Teściowa Uwielbia Obce Dzieci, Ale Ignoruje Własne Wnuki

newskey24.com 1 tydzień temu

W Katowicach jesień otuliła miasto szarą mgłą, ale w moim sercu szalała burza urazy i rozczarowania. Jak można zachować spokój, kiedy własna teściowa traktuje wnuki jak obcych? Nie pojmuję, jak można być tak zimną i obojętną wobec własnej krwi! A Lidia Bronisławówna powtarza tylko jedno: „Wasze dzieci — wasz kłopot. Swój obowiązek spełniłam, wychowując syna”.

Teściowa przeszła na emeryturę przed czasem. Jej młodsza córka, Krystyna, właśnie urodziła bliźniaki. Przez pierwsze trzy lata Lidia Bronisławówna jej pomagała, niańczyła maluchy, ale gdy tylko chłopcy poszli do przedszkola, natychmiast znalazła sobie dodatkową pracę. I jaką! Została nianią w bogatej rodzinie, gdzie całymi dniami zajmuje się cudzymi dziećmi.

Teraz w domu bywa tylko w weekendy, a te dni poświęca sprzątaniu, spotkaniom z koleżankami i odpoczynkowi. Owszem, zarabia niemało, ale na własnych wnuków — moich synów, czteroletniego Krzysia i dwuletniego Wojtka — nie ma ani chwili. Ani odrobiny ciepła.

Wielokrotnie błagaliśmy ją z mężem o pomoc. Musiałam wrócić do pracy, żeby utrzymać rodzinę, ale dzieci ciągle chorowały, opuszczały przedszkole. Moja mama mieszka w innym mieście, setki kilometrów stąd, a nadzieja była tylko w teściowej. Ona jednak odmówiła bez namysłu.

„Wynajmijcie nianię — rzuciła chłodno. — Nie przeszkadzajcie mi w pracy”.

Byłam w szoku. Moja mama, gdyby mieszkała bliżej, rzuciłaby wszystko, żeby pomóc. Obiecała przyjechać na kilka tygodni w czasie urlopu, ale co mi po tych kilku tygodniach? To nie rozwiąże problemu. Tymczasem Lidia Bronisławówna jeździ z obcymi dziećmi po zagranicznych kurortach, pływa z nimi jachtami i pozuje na plażach, a ja siedzę w domu, rozdarta między chorymi synami a strachem przed utratą pracy. Rozumiem, iż trafiła na „żyłę złota”, ale jak można być tak pozbawionym serca? Czy naprawdę pieniądze są dla niej ważniejsze niż własne wnuki?

Za każdym razem, gdy widzę w mediach społecznościowych jej zdjęcia z obcymi dziećmi — uśmiechniętymi, wystrojonymi, w drogich parkach rozrywki — serce mi się ściska. Moi chłopcy nigdy nie widzieli babci na swoich przedszkolnych występach, nie słyszeli od niej bajek na dobranoc. Pytają: „Mamo, a dlaczego babcia Lidia do nas nie przychodzi?”. A co ja mam odpowiedzieć? Że ich babcia woli cudze dzieci, bo one przynoszą jej złotówki?

Próbowałam rozmawiać z mężem, Grzegorzem, ale on tylko rozkłada ręce. „Mama zawsze taka była — mówi. — Nie zmienisz jej”. Ale jak mam się z tym pogodzić? Czuję się zdradzona, jakby teściowa odwróciła się nie tylko od wnuków, ale też ode mnie i od syna. Jej obojętność to jak nóż, który powoli wbija się w serce.

Czasem myślę: może za dużo wymagam? Ale potem przypominam sobie, jak moja mama, mimo zmęczenia, zawsze znajdowała czas dla mnie i mojego rodzeństwa. Czy to nie jest właśnie rola babci? Miłość, opieka, ciepło? A Lidia Bronisławówna ma tylko kalkulację i egoizm.

Co o tym myślicie? To normalne, iż teściowa stawia złotówki ponad własne wnuki? Jakbyście się zachowali na moim miejscu?

Idź do oryginalnego materiału