Organizacja wigilijnej wieczerzy bardzo często jest dużym logistycznym przedsięwzięciem - lista potraw, sprzątanie, prezenty, a do tego pogodzenie oczekiwań całej rodziny. Sprawa dodatkowo komplikuje się wtedy, gdy nasi bliscy mieszkają niemalże na drugim końcu Polski. Wie coś o tym pani Kasia (imię zostało zmienione), która podzieliła się z nami swoją historią.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy święta 2025 będą droższe? Polacy odpowiadają
"Teściowie mieszkają 300 km od nas"
- Mamy taki zwyczaj, iż w jednym roku jedziemy na święta do moich rodziców, a w drugim do rodziców męża. Staramy się to dzielić po równo, żeby nikt nie czuł się pomijany - opowiada pani Kasia. - W tym roku padło na teściów. Mieszkają prawie 300 kilometrów od nas, więc zawsze zostajemy u nich co najmniej trzy dni. Przy dzieciach taki jednodniowy wypad nie ma sensu - tłumaczy.
Jak przyznaje, nie spodziewała się, iż na kilka dni przed świętami otrzyma od teściowej telefon z takimi informacjami. - Zadzwoniła szanowna mamusia i oznajmiła, iż po wigilijnej kolacji będziemy musieli wrócić do domu - mówi nasza rozmówczyni. Po czym dodaje - Matka mojego męża zaprosiła na święta koleżankę z sanatorium wraz z mężem. I koniec końców nie będziemy mieli gdzie spać, bo nasze łóżko zajmą goście - wyznaje z oburzeniem.
Jak dodaje, argumenty teściowej były, delikatnie mówiąc, zaskakujące. - Ta koleżanka podobno ma do domu jakieś 70 kilometrów, ale jak twierdzi teściowa, "po ciemku przecież wracać nie będzie". My natomiast możemy, bo jesteśmy młodzi. No coś mnie trafiło, jak to usłyszałam - przyznaje.
Teściowa zaproponowała rekompensatę
Dla pani Kasi problemem nie była sama obecność gości, ale sposób, w jaki została potraktowana jej rodzina. - Nikt nas nie zapytał, jak my to widzimy. Teściowa założyła, iż zjemy barszcz, karpia, a później wsiądziemy w samochód i przejedziemy z dziećmi 300 kilometrów nocą. Bo tak jest wygodniej dla kogoś innego - zaznacza.
W ramach rekompensaty teściowa zaproponowała, by rodzina przyjechała dzień wcześniej. - Możemy przyjechać 23 grudnia i tam przenocować. Tyle iż zupełnie nie wzięła pod uwagę, iż tego dnia normalnie pracujemy. Nie każdy może po prostu wziąć wolne, bo ktoś inny zmienił plany - dodaje autorka maila do redakcji portalu eDziecko.pl.
Coraz więcej osób ma dość
Podobnych historii jest więcej. Swoimi doświadczeniami podzieliła się z nami także Anita (imię zostało zmienione). - Mam dość jeżdżenia po teściach i rodzicach. Tego ciągłego tułania się po domach, pakowania się i dostosowywania do cudzych zasad - mówi bez ogródek.
Dlatego w tym roku postanowiła postawić granice. - Organizuję święta u siebie. Jak ktoś chce, niech przyjedzie, ale na spanie niech nie liczą. Mieszkamy w bloku, nie mamy choćby dodatkowego łóżka i nie zamierzam robić z salonu noclegowni - podkreśla.
A Ty, co myślisz o świątecznych odwiedzinach u rodziny? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość.






