Komunii Świętej do kościoła podjeżdżają limuzynami, maturzystom też się należy. Sumując te wszystkie wydatki, koszt studniówki może choćby przekroczyć wspomniane wyżej 1000 zł.

Studniówka w sali gimnastycznej to obciach


Przeczuwam zmasowany atak dzisiejszych 18-latków, ale i tak zaproponuję: a gdyby tak zerwać z tym trendem eleganckich studniówek w hotelach, restauracjach i salach bankietowych? Gdyby tak wrócić do studniówek w szkolnych salach gimnastycznych i aulach?

"Jak studniówka, to tylko w pałacu" – pisał już w 2008 (!) roku dziennik.pl. "Studniówka: Młodzi chcą luksusu?" – bankier.pl, 2010 rok. "Studniówki w szkole to obciach" – nagłówek prawo.pl z 2012 roku. Nazwijcie mnie królową obciachu i boomerką, ale tęsknię za czasami, kiedy młodzi nie chcieli luksusu, nie chcieli limuzyn, pałaców, słodkich stołów, fotobudek i czekoladowych fontann, kiedy nauczyciele nie bali się, iż wylądują na TikToku.

Swoją studniówkę (obciachową, organizowaną w sali gimnastycznej i auli) wspominam z rozrzewnieniem. Co roku wybierano temat przewodni, a uczniowie ostatnich klas dekorowali szkołę zgodnie z motywem. W moim przypadku – karnawał w Wenecji. Każda klasa losowała część szkoły, którą miała udekorować.

To nie wystrój sali będziesz pamiętać, a ludzi


Pamiętam wycinanie z brystolu karnawałowych masek i czarno-czerwonych gondoli, dmuchanie balonów, mocowanie do ścian upolowanych w lumpeksach czerwonych zasłon i prześcieradeł. Malowaliśmy weneckie mosty i kamienice na brązowym papierze, a wodę udawały – a jak! – niebieska folia i worki na śmieci.

Nie było zimnej płyty, 10-daniowego menu, wegańskich deserów i mocktaili. choćby gdyby były – i tak bym ich nie pamiętała. Pamiętam przygotowania do poloneza w sali pełnej skrawków materiału i kilogramów bibuły, ale czy mieliśmy wynajętego DJ-a, czy zespół? Nie wiem. To naprawdę nie miało żadnego znaczenia.

Znaczenie miało to, iż spędzaliśmy ten czas razem, jako klasa, próbując zbliżyć się do siebie jeszcze bardziej – ze świadomością, iż za kilka miesięcy spotkamy się w tym samym gronie ostatni raz. Że niektórych twarzy już nigdy potem nie zobaczymy.

Ckliwie, wiem, kiedyś sama na słowa "liceum to najlepszy czas w życiu" reagowałam grymasem tak zjadliwym, iż samo wspomnienie wywołuje ból mięśni twarzy. Jednak te przygotowania do obciachowej studniówki to jedno z najmilszych wspomnień tamtych lat.

A jeżeli to was nie przekonuje, hej: wymykanie się na papierosa do szkolnej toalety, tej, której zawsze pilnują nauczyciele, jest o wiele fajniejsze niż chodzenie do hotelowej palarni.

Idź do oryginalnego materiału