Religia w środku planu – przypadek? Nie sądzę
"Nie chodzi o samą obecność religii w szkole – to temat, który od lat budzi kontrowersje. Problemem jest sposób, w jaki przedmiot ten jest wpychany w plan lekcji. Zamiast na początku lub na końcu dnia, często ląduje między kluczowymi przedmiotami. Efekt? Uczniowie, którzy nie chodzą na religię, mają nieplanowane 'okienko', które spędzają na korytarzu albo w świetlicy.
Moja córka nie chodzi na religię, ale ma ją w środku planu. Przez 45 minut siedzi i czeka na kolejną lekcję, bo nie ma co ze sobą zrobić. Kiedyś zapytałam dyrekcję, dlaczego religia nie może być na pierwszej lub ostatniej godzinie. Usłyszałam, iż to 'za duże
utrudnienie organizacyjne'. Naprawdę? Dla mnie to raczej kwestia wygody dla księży i katechetów.
Chodzą na religię, choć są niewierzący
Niektórzy uczniowie wcale nie chcą uczestniczyć w katechezie, ale idą na nią, bo… nie mają innego wyboru.
'Gdybym wypisał się z religii, musiałbym siedzieć sam w świetlicy. Wolę już iść, posiedzieć i nic nie robić' – powiedział 14-letni Tomek, kolega z klasy mojej córki.
'U nas w klasie tak robi połowa osób' – dodał.
Rozmawiałam z innymi mamami i powiedziały mi to samo.
'Mój syn nie jest wierzący, ale chodzi na religię, bo nie chce być tym jednym ze szkoły, który musi szukać sobie miejsca w czasie katechezy. Dla mnie to absurd, iż dzieci są niejako zmuszane do uczestnictwa w zajęciach, które powinny być dobrowolne' – powiedziała mi mama jednego z chłopców z klasy mojej Basi.
Nie brakuje też sygnałów, iż księża czy katecheci sami naciskają na to, by uczniowie nie rezygnowali z religii. Moja córka powiedziała mi o sytuacji, w której ksiądz sugerował dzieciom, iż to 'zła decyzja', i iż 'będą tego żałować', co sprawiło przykrość uczniom. To subtelna, ale skuteczna presja.
Plan lekcji pod dyktando kościoła?
Kto decyduje o tym, iż religia w wielu szkołach ląduje w środku dnia? Oficjalnie dyrekcja, ale trudno nie zauważyć, iż w wielu miejscach układ lekcji jest po prostu 'wygodny' dla katechetów. Często są to osoby zatrudnione na część etatu, więc lekcje układa się tak, by pasowały im do grafiku – a niekoniecznie uczniom. Być może w szkole mojej córki ksiądz przyszedł do dyrektora z gotowym planem i już tak zostało. Nie wiem, czy ktoś to w ogóle negocjował.
Religia jest przedmiotem dobrowolnym, ale jej miejsce w planie lekcji wcale na to nie wskazuje. Bo dziś to nie matematyka, język polski czy historia są priorytetem w niektórych szkołach. Priorytetem, jak widać, wciąż jest religia".
Barbara Nowacka podpisała rozporządzenie
Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło nowe zasady dotyczące nauczania religii w szkołach, które wejdą w życie od 1 września. Zgodnie z nowymi przepisami w każdej szkole ma odbywać się tylko jedna lekcja religii w tygodniu, i to tylko na pierwszej lub ostatniej lekcji w planie zajęć. Zmiany te są odpowiedzią na spadającą liczbę uczniów uczestniczących w zajęciach religijnych, które – jak podaje sam Kościół – w szkołach podstawowych wynoszą około 90%, a w liceach spadają do nieco ponad 60%.
Ministerstwo Edukacji tłumaczy, iż celem zmian jest zapewnienie równych warunków dla
wszystkich uczniów, niezależnie od tego, czy uczęszczają na religię, czy etykę. Zgodnie z rozporządzeniem, szkoła może odstąpić od nowej zasady jedynie w przypadku, gdy w klasie wszyscy uczniowie biorą udział w lekcjach religii lub etyki.
Zmiany te spotkały się z krytyką ze strony Kościoła, który od początku nie zgadza się z proponowanymi rozwiązaniami. W związku z nadchodzącą kampanią wyborczą temat ten może nabrać jeszcze większego rozgłosu, a sprzeciw Episkopatu może być głośniejszy.
(Imiona bohaterów zostały zmienione).