Teściowa wiedziała lepiej
Kinga drgnęła na dźwięk głośnego telefonu. Na ekranie wyświetliło się „Helena Bogucka”. Teściowa dzwoniła już trzeci raz tego ranka. Kinga wzięła głęboki oddech, zebrała siły i nacisnęła zieloną słuchawkę.
– Tak, Heleno, słucham.
– Kinguś, dlaczego nie odbierasz? – głos teściowej brzmiał z wyraźnym wyrzutem. – Dzwonię i dzwonię!
– Gotowałam kaszę dla Milenki, miałam zajęte ręce – skłamała Kinga, choć tak naprawdę po prostu nie chciała po raz setny dyskutować o tym, jak źle wychowuje dziecko.
– Znowu ta kasza! Mówiłam ci – dzieci potrzebują mięsa! Mój Rafałek na mięsie wyrósł, popatrz tylko, jaki krzepki! A twoja Milenka taka blada, lada chwila wiatr ją zdmuchnie.
Kinga zamknęła oczy i policzyła do pięciu. Ich córeczka miała zaledwie trzy lata, a lekarz powiedział, iż rozwija się normalnie. Po prostu taka budowa – po rodzinie ojca.
– Heleno, karmimy ją też mięsem. Na obiad będą pulpety.
– No to dobrze! Właśnie dlatego dzwonię. Wpadnę dziś do was, przywiozę rosołek. Na kościach, tak jak Rafał lubi. I kotletów narobiłam, według mojego przepisu. Bo te twoje pulpety…
Kinga skrzywiła się. W słowie „pulpety” brzmiał tak jawny sarkazm, jakby proponowała dziecku truciznę.
– Nie ma potrzeby się trudzić, mamy wszystko – próbowała się sprzeciwić.
– Jaki tam trud? Babcia chce odwiedzić wnuczkę! Chyba nie zabronisz?
W tym zdaniu był cały charakter teściowej – umiejętność postawienia sprawy tak, iż każda odpowiedź inna niż zgoda brzmiałaby jak potworna niegrzeczność.
– Oczywiście, przyjeżdżajcie – poddała się Kinga.
Po rozmowie oparła czoło o chłodną szybę. Za oknem wirowały pojedyncze płatki śniegu, osiadając na nagich gałęziach. Listopad był szary i wilgotny.
– Mamusiu, z kim rozmawiałaś? – z pokoju dziecięcego wyjrzała Milenka, ściskając w rączkach wysłużonego pluszowego misia.
– Babcia Helena przyjedzie dziś do nas – uśmiechnęła się Kinga, starając się, by głos brzmiał radośnie.
– A ona znowu będzie mówić, iż źle ję? – zmarszczyła brwi dziewczynka.
Kinga poczuła ukłucie w sercu. choćby dzieciKinga przytuliła córeczkę mocniej, postanawiając w duchu, iż od dzisiaj będzie stawiać granice z miłością, ale i stanowczością, bo rodzina to nie tylko tradycja, ale także wzajemny szacunek i zrozumienie.